IV.

147 8 0
                                    

- Nie mieliśmy w planach podróży poślubnej.. Może pojedziemy na parę dni w góry?- siedzieliśmy w salonie i zajadaliśmy śniadanie.

- W sumie racja.. A przyznam szczerze nie byłam w górach na długo...- Maciek pocałował mnie w policzek.

- Świetnie! Znajdziesz nam coś?

- Nie ma sprawy.- Maciek dopił kawę i ubrał świeżą marynarkę w kolorze ciemnej szarości.- Szkoda, że w dniu wolnym wzywają się do kancelarii..

- Taa.. Też nie jestem z tego powodu zadowolony, ale jak widać beze mnie wszystko się sypie.- pocałowaliśmy się czule i Maciek wręcz wyleciał z mieszkania. Ja dokończyłam śniadanie, posprzątałam, ogarnęłam się i zadzwoniłam do Majki.

- Halo?

- Hej Szwagierko, nie przeszkadzam?

- Nie, nie, mała śpi, a czytam książkę. A co tam?

- Może wyskoczymy na jakąś kawę?

- Bardzo chętnie! Za godzinę w naszej ulubionej kawiarni?

- Jak najbardziej!


Założyłam na siebie zielony sweterek, czarne jeansy i białe, zwykłe trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone i wzięłam małą torebkę. Zbliżałam się do kawiarni i zobaczyłam przed wejściem Majkę z wózkiem. Przytuliłam przyjaciółkę na powitanie i nachyliłam się do wózka, żeby zobaczyć małą kopię Darka. Można by rzec, że Majka nie miała córki, ale wiadomo wszystko z czasem się zmienia, jednak teraz mała Anastazja była odlewem taty. Weszłyśmy do środka, zajęłyśmy stolik, który miał wokół siebie najwięcej miejsca i zamówiłyśmy dwie karmelowe Latte.

- No i jak się czujesz jako Pani Kaszuba?

- W sumie nie widzę różnicy, no oprócz tego, że ciągle mam obrączkę na palcu. Na razie jest cudownie. A jak u Was? Jak budowa?

- Powoli do przodu. Co chwilę czegoś brakuje, coś trzeba zmieniać.. Ale jestem dobrej myśli.- złapałam przyjaciółkę za rękę i lekko ją ścisnęłam.

- Wszystko będzie dobrze, a na jesień już będziecie mieszkać we waszym, wspólnym domu.


Posiedziałyśmy dłuższą chwilę, oprócz kawy zamówiłyśmy jeszcze dwa kawałki szarlotki i lemoniadę. Nagle Majka znieruchomiała i złapała mnie za dłoń jak ja ją wcześniej.

- Julka.. Czy to nie Maciek? Tylko błagam, odwróć się powoli i nie denerwuj się na zaś.

- No zgoda.- odwróciłam się tak jak radziła Majka i zamarłam. Tak to był mój mąż, ale niestety nie był sam. Maciek siedział do nas bokiem, ale absolutnie nie przejmował się ludźmi dookoła. Na przeciw niego siedziała jasna blondynka w czerwonej, eleganckiej sukience. Jej czarna szpilka błądziła po łydce Maćka, a oni oboje śmiali się jak dobrzy kumple. Ewidentnie też ze sobą flirtowali. Nagle oboje wstali ze swoich miejsc i zmierzali do wyjścia.

- Co robimy?- zastanowiłam się chwilę i ze stoickim spokojem odwróciłam się do Majki.

- Nic. Ja to sama załatwię...

- Jak?

- Już się o to nie martw..


Wróciłam do domu i zrobiłam obiad, czyli krem z brokułów oraz nasz ulubiony makaron z krewetkami. Maćka rzecz jasna jeszcze nie było. Nie było mi smutno, ani nie byłam zła i dobrze wiedziałam jaką taktykę przyjąć. Prawnik przyszedł równo o osiemnastej z wielkim uśmiechem na twarzy. Ja siedziałam na kanapie i bukowałam nam pokój w hotelu. Maciek walnął się koło mnie i pocałował mnie w ramię.

- Wygląda całkiem nieźle! Co jeszcze oferuje?

- Spa, termy, dostęp do siłowni, basenu i jacuzzi. A! Dla nowożeńców darmowe drinki w barze.

- Brzmi świetnie!

- Em.. Zjedz coś, zrobiłam twój ulubiony makaron.

- Dziękuję Kochanie, ale jadłem na mieście.- ja się chyba przesłyszałam?

- Mogłeś mnie uprzedzić...

- Nic się nie stało, wezmę jutro do pracy.- Maciek pocałował mnie w czoło i zaczął się rozbierać.- Idę się wykąpać.. Padam na twarz..

- Jasne..- oj Misiu nawet nie wiesz co Cię czeka...

Kodeks na miłość- Część IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz