VI.

184 10 5
                                    

- Na serio chcesz się wyprowadzić?

- A dlaczego nie? Pora na coś większego.

- Na razie starczy nam to co mamy. Maciek mamy jeszcze na to czas..- wstałam z łóżka i pocałowałam prawnika. - A teraz lepiej pomóż mi w pakowaniu.


Wstaliśmy wcześnie rano z wielkim trudem i dopakowaliśmy resztę rzeczy. Ubrałam swoje , ulubione dresy, biały top i szarą bluzę, a włosy związałam w luźnego koka. Zrobiłam nam śniadanie, a Maciek w tym czasie zniósł walizki do auta. Po kilku minutach mężczyzna wszedł do mieszkania w towarzystwie mojego , ukochanego brata.

- Dzień dobry Malutka , dawaj te klucze i się nie martw. Przecież nie puszczę Wam chałupy z dymem..

- Darek... Nie pamiętasz Andrzejek pięć lat temu? Chciałeś roztopić wosk na patelni? Dobrze, że skończyło się tylko na spalonej patelni..

- Oj tam.. Ale nic złego się nie stało.. Poza tym to było dawno.. Teraz jestem mężem i co ważniejsze ojcem! A teraz pakujcie tyłki do auta, bawcie się dobrze i zwiedzajcie tyle, że nie będziecie w stanie chodzić do następnego wyjazdu. - Uściskałam brata z całej siły i we trójkę wyszliśmy z mieszkania. Darek ruszył do kancelarii, a my w długą drogę w górskie krajobrazy.


Po sześciu godzinach dojechaliśmy na miejsce. Maciek obudził mnie kiedy staliśmy pod naszą willą. Stwierdziliśmy , że zamiast luksusowego pokoju chcemy poczuć górski klimat w każdym calu. Wzięliśmy nasze bagaże i weszliśmy do typowego, góralskiego domu. W środku wszystko było drewniane, starodawne i jednocześnie rozczulające. Nagle zza jednych drzwi wyszła wysoka kobieta około pięćdziesiątki. Była dobrze zbudowana tu i ówdzie, miała czarne włosy spięte włosy w niski kok , a ubrana była w tradycyjny, góralski strój.

- Witojcie !

- Dzień dobry.. My mamy rezerwację od dzisiaj do następnej środy..

- Ano ocywiście ! Chodźta za mną pokaze Wam izbe!- poszliśmy grzecznie za gospodynią , która otworzyła drzwi do naszego pokoju. Wnętrze było tak przytulne, że można było się roztopić. Na przeciw wejścia było wielkie , a za nim widok na Tatry. Ogromne łóżko zajmowało pół pokoiku , ale zostało jeszcze miejsca na starą drewnianą szafę oraz dwie , nocne szafki.

- Jest piękny ! - krzyknęłam i walnęłam się na łóżko, które okazało się miękkie jak chmurka.

- Oo to ciese sie ze Wam sie podoba! Zostawie Was samych , a jak coś jestem na dole.- kobieta wyszła , a Maciek chwilę się rozejrzał.

- Wyobraź sobie budzić się codziennie z takim widokiem!

- Chciałabyś?

- Kto by nie chciał?

- No w sumie... A ja chcę teraz tylko jednego...- Maciek rzucił się na mnie i runęliśmy na materac. Zaczęłam się śmiać , kiedy do pokoju wpadła gospodyni.

- Aaa ja głupia ! Mam dla Was oscypka na powitanie! - kobieta znieruchomiała z talerzem w ręku, kiedy nas zobaczyła. - To ja moze psyjdę potem..- i tak jak się szybko pojawiła , tak znikła. Teraz już nie mogłam uspokoić się ze śmiechu.. Śmiałam się tak długo, że aż z oczu popłynęły mi łzy.

- Ja jebie.. Jak nie sąsiad to gosposia..- tekst Maćka sprawił, że już totalnie dostałam głupawki. Prawnik walnął mnie poduszką i wstał z łóżka.

- Uf.. Nie mogę już.. Kochanie nie martw się.. Jeszcze nadrobimy.. A teraz chodźmy coś zjeść..


Siedzieliśmy w typowo góralskiej karczmie i zajadaliśmy się lokalnymi potrawami. Kelner przyniósł nam również tutejszy trunek i polał nam śliwowicę do kieliszków. Oboje z Maćkiem byliśmy weseli i rozluźnieni. Żartowaliśmy , trzymaliśmy się za ręce i głośno się śmialiśmy. W pewnym momencie dostrzegłam , że jakaś bardzo ładna blondynka zerka w naszą stronę. Po Maćku można spodziewać się wielu rzeczy , także tego , że mógł mieć kiedyś jakąś kochankę z gór. Nachyliłam się do niego z racji tego , że muzyka grała głośno postanowiłam go o to zapytać.

- Ta blondyna po naszej prawej ciągle się na nas patrzy. Znasz ją?- Maciek obrócił się w tamtą stronę gdzie góralka tańczyła teraz góralskiego z jakimś wysokim i do tego bardzo przystojnym mężczyzną. Swoją drogą ci górale mają coś sobie pociągającego. To chyba ten zbójnicki wzrok.

- Pierwszy raz ją na oczy widzę. Przysięgam! Słowo prawnika. - położył sobie prawą dłoń na lewej piersi. Uśmiechnęłam się do niego.

- Już myślałam , że to kolejna jakaś twoja kochanka. Widocznie jej się spodobałeś.

- Cóż... Nic dziwnego co nie? - walnęłam go w ramię , a on zaśmiał się serdecznie. - Wychodzimy już? Pójdę się rozliczyć i spacerem wrócimy do pokoju. - zgodziłam się i wstaliśmy od stolika , kiedy blondyna ruszyła w naszą stronę.

- Hej! A dokąd to? Jeszcze jest wcześnie , a wy już idziecie? - byłam zaskoczona jak szybko wzięła nas za swoich , nowych znajomych.

- W zasadzie to dzisiaj przyjechaliśmy i jesteśmy trochę zmęczeni.. - Maciek próbował się wykręcić , ale ona i jej partner pociągnęli nas do swojego stolika , gdzie siedziało jeszcze sześć mężczyzn i trzy kobiety. Wszyscy powitali nas chórem i polali alkohol w kieliszki. I tak w pierwszy dzień pobytu zyskaliśmy nowych znajomych..

Kodeks na miłość- Część IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz