1.

2.4K 68 19
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z dedykacją dla;
maloxx
vMelaa
_marcheweczka_
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostatni raz przejrzałam się w swoim telefonie. Poprawiłam czerwoną szminkę i schowałam ją do torebki. Chwilę później wysiadłam z taksówki i zapłaciłam kierowcy. Irytujący człowiek, przez pół drogi patrzył mi się na dekolt. Może za bardzo go wyeksponowałam, ale musiałam założyć tę sukienkę. Jest piękna. Spojrzałam na wskazówki zegara i westchnęłam lekko. Cały Martin... Może mieć do ciebie sprawę życia i śmierci, ale i tak się spóźni. Rozejrzałam się po parku. Był on podobny do tego, w którym spotykaliśmy się, gdy byliśmy młodsi. Przyjaźnimy się już parę dobrych lat... Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poczułam dłoń na ramieniu i od razu się odwróciłam.

- Martin! - pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję. Mężczyzna odwzajemnił uścisk i zaśmiał się lekko.
Nie widziałam go od dłuższego czasu. Nic się nie zmienił. Jego oczy promieniały. Wyglądał na szczęśliwego. Miałam wrażenie, jakbym cofnęła się o kilka lat.

- Clara... - odsunął mnie od siebie i przyjrzał mi się. - Nic się nie zmieniłaś. - pogładził moje ramię. Kilku przechodnich bacznie nam się przyglądało. Wypalali mi dziurę w plecach. Ludzie zawsze byli tacy ciekawscy. Irytowało mnie to.

- Chyba myślą, że jesteśmy parą. - zaśmiał się, a ja parsknęłam.

- Uwierz, że jeśli leciałbyś na kobiety, to byłbyś już mój. - puściłam do niego oczko, a on pokręcił głową z uśmiechem. - Zejdźmy może z głównej sceny. Stoimy w centrum, a ci ludzie, którzy świdrują nas wzrokiem, zaczynają mi działać na nerwy. - przewróciłam oczami. Martin chwycił moje torby i wskazał, żebym szła za nim. Szliśmy przed siebie powolnym krokiem. Rozglądałam się wokół siebie. Miasto było naprawdę piękne, podobnie pogoda. Promienie słoneczne padały lekko na moją twarz, poprawiłam delikatnie mój kapelusz.

- Zaparkowałem niedaleko. - stwierdził. Uniosłam brwi do góry.

- Jednak zdecydowałeś się na kupno samochodu? - spytałam. Nigdy nie był do tego przekonany i nigdy nie wiedziałam dlaczego.

- Nie. - zaprzeczył. - Pożyczyłem od znajomego. - parsknęłam.
No tak... mogłam pomyśleć. Martin i jego znajomi. W zasadzie dzięki temu, że woli mężczyzn, poznaliśmy się.

- Już prawie jesteśmy, będziesz mogła zdjąć te szpilki. - spojrzałam na niego karcąco. - Tak, tak... elegancja ponad wszystko. Dlaczego zawsze spotykam ludzi, którzy są aż przesadnio eleganccy? - drugie zdanie powiedział raczej do siebie. Po chwili zatrzymał się obok czarnego, wręcz zabytkowego samochodu. Czułam, że aż oczy mi się zaświeciły. Zawsze miałam słabość do dawnych aut.

- No, no.. widzę że twój znajomy ma niezły gust. - przejechałam dłonią po masce samochodu. Martin schował moje bagaże, po czym otworzył mi drzwi do pojazdu. Zasiadł za kierownicą.

- Oczywiście. - pokiwał głową. - Z resztą, nie tylko gust ma niezły. - ruszyliśmy w drogę.

- Się okaże. - zaśmiałam się i zapięłam pasy... w geście profilaktyki.

- Chyba nie jeżdżę, aż tak tragicznie, co? - dodał trochę gazu i spojrzał na mnie z uśmiechem. Zaprzeczyłam głową, choć moja mina wskazywała na coś innego. - Nieważne... - przewrócił oczami. - Jak minęła ci podróż?

- Nie najgorzej. Choć kierowca nie odrywał ode mnie wzroku. Paskudny typ. - skrzywiłam się. Spojrzałam przez szybę na zachodzące już słońce.

To (nie) miłość || Berlin || La Casa De Papel || [ZAKOŃCZONE CZ.1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz