Rozdział 30

1.5K 127 5
                                    

George uśmiechnął się do Meg. Wyciągnęła do niego rękę. Musnął palcami jej dłoń, poczuł przyjemny dreszcz. Chciał więcej.
Zrobił krok w jej stronę, ale ona się odsunęła. Spojrzał na nią zaskoczony. Dostrzegł w jej oczach jakiś dziwny niepokój, niepewność. Wypowiedział jej imię, a ona odwróciła się i zaczęła odchodzić. George chciał ruszyć za nią, ale coś go przytrzymało. Spojrzał na swoje stopy. Były skute kajdanami, a on nie mógł ich unieść. Zawołał za oddalającą się Megan, ale ona szła coraz dalej, znikała z jego pola widzenia. Nie chciał jej stracić. Nie mógł. Nie...

George poderwał się do pozycji siedzącej. Otarł pot z czoła i zrzucił z siebie kołdrę. Był cały zgrzany, jakby przed chwilą przebiegł maraton. Zerknął na śpiącego Freda. Jego bliźniak chrapał w najlepsze. George przyłożył dłoń do czoła. Co się z nim działo? Nigdy przecież nie reagował tak silnie na nieobecność Meg. A teraz nie umiał bez niej normalnie spać. Musiał się z nią zobaczyć. Musiał z nią porozmawiać. Musiał się jakoś uspokoić, a to był jedyny sposób.

~*~

Szedł na jej spotkanie. Sam ledwo myślał o tym, co jej powie. Liczyło się tylko to, że ją zobaczy. Miał gdzieś wszystko inne, nawet to, że teoretycznie miał mieć teraz eliksiry ze Snepe'm. Mógł odżałować te odjęte punkty albo szykowaną mu karę. To wszystko nie miało znaczenia.
Wysłał jej wiadomość, że chce się z nią spotkać na błoniach. Wierzył, że przyjdzie. Wierzył, że ona też chce tego spotkania.

Kiedy wypadł ze szkoły na błonia i ją zobaczył, chciał w pierwszej chwili po prostu się rozpłakać. Szybko jednak się opanował i podszedł do niej. Była odwrócona w stronę Zakazanego Lasu. George wiedział, ile znaczą dla niej treningi, a teraz nie miał kto jej przypilnować. Cedric był zajęty zagadką i nadchodzącym Balem Bożonarodzeniowym, jak zresztą niemal wszyscy uczniowie. A on nie mógł jej towarzyszyć, bo...

Otrząsnął się z nieprzyjemnych myśli. Porozmawia z nią. Przeprosi, pogodzą się i po kłopocie. Może nawet uda mu się ją zaprosić na Bal w ramach rozejmu...

- George? - Meg odwróciła się, gdy tylko się zbliżył.

Chłopak zatrzymał się. Nie wyglądała jakoś strasznie, ale dostrzegł cienie pod oczami, a jej dłonie drżały, jak zawsze, gdy była rozdrażniona. Często niekontrolowanie wysuwała wtedy pazury, ale szybko je chowała.
Podszedł bliżej. Poczuł, jak zapach wanilii rozchodzi się po jego nozdrzach.

- Ja... przyszedłem... przeprosić. - wydukał. - Zachowałem się głupio.

Od kiedy wypowiedzenie kilku słów sprawiało mu taką trudność?
Megan przyjrzała mu się i lekko uśmiechnęła.

- Ja też przepraszam. - powiedziała. - Nie jesteś gorszy niż Christo.

George się uśmiechnął. Czuł, jakby ktoś zdjął mu jakiś ciężki kamień z pleców.

- Ostatnio rzadko widywałam ciebie i Freda. - George miał nadzieję, że nie poruszy tego tematu, ale jednak... - Tak samo jak Harry'ego.

Wiedział, że go obserwuje. Rozważał opcję, by zgrywać głupiego, ale zaraz zdał sobie sprawę, że mijałoby się to z celem. Dopiero co ją przeprosił, a już miałby to zepsuć?

- Dostaliśmy... zadanie od dyrektora. - powiedział ostrożnie.

- Zadanie? - powtórzyła Meg, a George wyczuł czujność w jej głosie.

- My... Ja przepraszam, Żeluś... - chłopak przyłożył dłoń do czoła. - Mieliśmy cię trzymać z dala od Harry'ego do czasu następnej próby. Nie podobało mi się to, ale Dumbledore nam kazał i...

- Rozumiem. - przerwała mu Meg.

George na nią spojrzał. Wpatrywała się w Zakazany Las, mając bardzo spokojny wyraz twarzy. Jednak George znał ją zbyt dobrze. Zauważył po jej oczach i zaciśniętej szczęce, że wcale nie rozumiała. Była wściekła, chociaż starała się tego nie pokazywać.

- Przepraszam cię, Meg. - powiedział jeszcze raz ze skruchą.

Było mu tak głupio, tak potwornie głupio! Dlaczego wcześniej jej nie przeprosił? Mógł jej o wszystkim powiedzieć, na pewno byłoby lepiej.
Megan tylko wsadziła ręce do kieszeni i pokiwała głową. Następnie zmieniła się w rysia i popędziła w stronę Zakazanego Lasu.

George ukrył twarz w dłoniach. Jeszcze nigdy nie czuł tak dobitnie, że coś spieprzył.

~*~

Meg sama nie wiedziała, który stan wolała. Ten, w którym była rozdrażniona i wściekła, czy ten w którym była teraz.- smutna i rozgoryczona. Podejrzewała, że bliźniacy maczają palce w tym, że nie spotykała ostatnio Harry'ego, ale nie sądziła, że to było polecenie Dumbledore'a. Mógłby jej po prostu powiedzieć, żeby nie pomagała Harry'emu w rozwiązywaniu zagadki z jaja. Cedric jasno jej powiedział, że nie chce jej pomocy, że to jego zadanie. Uszanowała jego decyzję i nie mieszała się. Co Dumbledore miał na celu wprowadzając takie działanie? Co chciał w ten sposób osiągnąć?

Nie miała teraz ochoty rozmawiać z którymkolwiek z bliźniaków. Oni też mogli jej powiedzieć. Nie umiała zebrać myśli, które teraz wyglądały jak stos bezładnej kupy. Co za bezsens...

Usłyszała czyjeś kroki. Wytężyła słuch. Nikt się jednak nie zbliżał. Kroki były rytmiczne i ostrożne. Od czasu do czasu zatrzymywały się i zaczynały od początku. Megan zdecydowała pójść za tym dźwiękiem. Szła w stronę kroków, aż doszła do pustej sali. Otworzyła szeroko oczy w zdumieniu.

- Neville?

Chłopak wypuścił z rąk miotłę i obrócił się. Poczerwieniał, gdy zobaczył, że został zauważony.
Meg stała w bezruchu. Najwyraźniej chłopak dostał za coś karę i musiał wysprzątać klasę, ale przecież przed chwilą stawiał ostrożne, niepewne kroki taneczne. Megan w momencie zrozumiała sytuację.

- Ćwiczysz do Balu? - zapytała z uśmiechem.

Neville nieśmiało pokiwał głową. Meg weszła do klasy i rozejrzała się. Najwyraźniej chłopak skończył już sprzątać i pozwolił sobie na trochę ćwiczeń.

- Muszę się nauczyć tańczyć, żeby nie narobić nikomu wstydu. - wyznał nieśmiało.

Megan podeszła bliżej i wzięła od niego miotłę. Położyła ją pod ścianą i zbliżyła się do Neville'a.

- Może poćwiczymy razem? - zaproponowała. - Mi też przydałoby się trochę ćwiczeń. Przecież nie będę cały Bal stała i podpierała ścianę. - uśmiechnęła się do niego.

Neville niepewnie odwzajemnił uśmiech i położył jedną rękę na jej talii, a drugą chwycił jej dłoń. Dziewczyna położyła mi rękę na ramieniu i narzuciła rytm:

- Raz. Dwa. Trzy. Raz. Dwa. Trzy.

Razem ruszyli do tańca, by po chwili wirować po całej klasie. Oczywiście nie obyło się bez potknięć i wpadek, ale Megan poczuła się nieco lepiej, gdy pomogła młodszemu koledze i sama trochę odbiegła myślami od jej problemów. Bo właśnie tego było jej teraz trzeba.

Puchońskie dziewczę - George Weasley x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz