Minęło już ponad półtorej tygodnia od misji. Półtora tygodnia od uwolnienia dziecka z koszmaru i dla niej pierwsze półtora tygodnie, gdzie była wolna od bólu. Eri nadal jednak się nie obudziła. Wszyscy co brali udział w misji wypytywali o nią, chcieli usłyszeć, że już nigdy nie zazna bólu. Eri była dzieckiem, które nie wiedziało co to szczęście i każdy tamtego dnia walczył o to, by miała szansę poznać. Każdego truło to, że dziewczynka teraz była jedną wielką niewiadomą. A ktoś, kto ratował ją tak mocno, przypłacił to życiem. Nighteye nie żył. Zginął, ratując to dziecko. Zginął na oczach innych, pozostawiając widok śmierci w nich. A już w szczególności na tym dziecku, które nigdy nie poznało poświęcenia innych dla niej. Nie widziała wprost śmierci, ale to co do niej doprowadziło. Każdy próbował wrócić do normalności, zajmować się bzdetami jak gdyby nigdy nic, ale większość i tak miała z tyłu głowy piekło które się rozegrało. Próbowali je zagłuszyć i zamknąć się za maskami codzienności.
Była sobota, a Mayumi schodząc do kuchni by zjeść coś, usłyszała głośny jęk Kirishimy w salonie.
- Co oni sobie myślą? - Nadal jęczał tak głośno, że było słychać jego zawodzenie praktycznie w całym domu. Kato weszła do salonu i zobaczyła go leżącego na kanapie zrezygnowanego. - To takie niemęskie!
- Co się stało? - spytała podnosząc brwi. W salonie oprócz Eijiro siedział jeszcze Bakugo, Ashido oraz Kaminari. Kirishima od razu podbiegł do Mayumi i złapał ją za ramiona, nabuzowany emocjami niczym zazwyczaj Denki. Co też mogło się stać, że aż tak go coś rozjuszyło?
- Crimson Riot będzie toczył walkę bokserską! Wyobrażasz to sobie?! - trząsł dziewczyną, lecz wyglądał tak naprawdę na załamanego. - Tak rzadko w ogóle kiedykolwiek się pojawia w mediach, a ta walka ma być jego ostatnią w karierze! Przechodzi na emeryturę!
- To... to chyba dobrze? W końcu... - zaczęło jej się już lekko kręcić w głowie.
- Nie. Obejrzeć te walkę mogą osoby pełnoletnie! Rozumiesz ty to?! - Mayumi popatrzyła na niego ze współczuciem. To musiał być dla niego cios. Ten bohater był dla niego wzorem i napędem przez całe życie. Dzięki niemu zapragnął być bohaterem i w dodatku traktował go jako swojego mentora mimo, że ten nawet nie wiedział o jego istnieniu. Teraz kiedy po raz pierwszy i pewnie ostatni raz w życiu miał szanse go zobaczyć, a w dodatku podczas walki, to nie mógł ze względu na wiek. Musiał czuć się tragicznie.
- To co?! Włamiemy się tam i już! - wrzasnął na cały głos Bakugo zirytowany jazgotami i coraz większą ilością osób w salonie, którym trzeba było raz jeszcze wszystko tłumaczyć.
Włamanie się na takie wydarzenie w tyle osób i by ich jeszcze nie złapano w środku raczej do łatwych nie należałoby.
- Przypominam, że chcemy być bohaterami, a nie przestępcami. A to już będzie nielegalne. - powiedziała Mina, a Mayumi pomyślała, że po raz pierwszy w życiu mówiła jako sumienie i rozsądek tłumu. Nie to, że była głupia, bo to to nie. Po prostu... zbyt mocno żywiołowa i w gorącej wodzie kąpana.
- Szczególnie, że Bakugo nadal nie odzyskał zaufania Aizawy-senseia po bitwie z Midoriyą, a Mayumi po ucieczce nocnej z Akademika. - odezwał się tym razem Denki. No cóż, za uszami miała trochę więcej niż oni wiedzieli, więc jeśli by zrobiła znowu coś nielegalnego, to będzie to jej koniec. Choć tym razem nie będzie to wina Hawksa. Ale czy będzie to jakiekolwiek wytłumaczenie dla ojca? Szczerze powiedziawszy od ostatnich wydarzeń sporo się zmieniło w nastawieniu dziewczyny. Jednak... była pewna różnica w tej sytuacji od poprzednich. To nie będzie łamanie prawa. Ona miała fałszywy dowód i ma pozwolenie, by z niego korzystać. To nie jest ucieczka z domu lub robienie czegoś spoza prawa. Ona może to faktycznie zrobić. Kiri chciał jedynie zobaczyć walki, a skoro może to zagwarantować, to czemu nie? Było to jego jedno z największych marzeń, które już nigdy może się nie spełnić. Ojciec nie ma prawa być zły, gdy robi coś co może.
CZYTASZ
Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]
Fiksi PenggemarDziecko wychowane w bólu i cierpieniu nie jest świadome, że są one czymś nienaturalnym. Widzi bawiące się dzieci na placu zabaw, które są szczęśliwe, pełne życia i nadziei, a koło nich troskliwych rodziców. W głowie zaczynają narastać po raz pierwsz...