64.

1.1K 57 2
                                    

Wraz z chłopakami zaczęliśmy ustawiać nadajniki ultradźwiękowe w odpowiednich miejscach, by ostatnie zaprowadzić Boyda i Core do szkoły. Scott był bardzo pewny powodzenia tej misji, a ja byłam pewna, że ten wie, co robi. Jak zwykle. Gdy dotarliśmy do szkoły zaczęliśmy otwierać główne drzwi, by było tylko jedno wejście, do którego ci mieli wejść. Isaac pobiegł w stronę parkingu, a my ze Scottem podeszliśmy do Chrisa, który stał przy drzewach.
- Widzieliście?- spytał nas mężczyzna patrząc na świetliki.
- Świetliki.- odpowiedział obojętnie Scott.
- Wiem, ale Kalifornijskie świetliki nie są biolominestencyjne. Nie świecą.- dodał widząc zmieszanie na naszych twarzach.
- Więc dlaczego te świecą?- spytałam zmieszana, ale mężczyzna nie zdążył nic odpowiedzieć, bo rozległ się ryk wilkołaków.- To oni.- stwierdziłam, po czym pobiegłam do Dereka, któremu miałam pomoc zaciągnąć bety do piwnicy. Był on w szkole przy tylnym wejściu. Cora i Boyd pojawili się po chwili przy drzwiach, a widząc nas szykujących się do walki wskoczyli na piętro, a następnie na dach.
- Nie wejdą do środka.- odezwał się Scott.- Wejdą po dachu.
- Gdzie możemy ich złapać?- spytałam wychodząc przed budynek.
- Ktoś musi otworzyć tylne drzwi.- wyjaśnił Scott, po czym Derek gdzieś pobiegł.- I zapędzić ich do środka.
- Ja pójdę. Jestem najszybszy.- stwierdził Isaac, a następnie pobiegł za Derekiem. Z kolei my wróciliśmy do szkoły, gdzie mieliśmy zagrodzić im drogę. Koło gabinetu trenera mój brat ich zatrzymał, a my stanęliśmy obok niego w równym rzędzie.
- My biegniemy, a wy dopilnujecie, by za nami pobiegli.- powiedział do mnie i Argenta Scott, na co ja bezgłośnie się zgodziłam.
- Złapcie nas.- wyszeptał Derek, po czym on i Scott pobiegli na piętro prowadząc ich do schodów do kotłowni. Patrzyłam, jak Boyd i moją siostra pędzą za nimi jak oszalali nie zważając na mnie i mojego towarzysza.
- Dalej Scott.- wyszeptałam do siebie odprowadzając ich wzrokiem.
- Dadzą radę.- odezwał się mężczyzna, na co ja na niego spojrzałam. Ten rzucił mi krótkie spojrzenie, po czym ruszył w przeciwną do wilkołaków stronę.
- Musi pan o czymś wiedzieć.- wypaliłam, na co ten na mnie spojrzał.
- Tak?- spytał wyczekująco.
- Allison wie, dlaczego jej matka się zabiła. Wie o Dereku, ugryzieniu i całej reszcie.
- O czym ty mówisz?- spytał zdziwiony, a ja zdałam sobie sprawę, że i on nie zna prawdy.- Twój brat...
- Ratował Scotta. Pańska żona chciała go zabić.- wyjaśniłam.- Zawył. Pobiegłam do tamtego pomieszczenia. Leżał na podłodze, a w powietrzu unosił się zapach wilczego ziela. Chciała go otruć.- mówiłam ze łzami w oczach.- Zaatakowała mnie. Wtedy pojawił się Derek... walczyli ze sobą. Mocno go zraniła sztyletem, a ten, broniąc siebie i nas, ją ugryzł. Wiedział pan o tym?
- Nie, nie powiedziała mi o tym aspekcie.- wyjaśnił smutno.- Nie mniej to już przeszłość.
- Mówię to panu, bo martwię się o Allison. Jeśli może z nią pan porozmawiać o tym, to niech pan to zrobi.
- Dobrze, porozmawiam z Allison.- powiedział zaskoczony moimi słowami. Przytaknęłam gestem głowy, po czym obróciłam się i weszłam na schody.- Dziękuję, że mi powiedziałaś. Cieszę się, że Allison ma taką przyjaciółkę.- stwierdził, na co ja się uśmiechnęłam, a następnie poszłam w ślady chłopaków. Gdy zeszłam po schodach do piwnicy, zobaczyłam stojącego przy drzwiach Scotta.
- Udało się?- spytałam stając obok niego.
- Na to wygląda.- odpowiedział widocznie zdenerwowany, a ze środka rozległy się ryki i odgłosy walki.
- Gdzie Derek?
- W środku.- wyjaśnił mi Scott, na co ja otworzyłam szerzej oczy.
- Co?
- Zamknęliśmy ich, ale ktoś jeszcze tam jest. Być może jakiś uczeń, albo nauczyciel...
- Scott.- powiedziałam przerażona, po czym odsunęłam chłopaka od drzwi i zaczęłam je otwierać.
- Carol, zostaw.- rzucił Scott łapiąc mnie za ręce i odciągając od wejścia do kotłowni.
- Oni go zabiją.- wyszeptałam, a chłopak objął mnie próbując uspokoić. Słyszałam, jak walczą, czułam krew. To wszystko sprawiało, że chciałam tam wejść i pomóc bratu. Ale nie mogłam. I tak bym nie dała rady przeciwko Boydowi i siostrze.- Derek, proszę trzymaj się.- wyszeptałam licząc, że ten mnie słyszy. Czas leciał, a moje obawy wzrastały z każdą sekundą.
- Scott, słońce wschodzi! Scott!- zawołał Isaac, po czym stanął na górze schodów, a my szybko otworzyliśmy kotłownie. Wbiegłam tam nim jeszcze Scott dobrze otworzył drzwi. Biegłam jak oszalała szukając brata. W końcu zatrzymałam się widząc klęczącego Dereka, który był pokiereszowany. Na podłodze leżeli zmęczeni Boyd i Cora. Gdy obok mnie pojawili się Isaac i Scott ten podniósł głowę ciężko dysząc.
- Tam jest nauczycielka.- powiedział zmęczony.- Zajmę się nią. Zabierzcie ich stąd.- dodał, na co chłopaki wzięli bety i wynieśli ich na zewnątrz. Uklękłam obok Cory przyglądając się jej. Była inna niż gdy ją ostatni raz widziałam. Wyższa, starsza i ładniejsza. Jednak jedno się nie zmieniło. Była moją siostrą. Wiedziałam to na jej twarzy. Te rysy Hale'ów.
Nagle przy mnie kucnął Scott obserwując jak zdejmuję włosy z twarzy siostry.
- Nic jej nie jest.- powiedział patrząc już na mnie.
- Wiem.- rzuciłam przyglądając się wciąż dziewczynie.- Czy to dziwne, że czuje jakby była obcą dla mnie osobą?
- Po siedmiu latach?- spytał zdziwiony moim pytaniem.- To dużo czasu. Obie zdążyłyście się zmienić.
- Tak, ale to dalej Cora, a jednak...jakby nie ona.- wyjaśniłam.- Kiedyś byłyśmy blisko siebie. W końcu jest tylko o rok ode mnie straszą. Często się bawiłyśmy. Gdy miałam siedem lat stwierdziła, że jest za duża by bawić się lalkami. Byłam wściekła.- na to wspomnienie zaśmiałam się. Pamiętałam dokładnie moje fochy i jej głupie argumenty przeciwko zabawie.- Wtedy zaczęła się ze mną droczyć. Zabrała mi zabawki, chowała je, albo zostawiała w rezerwacie. Zawsze mnie obrażała i twierdziła, że jestem niedojrzała. Nienawidziłam jej.- dodałam, na co Scott lekko się uśmiechnął.- Teraz wiele bym dała, żeby cofnąć się do tamtego czasu.
- Nie musisz. Cora żyje i raczej nigdzie się nie wybiera. Możecie znów być razem.- odparł Scott spokojnym głosem.
- A jeśli Cora jest już inną osobą? Wiesz, nie taką, jaką ją pamiętam? A jeśli już mnie nie pamięta, albo ma do nas żal, że nie szukaliśmy jej?
- Na pewno tak nie jest. Poza tym jak można zapomnieć o kimś, kogo się kochało?- spytał, na co ja wzruszyłam ramionami.- Nie można.- odpowiedział, po czym westchnął i wstał. Spojrzałam ostatni raz na siostrę, po czym podniosłam się z podłogi.
Gdy Derek odprowadził nauczycielkę angielskiego do sali, wziął Core na ręce i zaniósł ją do swojego samochodu. Następnie wróciliśmy do loftu, a nieprzytomną siostrę położyliśmy na moim łóżku. Przykryłam ją kołdrą. Jej klatka piersiowa podnosiła się i opadała dając mi pewność, że nic jej nie jest. Była tylko zmęczona psychicznie i fizycznie.
- Wyleczyłeś się.- wyszeptałam do brata, który stał przy łóżku. Jego rany faktycznie prawie zniknęły, jednak na jego poszarpanej bluzce dalej były ślady krwi.- Zrób to jeszcze raz, a tym razem to ja cię rozszarpie.- rzuciłam, na co ten delikatnie podniósł kącik ust.- Co z panią Blake?
- Nie licząc traumy? Nic jej nie jest.
- Dzięki tobie. Mam nadzieję, że nie wie o naszym pokrewieństwie, bo siedzenie na jej lekcjach byłoby niezręczne.- stwierdziłam.
- Nie zna mnie, więc nie masz się o co martwić.- wyjaśnił, po czym Cora cicho jęknęła przez sen.- Dajmy się jej wyspać.
- Derek? Mogę spać z tobą?- spytałam, na co ten podniósł brew.- Będę się dziwnie czuć śpiąc obok w sumie obcej mi osoby.
- Jasne.- przytaknął kierując się do drzwi.- Ale wiesz, że to dalej twoja siostra?- spytał przez kark.- Jutro się o tym przekonasz.
Siedziałam jeszcze chwilę, po czym poszłam do sypialni brata i zasnęłam obok niego myśląc wciąż o jego słowach. Może faktycznie źle to wszystko odbierałam. Siedem lat, okres dojrzewania, ale to jednak dalej moja siostra.




Live to be with you | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz