Cas zatrzymał swoje słowa dla siebie; „kocham cię" wciąż od nowa rozbrzmiewało mu w głowie, każde powtórzenie akcentował pocałunkiem w szyję, ramię, ucho Deana. Odczekał kilka minut i wysunął się z chłopaka, podpełzł do jego boku i leniwie zarzucił mu ramię na brzuch. Wiercił się, dopóki nie przytulili się do siebie, i po prostu oddychał, pozwalając, by uspokoił mu się oddech, i wciągając znajomy zapach seksu i Deana.
Minęło kilka długich chwil, zanim Cas się odezwał. Odchrząknął, ale głos nadal miał chrapliwy od tego całego dyszenia i sapania.
- Więc jak... obiad? - pocałował Deana w ramię i pogładził napięte mięśnie brzucha, ciesząc się ich wypukłością. W takich chwilach poseksualnego zadowolenia Dean należał do niego. I jeśli to miało być wszystko, co Castiel mógł dostać, to i ich przyjaźń, mentorowanie, które zmieniało się wraz z upływem czasu dzięki ich rozmowom i wspólnemu dziennikowi – to w porządku. Casowi to pasowało, choć coś w jego mózgu nieustannie podśpiewywało mu „kłamiesz". Błagał sam siebie, by uwierzyć, że tak było dobrze, i że nawet, jeśli Dean nigdy by go nie pokochał, to tak długo, jak mógł tulić chłopaka, cieszyłby się każdą sekundą. Tak długo, jak długo Dean by na to pozwolił.
Dean był zmęczony, zaspokojony i rozleniwiony. Przekręcił się na bok i przysunął bliżej, ukrywając twarz w szyi Casa i powoli oddychając.
- Mmm, nie jestem głodny – wymamrotał zamykając oczy i całując ciepłą skórę poniżej ust. - ... później?
Wiedział, że nie miało to za wiele sensu, ale słowa, które chciał powiedzieć, „nie chcę, byś odchodził" i „zostań tu ze mną" utknęły mu w gardle. Modlił się, by Cas to jakoś pojął; by wyczuł, że w tej chwili Dean nigdzie tak bardzo nie pragnął być, jak tu, w ramionach Castiela, z głową na jego piersi tak, by móc słuchać bicia jego serca.
Castiel zachichotał gardłowo i pocałował Deana w policzek.
- Okej... daj mi się tylko tego pozbyć... i zaraz wracam.
Wyślizgnął się z objęć Deana i na chwilę przestał myśleć, gdy zobaczył dłoń chłopaka błądzącą mu po skórze, zupełnie jakby w tej chwili nie chciał on Casa nigdzie puścić. Ale Cas musiał iść. Potrzebował tylko kilku sekund, by zdjąć gumkę i wyrzucić do śmietnika, oraz wziąć kilka chusteczek, by ich obu powycierać.
Cas ponownie wlazł na łóżko i troskliwie wytarł ich obu, po zakończeniu całując wewnętrzną stronę uda Deana. Chusteczki również wyrzucił i wrócił do łóżka, gdzie niemal natychmiast otoczyła go ciepła, opalona skóra – Dean ponownie zagrzebał się w miejscu, w którym leżał kilka chwil wcześniej, i ukrył twarz w szyi Casa, mocno obejmując go w talii.
Cas zamruczał z zadowoleniem i zamknął oczy wodząc jedną dłonią po plecach Deana; przesunął palcami po warstewce potu i zachichotał czując, jak przez chłopaka przebiegły dreszcze. Dean lekko klepnął go w ramię, wymamrotał „dupek", po czym wziął koce i narzucił na nich obu.
Cas uśmiechnął się i przyciągnął Deana jeszcze bliżej całując go przeciągle w głowę. Zamknął znowu oczy, gdy obaj ułożyli się materacu. Ominęli jakąkolwiek możliwą niezręczność po tak intensywnym seksie i wpadli w wygodne uczucie spoczywania w czyichś ramionach.
Sen łatwo przejął nad nim kontrolę i Dean był za to wdzięczny. Nie musiał myśleć o tym, jak zasadnicza i zmieniająca życie była jego nagła świadomość własnych uczuć do Casa. Umościł się przy drugim mężczyźnie i poczuł się, jakby tonął; zamknął oczy i westchnął cicho. Imię drugiego mężczyzny było ostatnią rzeczą, jaką wymamrotał, zanim wszystko spowiła ciemność.

CZYTASZ
Dzień dobry, psorze
FanfictionNauczyciel sztuki Castiel Novak skończył właśnie 29 lat, kiedy poznaje Deana Winchestera w klubie gejowskim. Po przespaniu się z chłopakiem w pośpiechu wychodzi, próbując poradzić sobie z poczuciem winy z powodu zdrady swojej dziewczyny i nadmiernie...