Rozdział 15

249 18 5
                                    

Sam wiedział, że coś było nie tak, wiedział w chwili, w której Dean odmówił naleśników na śniadanie, wiedział w chwili, w której przestał wchodzić do jego sypialni z powodu zamkniętych drzwi i zduszonego „Zostaw mnie w spokoju". Nie był w stanie zrozumieć i zgadnąć, co się mogło stać po tym, gdy on i Gabriel odeszli, co doprowadziło Deana do takiego stanu.

Dean spędził następne kilka dni w swoim pokoju, wychodząc jedynie do łazienki albo w środku nocy wziąć tosta, za każdym razem z powodzeniem unikając Sama. Piątego dnia Sam był bliski tego, by wykopać drzwi, i kiedy Dean wreszcie otworzył, Sam nie wiedział, czy poczuł ulgę, czy też niemożliwie się wystraszył. Dean nie miał sińców pod oczami, nie widać było, by płakał czy nie mógł spać. Wyglądał... normalnie... trochę blady i zmęczony, ale nawet nie w połowie tak źle, jak Sam się tego obawiał. Zmusił brata, by usiadł razem z nim przy kuchennym stole, nawet skutecznie wmusił w niego miseczkę zupy, ale Dean nie mówił, nie o tym, co się wydarzyło.

Więc Sam przestał pytać. W ciągu następnego tygodnia wszystko wróciło do normy i kiedy nadszedł 9 stycznia, pierwszy dzień szkoły w 2012 roku, wszystko znowu wydawało się być w porządku. Tyle tylko, że Dean nie widział Casa, nawet do niego nie zadzwonił od Sylwestra, i ani razu o nim nie wspomniał.

Dean czuł się zaskakująco spokojny, gdy po lunchu powędrował korytarzem w kierunku pracowni plastycznej. Pod pachą trzymał szkicownik. Kiedy wszedł, po prostu upuścił go na biurko. Nie spojrzał na Casa i poszedł w stronę pustego miejsca gdzieś z tyłu, wziąwszy przedtem kartkę papieru i swoje przybory. Na zewnątrz zdawał się być spokojny i pozbierany. W środku krzyczał. Całym sobą pragnął być z Casem, pragnął podbiec do niego i wziąć go w ramiona, trzymać go, powiedzieć, że było mu przykro, że był chujem, że nie zasługiwał na ofiarowaną przez Casa miłość. Ale to by tylko wszystko skomplikowało, uczyniłoby go podatnym i słabym. Więc nic nie zrobił.


Cas nie spojrzał, gdy Dean wszedł do sali. Nie zauważył szkicownika, nawet go nie dotknął. Po prostu wstał i zamknął drzwi, gdy tylko wszyscy uczniowie usiedli już na miejscach i gdy zadzwonił dzwonek, po czym zaczął lekcję.

Patrząc z zewnątrz Cas wydawał się normalny, nawet radosny. Przez pierwsze 30 minut rozmawiał z uczniami na temat ferii, co robili, co widzieli i czego doświadczyli. To Joanna podniosła rękę i zadała pytanie, które wreszcie ujawniło, choć tylko wprawnemu oku, jak źle było z Casem.

- Co pan robił w czasie przerwy, panie Novak?

Castiel zesztywniał na chwilę, na twarzy widniało mu zmęczenie.. Przełknął z trudem i uśmiechnął się. Opowiedział o świętach z Gabrielem, ale ominął pierwszy dzień świąt z Deanem i Samem. Opowiedział o gali w zoo i o tym, jak się udała, ale nie wspomniał ani o tym, że na szczycie Twin Peaks wyznał Deanowi miłość, ani o tym, jak Dean uciekł tamtej nocy od niego i zostawił go samego. Cas uśmiechał się, ale ten uśmiech nie docierał do oczu; błękit był przytłumiony, nie lśnił tak, jak zawsze.

Dał uczniom nowe zadanie, pierwsze duże zadanie w nowym roku. Był to swego rodzaju raport. Każdy uczeń miał sobie wybrać fresk spośród wielu ulicznych fresków San Francisco i zdać na jego temat raport – kto go zrobił, kiedy, jakie widoczne wpływy kulturalne czy artystyczne w nim dostrzegali, po co fresk stworzono... dla dzieciaków była to wymówka, aby wyjść i zobaczyć sztukę uliczną, zaś później w ciągu tygodnia planowana była wycieczka w teren, aby zapoznać się ze sztuką bezpośrednio, z Casem w roli przewodnika.

- Upewnijcie się, że wasi rodzice podpiszą zgodę! Będę tego potrzebował w środę tak, abyśmy mogli pójść w piątek, jasne?


Dzień dobry, psorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz