Rozdział 32

1.5K 137 29
                                    

- Nie. - Megan wskoczyła za łóżko i zmierzyła wrogim spojrzeniem Darcy.

- Tak. - jej przyjaciółka podwinęła rękawy, spodziewając się ciężkiej roboty.

- Nie. - palec Meg wskazał na złowieszcze urządzenie w rękach tej diablicy. - Nie dotkniesz mnie tym.

- Możesz sobie to wmawiać. - Darcy ścisnęła mocniej prostownicę. - Jedną z cech Puchonów jest dokładność. A ja jestem bardzo dokładna. - zrobiła krok w jej stronę.

- Jeszcze krok, a ugryzę. - zagroziła Megan, na dowód wykształcając kły.

- Megan.

- Darcy.

- Geronimoooo! - wrzasnęła Darcy i rzuciła się na przyjaciółkę.

Megan uskoczyła i zaczęła uciekać, śmiejąc się przy tym z porażki koleżanki. Zaraz jednak jej radość została brutalnie przerwana, gdyż z impetem uderzyła w ścianę. Jęknęła i chwyciła się za czoło. Jeszcze teraz jej guza brakowało!
Darcy skorzystała z ogłuszenia Megan i rzuciła się na nią z okrzykiem wikinga, dzierżąc w rękach prostownicę do włosów.

- Nawet ściany są po mojej stronie! - wrzasnęła.

- Zaprawdę powiadam! - darła się Meg, przygnieciona cielskiem przyjaciółki. - Dotniesz moich włosów, a zaraz tak ci przysolę, że- AAAAA!!!

Nie zdarzyła zareagować, gdy Darcy wprawnym ruchem włączyła narzędzie zagłady i całkowicie unieruchomiła Megan. Siłą rzeczy dziewczyna musiała pozostać w bezruchu, by przypadkiem nie poparzyć sobie skóry.
Po kilku minutach narzekań i tortur Megan, jej włosy zostały wyprostowane. Teraz naburmuszona dziewczyna siedziała na kanapie, czekając na dalszy bieg wydarzeń. Darcy tymczasem krzątała się po pokoju, w poszukiwaniu kosmetyków i sukni dla przyjaciółki. Meg nie miała nic przeciwko sukienkom, ale preferowała raczej zwyczajne, wygodne ubrania.
Wkrótce ubrała się w to, co przysłali jej rodzice. Poinformowała ich o Balu i zdecydowali się kupić jej strój. Meg musiała przyznać, że długa sukienka w kolorze żywej zieleni naprawdę jej się podobała. Gdy ją włożyła, przejrzała się w lustrze. Uwydatniała talię, miała ładny dekolt i wcale nie była taka niewygodna.

- Nie jest tak źle. - powiedziała w końcu metamorfomag.

- „Nie jest źle"? - Darcy uniosła brew. - Już jest pięknie, a zaczekaj, jak ci zrobię makijaż!

- Tylko proszę, miej litość dla mojej facjaty. - jęknęła Meg.

Darcy wzruszyła ramionami i posadziła ją na krześle. Chwilę zastanawiała się, jak by tu urządzić z Meg drugą Marilyn Monroe, aż w końcu zabrała się do pracy. Zdecydowała, że jej koleżanka nie nadaje się do mocnych eksperymentów, więc postarała się zrobić jej coś łagodnego.

Megan była zadowolona z efektu. Darcy przypudrowała jej trochę twarz, nałożyła lekko zielone cienie na powieki i pomalowała rzęsy. Meg zmarszczyła jednak brwi i przyjrzała się oczom w lustrze.

- Co to jest? - zapytała pokazując na czarną kreskę nad linią rzęs.

- Kredka do oczu, a co? - Darcy wzruszyła ramionami. - Daj spokój, masz ładne oczy, musiałam to jakoś podreślić.

- No musiałaś. - przewróciła oczami Meg z uśmiechem.

Na usta nałożyła lekko różową pomadkę, a włosy spięła tylko z góry, resztę pozostawiając rozpuszczoną. I musiała przyznać, że wyglądała... ładnie. Zwróciła się do Darcy:

- Dokonałaś cudu, sprawiając, że wyglądam jak człowiek.

- Wiem. - oświadczyła z dumą Darcy. - Mów mi „Panno Cudotwórco", bo zmieniłam zwierzę w człowieka.

Puchońskie dziewczę - George Weasley x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz