Mijał drugi tydzień odkąd wróciłam, każdy dzień wyglądał tak samo. Wstawałam rano, wyprawiałam Zuzkę do szkoły, budziłam Julkę, która zajęcia miała później, piłyśmy razem kawę i rozchodziłyśmy się. Ona na uczelnię a ja do szpitala. Mogłam wykorzystać zaległy urlop, więc praca na razie odpadła. Na szczęście. Nie wiem jak by to wszystko miało wyglądać, jakbym jeszcze musiała iść do pracy. Jackson odezwał się do mnie kilka razy odkąd wróciłam. Dopóki tam jest przekazuje mi informacje o tym co się dzieje u chłopaków. Wiem, że robię krzywdę sama sobie dopytując się. Nie jestem w stanie przestać o nich myśleć, zwłaszcza o Yoongim. Zwykle nie mam czasu na nic, gdy wracam późnym popołudniem jestem zbyt zmęczona, zresztą wtedy zwykle zajmuję się czymś w domu. Siostry...nie mogłam uniknąć rozmowy z nimi na temat tego, dlaczego ani chłopcy nie dzwonią do mnie, ani ja do nich. Młode były bezlitosne i nie zostawiły na mnie suchej nitki po czym stwierdziły, że i tak mnie kochają. Dobrze, że nie powiedziałam im dokładnie co zrobiłam, bo chyba by mnie z domu wyrzuciły. Julka bardzo wydoroślała przez ten niemal rok, czasami patrzę na nią i nie wierzę, że to ta sama dziewczyna. Nagle uaktywniły się w niej wielkie pokłady cierpliwości do Zuzy. Zresztą malizna też jakoś dojrzała. Bożena też bywa tak często jak na to pozwala jej na to grafik. Niestety w połowie kwietnia przenosi się już w te swoje Bieszczady, niby wiem, że to niedaleko, że skoro dałyśmy radę się kontaktować z Korei to i teraz damy, jednak oprócz niej nie mam zbyt wielu przyjaciół. Paradoksalnie przyjaciół zostawiłam w kraju położonym niemal na drugiej stronie świata. Poszłam do firmy, żeby sprawdzić czy mam gdzie wracać. Okazało się, że jest w porządku. Wojtek się zwolnił po tym jak Beata przyjęła do pracy Senegalczyka polskiego pochodzenia. Można się było spodziewać, że jego rastowskość nie wytrzyma zderzenia z półkrwi polakiem. Żaneta z Maćkiem w końcu się zdecydowali na ślub, który się odbędzie jesienią. Zadziwiające ale osobą, która najbardziej się ucieszyła na mój widok okazał się pan Lucjan, po niemal godzinnej pogawędce z szefową załatwiłam wszystko do końca, wybieram oba urlopy i do pracy wracam dopiero w ostatnim tygodniu maja, do tego czasu rehabilitacja mamy powinna pomóc jej chociaż na tyle, żeby mogła się poruszać po domu. Muszę coś przekąsić w drodze do szpitala, bo znów zapomniałam o jedzeniu. Schudłam, spodnie ze mnie lecą, w szpitalu kupię sobie jakiś batonik. Poszłam na rozmowę do lekarza prowadzącego mamę, bardzo empatyczny człowiek, przypomina mi Taemina...czy już do końca życia będę porównywała ludzi tam i tu? Nie jest źle, wszystko powoli się zrasta i wygaja, prawdopodobnie za kolejne dwa tygodnie zaczniemy rehabilitację, ale o tym opowie specjalistka, która zaraz do nas przyjdzie. Podziękowałam i poszłam do mamy, usiadłam przy jej łóżku i zaczęłam opowiadać o tym co usłyszałam od lekarza. Uśmiechała się delikatnie i potakiwała, przyszła rehabilitantka, żeby omówić szczegóły tego co możemy robić już teraz a czym zajmiemy się później. Świetnie przygotowana z plikiem kartek, na których rozpisała wszystko od początku do końca z zaznaczeniem dat. Przeprosiłam, żeby wyjść do toalety, gdy się podniosłam z krzesła zakręciło mi się w głowie, cholera, zapomniałam o tym batoniku. Mama oczywiście to zauważyła i musiała mnie opierniczyć, obiecałam jej, że będę pilnowała posiłków, nie moja wina, że kawa mi wystarcza. przy pożegnaniu jak zwykle padło pytanie o Yoongiego, znów obiecałam, że go pozdrowię. Mama nie wie, że to koniec, nie potrafię jej powiedzieć, więc kluczę, wymiguję się od bezpośrednich odpowiedzi na pytania co u chłopaków, co u niego, obiecuję, że pozdrowię przy najbliższej rozmowie i boję się, ża za chwile sama się pogubię w tym wszystkim. Wróciłam do domu późnym popołudniem, Zuza poprosiła o pomoc w zadaniu z angielskiego chciałam to zwalić na Julkę, ale dziś ma jakieś dodatkowe zajęcia więc przysunęłam sobie drugie krzesło do biurka, poszło nam zadziwiająco szybko, ale zauważyłam, że mała dziwnie się zachowuje. Gdy wzięłam ją na spytki okazało się, że w tej paczuszce na święta dla Leeann był też liścik od mojej siostrzyczki i od tamtej chwili dziewczynki piszą do siebie. Myślała, że będę na nią zła, głuptas. Dni zlewały się monotonnie, rozpoczął się kwiecień a ja byłam coraz bardziej zmęczona, nie mogłam spać w nocy, rano w szpitalu wyglądałam jak zombie, nie umiałam jeść, więc się nie zmuszałam. Jechałam na hektolitrach kawy i jakichś proteinowych batonikach. Kilka razy zdarzyło mi się zasłabnąć i za każdym razem obiecywałam sobie, że tym razem zjem coś porządnego, kończyło się na tym, że w domu gotowałam obiad dziewczynom powstrzymując odruchy wymiotne, albo prosiłam Julkę, żeby zrobiła coś dla siebie i Zuzki a ja w tym czasie zakopywałam się w swoim pokoju. Udało mi się kupić specjalistyczną bieżnię do rehabilitacji, zajmowała cały kąt dużego pokoju, ale oszczędzi nam to czas, bo sporą część ćwiczeń będę mogła robić z mamą w domu. Nie umiałam się zebrać i zwiał mi autobus, stałam na przystanku i na chwilę zamknęłam oczy i wystawiłam twarz do słońca, które przyjemnie przygrzewało. Mimo, że wiosna jest moją ulubioną porą roku nie potrafiłam się nią cieszyć, we wszystkim widziałam Yoongiego.
W szpitalu czekała mnie rozmowa z lekarzem mamy, prawdopodobnie za dwa dni będę mogła zabrać ją do domu. Pani Marta, pielęgniarka, która najczęściej pomagała mamie powiedziała mi, że lekarz trochę się spóźni, bo operacja się przeciąga, i żebym poszła do mamy, przyjdzie po mnie jak już będzie u siebie. Zaczęłyśmy robić zestaw ćwiczeń, gdy mama zaczęła rozmowę, o której wiedziałam, że nastąpi. Nie miałam wyjścia, nie potrafiłam, nie chciałam już dłużej jej zwodzić, więc opowiedziałam jej bez szczegółów, że rozstaliśmy się z Yoongim. Oczywiście musiałam się przy tym poryczeć, i akurat w tym momencie pani Marta przyszła mi oznajmić, że lekarz już na mnie czeka. Wytarłam twarz i poszłam na rozmowę, ręce już wróciły do pełnej sprawności, problemem nadal pozostaje lewa noga, która nie potrafi unieść ciężaru ciała, więc czeka mnie jeszcze rozmowa z rehabilitantką, która opracowała plan zajęć z uwzględnieniem tego czym dysponuję w domu. Gdy miałam już wychodzić, pan doktor zasugerował, że powinnam zrobić badania, bo źle wyglądam. Jutro, jutro się tym zajmę, poszłam z powrotem do mamy, po drodze zahaczając o szafę z batonikami, weszłam do niej na salę z batonikiem w jednej i kawą w drugiej ręce, i prawie wylałam na siebie zawartość kubka, jak zobaczyłam Bożenkę z Jacksonem. Ja prawie zeszłam na zawał a oni bezczelnie się ze mnie śmiali, najgorsze jest to, że nawet moja własna, osobista matka się nabijała z mojej miny, po czym zwyczajnie mnie wywaliła i zakazała przychodzić do jutra. Wyszliśmy i od razu mi się oberwało.
-Kaśka, jak ty wyglądasz? Nawet jak przesiadywałaś u śpiącego królewicza nie wyglądałaś tak źle. Bożena, jak ty jej pilnujesz?
-Przecież ci pisałam, że ona nie je nic oprócz tych paskudnych batoników i pije kawę za kawą, nie wierzyłeś to teraz widzisz.
-Halo! Ja tu jestem, ale za chwilę mogę się odwrócić i odejść, będziecie mogli sobie narzekać do woli. Poza tym, Jacky miałeś być pod koniec miesiąca, wszystko ok?
-Tak, po prostu udało mi się wszystko załatwić szybciej i będę miał trochę więcej wolnego, chciałem trochę pojeździć po polsce, ale chyba zostanę tutaj. Dobrze, że tamten wietnamczyk okazał się niewinny i zrobiło się spokojniej, zresztą wiesz, że nie jestem strachliwym typem.
Bożena spojrzała nerwowo na zegarek.
-Kochani muszę was zostawić, za pół godziny mam początek terapii grupowej, możemy wieczorem się u mnie spotkać i pogadać o różnych sprawach, tymczasem uciekam.
Gdzie można pójść z kumplem, którego dawno się nie widziało? W centrum Katowic jest wiele miejsc, ale zabrałam go gdzieś, gdzie można spokojnie pogadać, do pijalni czekolady w galerii. Jackson wzbudzał zainteresowanie niemal każdej mijanej kobiety, nie omieszkałam mu tego powiedzieć, wydawał się zmieszany.
CZYTASZ
Tylko rok
أدب الهواةOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...