Rozdział 3

670 27 1
                                    

Reszta dnia mijała boleśnie powoli. Dean zwisał z krzesła wyglądając przez okno lub spoglądając na zegar tuż nad drzwiami, czekając, przewidując. Kiedy wreszcie rozbrzmiał dzwonek, zarobił sobie szlaban na następny dzień za nieuważanie na lekcjach i odmowę odpowiedzi na pytanie skierowane bezpośrednio do niego, ale się nie przejął. Cały dzień był twardy, praktycznie na krawędzi dojścia w spodnie, tylko na myśl o schrypniętym głosie swojego nauczyciela i o tym, jak Castiel go całował – żarłocznie, desperacko i niekontrolowanie. Wyszedł z sali i na drżących nogach poszedł korytarzem, aby poczekać przed pokojem nauczycielskim. W końcu Castiel musi tu kiedyś przyjść, prawda?

Mając tylko cztery zajęcia dziennie Castiel zazwyczaj kończył przed lunchem, więc normalnie na koniec dnia do 14.00 już by go dawno nie było, gdy tylko skończył sprzątać klasę, zbierać papiery i przygotowywać wszystko do następnych zajęć. Ale dzisiaj zabrało mu to dwa razy tyle czasu, aż do 16.00. Dopiero wtedy zaszedł do pokoju nauczycielskiego, by odebrać pocztę.

Ku swemu najwyższemu zdziwieniu rozpoznał postać siedzącą na ławce zaraz na zewnątrz pokoju i zatrzymał się na moment, po czym przeszedł dalej tuż obok Deana i wszedł do pokoju. Wziął pocztę i posortował ją, odkładając ulotkę o durnej sprzedaży ciast na rzecz drużyny futbolowej i zachowując list od dyrektora szkoły na temat płatnych wakacji. Wyszedł kilka minut później i zatrzymał się przy Deanie, gapiącym się na stertę formularzy w jego rekach, które musiał wypełnić dla kadr do przyszłego tygodnia. Cas oblizał usta.

Czy ma pan teraz gdzieś być, panie Winchester? – odezwał się cicho.

Kiedy Cas przeszedł obok niego, Dean nie mógł powstrzymać cichego chichotu. Wydawało się, że tamten załapał wreszcie ich małą gierkę. Czekał kilka minut i kiedy nauczyciel wrócił na zewnątrz, Dean nie wstał; zamiast tego lekko rozsunął nogi i odchylił się do tyłu, spoglądając nauczycielowi w oczy.

Nie, panie Novak – powiedział powoli, biorąc głęboki wdech i głośno wypuszczając powietrze. –  Mój brat aż do wieczora nie wróci do domu, a ja nie mam na resztę dnia żadnych planów... Tak mi się nudzi, panie Novak... czy jest coś... nie wiem... co dałby mi pan do zrobienia?

Usta Castiela drgnęły ledwo zauważalnie po zawadiackiej odpowiedzi Deana, ale on sam oblizał się powoli, spoglądając Deanowi w oczy.

Jestem pewien, panie Winchester, że coś wymyślę.

Przekrzywił głowę na bok i ruszył przed siebie, z powrotem do swojej pracowni. Cas nie zatrzymał się, dopóki nie wszedł do środku, i nic nie mówiąc zabrał stamtąd kurtkę i torbę, po czym poszedł na parking dla nauczycieli.

Cas zwolnił dochodząc do swojego auta, zwykłej Toyoty w kolorze czystego nieba, po czym otwarł drzwi. Wtedy się zatrzymał, wyciągnął telefon i napisał prędko do Meg, że musi zostać w szkole do późna na spotkaniu z innym nauczycielem, więc i później wróci do domu.

W tym momencie poczucie winy z powodu zdradzania Meg, oszukiwania rodziców i wszystkiego, co w tej sytuacji było złe, równoważyło się tym, jak Dean pocałował go wcześniej tego dnia; jak ich ciała napierały na siebie, gdy przycisnął Deana do ściany. Chciał się przejmować, chciał się powstrzymać, ale Cas odkrył, że po prostu nie mógł... Dean był dla niego jak narkotyk, uzależniający, wdzierający się w ciało i wyżerający w jego życiu dziurę, w której mógł żyć.

Dean podążał za nim w odpowiedniej odległości, czekając kilka stóp dalej, dopóki nauczyciel nie otworzył samochodu i nie zostawił torby i kurtki na tylnym siedzeniu.

Chcesz mnie schować w bagażniku? – spytał unosząc brew i chichocząc na widok miny Castiela. - Po prostu jedź za mną – dodał.

Podszedł do swojej Impali, wsiadł i odwrócił się, by sprawdzić, czy Cas go obserwował. Wyjechał na ulicę patrząc, czy Cas robi to samo i jedzie za nim. Piętnastominutowa jazda do mieszkania jego i Sama wydawała się dziś boleśnie długa i kiedy wreszcie wysiadł przed kompleksem mieszkalnym, już z trudem stał prosto. Wszedł do holu, podszedł do windy i tam czekał, by nauczyciel za nim poszedł, wciąż nie do końca pewien, czy mężczyzna naprawdę to zrobi.

Dzień dobry, psorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz