8. Lubisz adrenalinę?

1.7K 135 208
                                    

Zróbcie chaos w komentarzach tak na dobranoc i dzień dobry!

Zapraszam Was na twittera pod #unstoppablewatt będzie mi mega miło, jak będziecie tam aktywni. Kocham wchodzić z wami w interakcję

***

    Bardzo często ludzie działali instynktownie, mimowolnie pod wpływem chwili i impulsu, który targnął ich ciałem. Bez przemyślenia swoich czynów i bez brania pod uwagę konsekwencji, jakie czyhały na nich po drodze. A później po fakcie każdy zastanawiał się nad tym, jak bardzo w tamtej chwili nie myślał, a kierował się nie tym, co trzeba. Jednak człowiek już był tak zaprogramowany, że posługiwał się instynktem i przejawiał braki racjonalności, gdy słuchał się swojego serca, bądź ciała, a nie rozumu, który zawsze kłócił się z dwoma poprzednimi. I choć był najinteligentniejszym narządem człowieka, to o dziwo najczęściej przegrywał, bo w końcu człowiek był głupcem. A więc jednoczył się z równie głupim sercem.

    Bo serce było ślepe tak, jak miłość. Najwrażliwsze z całego wnętrza, nieposkromione, nieokiełznane i totalnie nie znające umiaru. Chowało w sobie najszczersze uczucia, które potrafiły zabić, ale też najgorsze krzywdy, które tworzyły na nim ryski, nieodwracalne zmiany, a temu nie dało się zapobiec. Serce było najbardziej bezbronne i bezsilne w obliczu zalewających go uczuć.

    Najpierw myślenie, potem robienie, nigdy na odwrót! Mimo tej twardo wpojonej w mózg zasady często się o tym zapominało i robiło jak zwykle na opak, jakby w głowie działały trybiki na zwolnionych obrotach.

    Byłam głupia. Ba! Paskudnie nierozważna i po prostu durna, bo inaczej nie mogłam tego nazwać, gdy moje zachowanie dobiło apogeum kretynizmu. Bowiem zamiast jak inteligentny człowiek posłużyć się rozumem, przestrogami wujka, jak i obietnicą, jaką mu złożyłam, ja targnęłam się na impuls. Właśnie stałam przed szybą, którą podnosiłam, tym samym ją otwierając, aby następnie skrzyżować rozgorączkowany wzrok z tym dupkiem, który tak po prostu zakradł się do mnie przez okno. No szczyt głupoty.

    Rafael w tempie ekspresowym puścił rynnę i wślizgnął się do mojego pokoju, otrzepując się z możliwego brudu, a następnie opierając się o wewnętrzny parapet, na którym na szczęście nic nie stało. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, po czym uniósł brodę, tym samym stykając się ze mną spojrzeniem. I to nie był normalny wzrok. Mnóstwo sprzecznych ładunków się ze sobą spotkało, tworząc cholerną mieszankę wybuchową, która eksplodowała w naszych oczach. Widziałam ten ogień w jego ciemnych tęczówkach, a te wyglądały jak rozżarzone węgielki, jak i jeden błysk, który w nich zapłonął. I choć była to jedna sekunda, ja zdążyłam to zauważyć. Jeszcze bardziej nakręciło mnie jego spojrzenie, a zwłaszcza do tego, że miałam świadomość, że nic dobrego mnie z nim nie czekało.

    – Co ty, do diabła, wyprawiasz?! – wrzasnęłam, ciesząc się w duchu, iż wujka nie było w domu.

    Jednak przerażał mnie fakt, iż przecież Denise wcale nie musiał dzisiaj pracować. Do tego Rafaela ktoś mógł zobaczyć z zewnątrz i nawet nie chciałam myśleć co by było, gdyby wujek się o wszystkim dowiedział. Rozpętałoby się istne piekło na ziemi, bo doskonale wiedziałam, że on nienawidził Griffina. Zdążyłam to zauważyć podczas jednej rozmowy i tyle mi wystarczyło, aby być pewną.

    Brunet ku mojemu zaskoczeniu odbił się od parapetu i zrobił krok w moją stronę, tym samym stając wyjątkowo blisko mnie, czym doprowadzał mnie do frustracji. Dlatego też cofnęłam się o krok, chcąc się zdystansować, ale on mi nie pozwolił. Więc krok po kroku zapędziłam się w kozi róg, bo chcąc od niego uciec, natrafiłam wreszcie plecami na ścianę na drugim końcu pokoju. Dłońmi zaparłam się o ścianę i wbiłam się w nią plecami, unosząc hardo podbródek. Griffin oczywiście podszedł na tyle blisko, że niemal stykał się ze mną klatką piersiową. Na dodatek oparł jedną z dłoni po lewej stronie mojej głowy, a następny jego ruch było jak poparzenie piorunem. Albowiem chłopak swoje długie palce drugiej ręki zacisnął na moim biodrze, powodując wstrząs w moim wnętrzu, który spowodował lawinę emocji, które mnie katowały. Przybliżył się mocniej, zaglądając głęboko w moje oczy, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że nic w nich nie znajdzie. Nie kiedy się broniłam.

DIMNESS IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz