- Nie. - Megan wskoczyła za łóżko i zmierzyła wrogim spojrzeniem Darcy.
- Tak. - jej przyjaciółka podwinęła rękawy, spodziewając się ciężkiej roboty.
- Nie. - palec Meg wskazał na złowieszcze urządzenie w rękach tej diablicy. - Nie dotkniesz mnie tym.
- Możesz sobie to wmawiać. - Darcy ścisnęła mocniej prostownicę. - Jedną z cech Puchonów jest dokładność. A ja jestem bardzo dokładna. - zrobiła krok w jej stronę.
- Jeszcze krok, a ugryzę. - zagroziła Megan, na dowód wykształcając kły.
- Megan.
- Darcy.
- Geronimoooo! - wrzasnęła Darcy i rzuciła się na przyjaciółkę.
Megan uskoczyła i zaczęła uciekać, śmiejąc się przy tym z porażki koleżanki. Zaraz jednak jej radość została brutalnie przerwana, gdyż z impetem uderzyła w ścianę. Jęknęła i chwyciła się za czoło. Jeszcze teraz jej guza brakowało!
Darcy skorzystała z ogłuszenia Megan i rzuciła się na nią z okrzykiem wikinga, dzierżąc w rękach prostownicę do włosów.- Nawet ściany są po mojej stronie! - wrzasnęła.
- Zaprawdę powiadam! - darła się Meg, przygnieciona cielskiem przyjaciółki. - Dotniesz moich włosów, a zaraz tak ci przysolę, że- AAAAA!!!
Nie zdarzyła zareagować, gdy Darcy wprawnym ruchem włączyła narzędzie zagłady i całkowicie unieruchomiła Megan. Siłą rzeczy dziewczyna musiała pozostać w bezruchu, by przypadkiem nie poparzyć sobie skóry.
Po kilku minutach narzekań i tortur Megan, jej włosy zostały wyprostowane. Teraz naburmuszona dziewczyna siedziała na kanapie, czekając na dalszy bieg wydarzeń. Darcy tymczasem krzątała się po pokoju, w poszukiwaniu kosmetyków i sukni dla przyjaciółki. Meg nie miała nic przeciwko sukienkom, ale preferowała raczej zwyczajne, wygodne ubrania.
Wkrótce ubrała się w to, co przysłali jej rodzice. Poinformowała ich o Balu i zdecydowali się kupić jej strój. Meg musiała przyznać, że długa sukienka w kolorze żywej zieleni naprawdę jej się podobała. Gdy ją włożyła, przejrzała się w lustrze. Uwydatniała talię, miała ładny dekolt i wcale nie była taka niewygodna.- Nie jest tak źle. - powiedziała w końcu metamorfomag.
- „Nie jest źle"? - Darcy uniosła brew. - Już jest pięknie, a zaczekaj, jak ci zrobię makijaż!
- Tylko proszę, miej litość dla mojej facjaty. - jęknęła Meg.
Darcy wzruszyła ramionami i posadziła ją na krześle. Chwilę zastanawiała się, jak by tu urządzić z Meg drugą Marilyn Monroe, aż w końcu zabrała się do pracy. Zdecydowała, że jej koleżanka nie nadaje się do mocnych eksperymentów, więc postarała się zrobić jej coś łagodnego.
Megan była zadowolona z efektu. Darcy przypudrowała jej trochę twarz, nałożyła lekko zielone cienie na powieki i pomalowała rzęsy. Meg zmarszczyła jednak brwi i przyjrzała się oczom w lustrze.
- Co to jest? - zapytała pokazując na czarną kreskę nad linią rzęs.
- Kredka do oczu, a co? - Darcy wzruszyła ramionami. - Daj spokój, masz ładne oczy, musiałam to jakoś podreślić.
- No musiałaś. - przewróciła oczami Meg z uśmiechem.
Na usta nałożyła lekko różową pomadkę, a włosy spięła tylko z góry, resztę pozostawiając rozpuszczoną. I musiała przyznać, że wyglądała... ładnie. Zwróciła się do Darcy:
- Dokonałaś cudu, sprawiając, że wyglądam jak człowiek.
- Wiem. - oświadczyła z dumą Darcy. - Mów mi „Panno Cudotwórco", bo zmieniłam zwierzę w człowieka.
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fanfiction- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...