𝚒𝚗𝚝𝚛𝚘 : 𝟹 𝚣𝚊𝚜𝚊𝚍𝚢

65 11 20
                                    

Jak pięknym byłoby, gdybyśmy mogli widzieć dusze zamiast ciał?
Ujrzeć miłość i współczucie zamiast krzywizn.

—Karen Quan

W każdym rozdziale staram się połączyć dwa czynniki: kult ciała oraz danego członka BTS ze szczególnym naciskiem na punkt pierwszy. Może się to wydać płytkie zwłaszcza w kontekście powyższego cytatu, pamiętajmy jednak, iż pomimo uwielbienia jakim darzymy ciała naszych ulubieńców, jako ARMY instynktownie wiemy co jest najważniejsze - piękno ich dusz oczywiście. Czemu zatem nie wyodrębnić aspektu fizycznego piękna? Ono także zasługuje na uznanie. Nie dlatego, że BTS są atrakcyjni (a niewątpliwie są), lecz dlatego, że są tym, kim są. 

Podsumowując - prawdziwe piękno to bycie sobą. Co sprawia, że ​​czujemy się dobrze we własnej skórze? Swoboda, naturalność i duma z jakimi kroczymy przez życie. Oczywiście nie są z nami szczerzy w stu procentach, ponieważ każdy ma prawo do prywatności. Wracając do tematu, spójrzcie na uśmiech Hoseoka - widzimy go jako część fizjonomii, ale stoją za nim uczucia budujące piękno jego duszy cegiełka po cegiełce. Podobnie jest z resztą. Piękne ciała są naczyniami dla równie pięknych dusz.




Wszystko ma swe piękno, ale nie każdy je dostrzega.
—Konfucjusz

Niezależnie od długości stażu znajdą się ARMY, które być może nie są świadome fali hejtu ukierunkowanej na domniemane braki w urodzie (jedna z większych niedorzeczności, z jaką się spotkałam, lol) i rzekome niespełnianie standardów piękna. Szczególnie uderzało to w Namjoona i Hoseoka, co dla nas jest istotnie nie do pomyślenia, są przecież nieprzyzwoicie atrakcyjni. Powszechnie wiadomo, że idol musi mieć się czym pochwalić, przysłowiowe to i owo, w tym ładna buźka. Problem w tym że piękno - jak wszystko dookoła - jest pojęciem względnym. Dla nas ideałem są członkowie BTS, dla kogoś innego - jakkolwiek groteskowo by to nie brzmiało - może być nim Oli London, rzecz jasna przed obróbką.

Kiedyś na wszelkie wypowiedzi "Ale on jest brzydki!" reagowałam frustracją, zagniewaniem, a przede wszystkim ogromnym smutkiem. Dzisiaj pozostaję o wiele spokojniejsza i bez bicia przyznaję, że wiele wspólnego ma z tym wydźwięk słynnego Love Yourself. Co mnie obchodzi opinia kogoś, kto jest na tyle znudzony by doszukiwać się brzydoty w świecie oferującym ogrom piękna. Za to także kocham BTS - wiele mnie nauczyli, w tym jak kochać siebie samą pomimo wszelkich skaz. Naprawdę chcę brać z nich przykład. Długo zajęło mi zrozumienie, że użalanie się nad sobą to taka sama strata czasu jak krytykowanie kogoś innego tylko po to, aby poprawić sobie humor czy usilne próby zmiany czyjegoś zdania na jakiś temat. Ilu ludzi tyle gustów.

Czym innym natomiast jest kulturalne wyrażanie opinii. Dobrym przykładem może tu być rozmowa z moją starszą siostrą, która uwielbia Bradleya Coopera, aktora znanego z filmów takich jak Kac Vegas czy Narodziny Gwiazdy. Bez oporów przyznała (przy własnym mężu!), że jest on jej ideałem męskiego piękna. Odpowiedziałam, że i tak wolę Azjatów po czym pokazałam zdjęcie grupowe BTS, zaciekawiona tym kogo uzna za najbardziej wyględnego. Padło na Namjoona, co moja siostra uzasadniła tym, że wydał jej się najbardziej męski. "Ale i tak nie mój gust", skwitowała. Rozumiecie co mam na myśli?

Zamiast uszczęśliwiać na siłę osoby, którym kpop jest całkowicie obojętny, zamiast dawać hejterom lekcję życia, uświadamiając że marnują swój i nasz czas, skupmy się raczej na tym co jako ARMY potrafimy najlepiej, czyli wielbieniu naszych ideałów, czy to piękna duszy czy ciała. Żyjmy dla piękna naszej własnej rzeczywistości, tak jak hejterzy żyją dla piękna swojego pokręconego świata. Nie zasługują na to, by oglądać zawartość torebek BTS pełnych nagród.




Życie pełne jest zakrętów
Które zapierają dech w piersi
Ścieżka, którą obrałeś
Pełna jest wybojów
Więc bądź ostrożny
Ludzkie ciało ma tak piękne kształty
Wręcz oszałamiające
Pamiętaj o tych trzech zasadach
I bądź ostrożny
 ❞
—Sunmi

Uwielbiam Curve jak każdą piosenkę Sunmi. Powyższy fragment idealnie oddaje istotę tej książki. 

W życiu, podobnie jak w sztuce, piękno porusza się po krzywych. Jest wiele wybojów, trudniejszych i łatwiejszych sytuacji z jakimi będziemy się mierzyć. Musimy być ostrożni. Granica między zdrowym uwielbieniem a szaleństwem jest dość cienka. Natknęłam się na kilkanaście (może więcej?) faneczek, dla których kpop nie był muzyką. Prędzej menażerią, tyle że zamiast zwierząt na wybiegach i w klatkach zbudowanych w ograniczonych umysłach pseudofanek znajdowali się właśnie idole. Atrakcyjne ciała poruszające się na scenie w rytm czegoś, co w sumie nie miało wielkiego znaczenia, dopóki brzmiało przyzwoicie.

Powtarzam, nie ma nic złego w cieszeniu się wyglądem swojego ulubieńca. Patrząc na kogokolwiek z BTS niejednokrotnie zamieniam się w największego prymitywa, ale koniec końców i tak męczę wszystkich dookoła, jacy to nie są pełni pasji i utalentowani, jak różnorodne posiadają charaktery i jak bardzo uwielbiam przekaz, jaki niosą ich piosenki... Jak już wspomniałam, wszystko jest względne, definicja "prawdziwej ARMY" nie jest wyjątkiem. Ktoś może uważać, że nie trzeba interesować się życiem idoli, nie wykluczam takich osób jako fanów. Sama jednak sądzę, że przynależność do fandomu to coś więcej niż chęć złapania oppy za fraki i zaciągnięcia do piwnicy... Miejcie litość, napaleńcy! Jak już mamy się napalać to elegancko i z rozsądkiem. Wciąż niewielkim - jak myśleć jasno przy kimś takim jak BTS - ale nadal rozsądkiem




W tym miejscu pragnę podziękować tym, którzy wytrwali do końca moich refleksji o pięknie. Zapraszam na treść właściwą. Nie miejcie oporów przed składaniem propozycji co do obiektów kultu w kolejnych rozdziałach. Mogą to być palce Yoongiego, dołeczki Namjoona lub wzrost Jimina - dla każdego z przykładów znajdzie się głębia. Czy to nie piękne?




~soobirdy

[𝚏𝚛𝚊𝚖𝚎𝚜]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz