Rozdział XXXIX

38 1 0
                                    

Cole zasnął mi z głową na kolanach i nie mam serca go budzić, choć jest mi niewygodnie, bo od godziny siedzę w tej samej pozycji i ledwie mogę się poruszyć. Pomimo ciemności, jakoś udaje mi się odnaleźć opakowanie Oxycontinu, leżące na dnie mojej torebki. Wysypuję sobie kilka tabletek na dłoń. Połykam je i popijam wodą.

Dookoła panuje niczym niezakłócona cisza. To miła odmiana od zgiełku ostatnich dni. Na moment zamykam oczy i ogarnia mnie poczucie spokoju. Mam wrażenie, że nareszcie wszystko jest na swoim miejscu; że ja jestem dokładnie w tym miejscu, w którym powinnam teraz być.

- Co on znowu wziął?

Grey siada na fotelu przede mną i uśmiecha się, patrząc na śpiącego jak dziecko Cole'a.

- W sumie, to ja dałam oksykodon, ale o to samo miałam ochotę go zapytać, gdy mi się oświadczył. - odpowiadam półszeptem.

- Jak to oświadczył? - Daniels pyta, więc po prostu wyciągam do niego rękę. - Tylko mi nie mów, że...

Grey patrzy na pierścionek i mruży oczy.

- Ciszej. - upominam go.

- Nawet nie wiedziałem, że jesteście razem, więc czegoś tu nie rozumiem.

- To skomplikowane.

- Wyjaśnij.

- To ty powinieneś mi coś wyjaśnić, Grey. Ty i Cole znacie się od lat. Pracujesz dla niego, a jesteś lekarzem, więc w teorii twoja praca polega głównie na utrzymywaniu go przy życiu. Znasz go od najgorszej strony i bez względu na wszystko, zawsze jesteś z nim szczery do bólu. Prawdopodobnie jesteś jedną z nielicznych osób, które mogą sobie na to pozwolić, bo gdyby ktoś inny obrażał go tak, jak ty go nieustannie obrażasz, to pewnie prędzej czy później wylądowałby w lesie z łopatą i musiałby wykopać sobie dół. Mam na myśli, że choć oboje bardzo nie chcecie się do tego przyznać, jesteście przyjaciółmi. Dlaczego więc musicie udawać, że się nienawidzicie, skoro gołym okiem widać, że wcale tak nie jest? Zależy ci na nim, Daniels. Obojgu wam na sobie zależy i w głębi serca chcecie dla siebie jak najlepiej.

- Na tym polega problem, Marie. Znam go aż za dobrze i dlatego z pełną świadomością mogę ci powiedzieć, że popełniasz ogromny błąd. Ludzie na ogół pobierają się z miłości, a Cole szczerą miłością darzy jedynie władzę i pieniądze.

- Właśnie o to mi chodziło. Dobrze wiesz, że on wcale nie jest takim chujem, za jakiego chciałbyś go uważać, ale z jakiegoś powodu, nie potrafisz się do tego przyznać.

- Mylisz się i nie życzę ci tego, ale niedługo pewnie sama się przekonasz, że nie masz racji. Przez te wszystkie lata nauczyłem się, że mogę się spodziewać po nim wszystkiego co najgorsze i niczego poza tym. Jeśli nie żartujesz i naprawdę zamierzasz spędzić z nim resztę życia, to prędzej czy później sama też dojdziesz do takiego wniosku, a wtedy zrozumiesz, czemu o naszej przyjaźni można mówić jedynie w czasie przeszłym.

- To co ty tu jeszcze robisz, Grey? Chociaż nie, nie odpowiadaj, bo ja i tak wiem swoje.

- Mógłbym ci zadać dokładnie to samo pytanie.

- Tu chodzi o biznes, a nie o miłość.

- O biznes, tak? - pyta odrobinę sarkastycznie. - To mi nie wygląda na czysty biznes, bynajmniej nie z twojej strony. - dodaje, spoglądając na moją dłoń, zatopioną we włosach Turnera. - Jedyną osobą, która oszukuje samą siebie, jesteś tu ty. Ty coś do niego czujesz, Marie.

Królowa ZniszczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz