Wspomnienia można było zaliczyć do ratunku, ale i do przekleństwa, które ciągnęło się za nami jak zmora do końca naszych dni. Czasem dostrzegalne przez mgłę, a czasem tak piekielnie żywe, co często skutkowało cierpieniem. Niezależnie od tego, czy złe, czy dobre były naszą historią. Mogliśmy opłakiwać ją albo z żalu i tęsknoty albo ze strachu, że najgorsze powróci. A przede wszystkim wspomnienia były przeszłością, od której bardzo często pragnęliśmy się uwolnić. Były tym, czego człowiek się obawiał, czyli powrotem do tego co kiedyś było nam bliskie i drogie, bądź co było krwawym koszmarem spędzającym nam sen powiek. Był to problem nie do rozwiązania, bowiem pamięci nie dało się wymazać, a czasem potrzeba świadomości starych czasów, a nawet pięknych chwil była zbyt silna, aby chcieć się tego pozbyć. I tak dryfowało się pomiędzy miłością, a nienawiścią do tego, co zostawiliśmy w przeszłości.
Wybór o tyle był trudny, że kiedyś to co dawało nam szczęście, nagle przerodziło się w istne piekło na ziemi, a więc poniekąd przyćmiło wszystko co dobre. Bo teraz kochać to co było piękne, czy znienawidzić to za to, co później się wydarzyło?
I ja tak bardzo nienawidziłam siebie za to, że wracając do Valonlea, zaczęłam wspominać każdą dobrą chwilę jaką przeżyłam z przyjaciółmi, a jeszcze bardziej z Maitem. Nienawidziłam siebie za powrót, do czegoś co uwielbiałam, a przez co teraz tak bardzo w duchu cierpiałam. I choć zamknęłam swoje serce na ludzi, to nie mogłam zamknąć go na wspomnienia, które nagle stały się tak żywe. Nienawidziłam siebie również za to, że za każdym razem, gdy patrzyłam na Rafaela, widziałam Maite'a.
To był o wiele poważniejszy problem, którego nie potrafiłam rozwiązać. Nie mogłam pozbyć się tego paskudnego uczucia, jakie się we mnie rodziło za każdym razem, gdy spoglądałam w te oczy diabła, który za brata miał anioła.
I czułam potężną wrogość za to, co robił i za to, jaki był, ale również za to, że był związany krwią z kimś, kogoś kochałam nad życiem, a kogo już nigdy mieć nie mogłam. Przypominał mi tylko o nieosiągalnym, o potężnej stracie, która raniła moją duszę, a która złamała moje serce już dwa lata temu. I choć minęło sporo czasu, a ja nauczyłam się żyć bez niego, ze świadomością, że już go nie było, to jego oficjalna śmierć i powrót do Valonlea, jak i również poznanie Rafaela, rozpętało istne tornado. A jego skutki za każdym razem odczuwałam na sobie. Myślałam, że już się przyzwyczaiłam, że byłam gotowa zapomnieć, ale okazało się to jedynie złudą, bo wracając tutaj, wszystko we mnie uderzyło. A ja każdego dnia przed snem nie myślałam o niczym innym, jak o tym, co miałam, a co straciłam bezpowrotnie. Jak mantrę przed snem nuciłam naszą ulubioną piosenkę. A takim ciosem ostatecznym był fakt, że gdy już zamykałam swoje oczy- widziałam te Rafaela.I to było moim końcem. Moje pogrążenie nadeszło szybciej niż się spodziewałam, a mnie osądzić miał sam Griffin. I to nie ten, który był miłością mojego życia, a ten, który nigdy nią nie będzie.
Ocknęłam się ze snu, zmrużonymi oczami badając nieznany mi pokój i lekki półmrok jaki tutaj panował przez zasłonięte, granatowe rolety. Przełknęłam ślinę, dźwigając się na łokciach, a wtedy natychmiastowo poczułam katujący ból, który rozwalał moją czaszkę, niczym najgłośniejszy wrzask. W uszach szumiała mi krew, przez co nie potrafiłam się skupić, a do tego gardło to mi chyba wyschło na wiór, toteż byłam pewna, że gdybym teraz przemówiła, najpewniej nikt by mnie nie usłyszał. Pomrugałam ciężkimi powiekami, czując kurewską karuzelę w głowie i minęła chwila, zanim przyzwyczaiłam się do takiego stanu rzeczy. Sapnęłam cicho, zastanawiając się, co to do diabła miało znaczyć. Jednak wtedy mój wzrok samoistnie zleciał na drugą połowę łóżka i doznałam tak potężnego szoku, że gdybym stała, to chyba bym upadła. Rozdziawiłam buzię, przyglądając się pogrążonemu we śnie Rafaelowi, który głowę zwróconą miał w moją stronę, jedną dłoń trzymał pod poduszką, a samym ciałem leżał na brzuchu. Nie był niczym przykryty, dlatego też miałam idealną wgląd na jego szerokie plecy pokryte mnóstwem pieprzyków, ale również na tatuaż. To on najbardziej przykuł moją uwagę. Malunek przedstawiał wielkie skrzydła uwiązane łańcuchami. Był przepiękny i taki wyrazisty, zdumiało. Nie spodziewałam się, że miał tak duży tatuaż w takim miejscu i było to dla mnie małe zaskoczenie.
CZYTASZ
DIMNESS I
Action❝Byliśmy potępieni wśród śmiertelników, igrając z piekłem, jakbyśmy byli nieśmiertelni❞ Powrót na stare śmieci, ku źródłu najmroczniejszych wspomnień, nie był zamiarem młodej Gabrieli Barker, która swoją przeszłość zakopała w najgłębszym zakamarku u...