Nastąpiła godzina zero. Nines i Connor dalej siedzieli obrażeni na siebie, ale starając się za bardzo nie wyzywać, by zachować chociaż cząstkę honoru, który obecnie wala się gdzieś po podłodze. North siedziała na biurku z założonymi rękami, patrząc na nich jak na dwójkę wyjątkowo głupich dzieci.
I wtedy przyszedł Markus, mając pod pachą projektory do wyświetlania plakatów. Już wiedział co się święci, więc z westchnieniem skazańca odłożył projektory na podłogę, gdzieś z boku, by podejść do pokłóconych. North w końcu wolna, więc mogła wziąć się z powrotem do pracy.
- To powiecie mi co się stało, czy mam z was to wyciągnąć siłą? - zaczął spokojnie, chociaż mina wyraźnie wskazywała że mu się nie podoba cała ta sytuacja. Wolałby by nie było wojenek między androidami, zwłaszcza tymi co mają tak paskudną reputacje. To może im mocno zaszkodzić, nie tylko u ludzi. Z androidami też może być problem.
- Ja jestem tutaj z rozkazu Hanka, bo pewna osoba zachowuje się jak smutna nastolatka - powiedział Nines, unosząc ręce w obronnym geście, po czym po prostu odchylił głowę do tyłu i zajął się słuchaniem muzyki, wystukując rytm palcami o kolano.
- No dobra, to czemu się zachowujesz jak smutna nastolatka? - tym razem zwrócił się wprost do Connora, tracąc już powagę. Jak być poważnym w takiej sytuacji?
- Bo mam podejrzenia, że mam niesprawne komponenty - zaczął, w końcu spoglądając na swojego rozmówcę.
- Masz podejrzenia... A diagnostyka ci magicznie zniknęła? - uniósł jedną brew, mając na twarzy głupi uśmiech, bo już zwyczajnie nie był w stanie wziąć tego na poważnie.
- Właśnie o to chodzi, diagnostyka mówi że wszystko w porządku. A tak nie jest. To musi być jeszcze większy problem niż zwykła usterka - złożył ręce, intensywnie zastanawiając się. - Zabierzcie mnie do kogoś, kto to sprawdzi.
Nawet dla potwierdzenia swoich przekonań uruchomił diagnostykę. Jej wyniki wskazywały na to, że wszystko w porządku.
- Ta... W takim razie skąd w ogóle ten pomysł, że coś się zepsuło? - kucnął przed nim, by nie musieć na niego patrzeć z góry.
- Bo robie rzeczy, których normalnie bym nie zrobił. Nigdy - ostatnie słowo podkreślił.
- Czyli? - w końcu Connor dał mu powód, by powróciła powaga.
- No ale... To jest... - zaczął się wykręcać i wyjątkowo niespokojnie chciał wstać.
- Stop - ręką powstrzymał RK800 od wstania z kanapy. - Jak zaczynasz to kończysz. Jak mam ci pomóc, gdy nie powiesz w czym leży problem? Jesteśmy przecież przyjaciółmi, nie?
Brunet zatrzymał się, jakby rozważał wszystkie za i przeciw, by w końcu westchnąć i pokiwać powoli głową. Wolał nie mówić na głos co się stało, więc przekazał wspomnienia Markusowi, który chwilę po obejrzeniu ich, po prostu wybuchł ze śmiechu. A mina Connora tylko potęgowała jego rozbawienie.
- Nie... Wierze - wydusił między salwami śmiechu. Nawet w kącikach oczu zebrały mu się łzy.
- O co ci chodzi? - spytał osiemset pełny konsternacji.
- Jak w jakiejś komedii, umieram, tlenu! - nie wytrzymał i się popłakał ze śmiechu.
- Jesteś androidem, nie potrzebujesz tlenu - w końcu odezwał się Nines, który po tym jak to powiedział, znowu się zamknął w swoim świecie muzyki. Nawet zamknął oczy, by nikt go nie zaczepiał.
Markus w końcu się jakoś uspokoił. Wytarł łzy rozbawienia i w miare możliwości usiadł spokojnie.
- Dobra, teraz na poważnie - zaczął, uśmiechając się. - Ty serio uważasz to za usterkę w systemie?
CZYTASZ
Falling // Connor X Chloe
FanfictionConnor i Hank zajmują się kolejną sprawą związaną z androidami. Jednak ta jest inna, napawa niepokojem. Kto chciałby aż tak zaburzyć spokój w Detroit?