Nathan obudził się obolały, jego małe rączki delikatnie chwyciły jeszcze materia jakim był owinięty, nie chce wstawać z tego ciepłego miejsca.
Dziecko podniosło głowę w górę rozglądając się po pomieszczeniu, ciekawski wzrok otoczył całą sypialnie a zaraz biegał ii wszystko dotykał, dotykał broni, jak to dziecko obmacał absolutnie wszystko.W końcu natrafił na drzwi, chciał je otworzyć i zobaczyć resztę, wierzył że nie spał w lesie, że to był sen i jego rodzice zrobili mu piękny pokój, chciał ich zobaczyć!
Drzwi jak an zawołanie otworzyły się a czerwonym nienaturalnym oczom dziecka ukazała się potężna i wysoka męska postać, skutecznie blokował mu drogę ucieczki z pokoju swoim ciałem.
Dziecko rozszerzyło szeroko oczy i cofnęło się, istota patrzyła się w oczy dziecka.
W całym swoim życiu nie widział żadnego człowieka z takimi oczami...Miał postawić krok w jego stronę gdy pod nogami przebiegł zielony stwór który rzucił się wesoły na chłopca liżąc jego twarz a ogon merdał.
Chłopiec śmiał się głaszcząc stwora za dredami, zachowywali się jak by dorosłego nie było i biegali po pomieszczeniu.
Zielono skóry patrzył przez swoją bio-maske na jego sypialnie, rzeczy z szafek leżały n podłodze, niektóre elementy zbroi były w nieswoich miejscach to samo broń.
Ludzkie cieci są zdecydowanie inne od dzieci z jego rasy, dzieci yautja są spokojne i rozważne a to to tylko biega i się śmieje a do tego śpi w lesie.
Yautja nie rozumiał dlaczego to dziecko w środku nocy było same, to rytuał? Aby stać się dorosłym?
A może okazywał swoją siłę dla samicy?
Nathan nagle uderzył głową o kant stołu i upadł patrząc tępo w sufit, czuł ból...Okropny ból i chciał płakać.
Poczuł jak lecą łzy, ryczał z bólu łapiąc się za głowę.
Do pokoju wkroczył w końcu łowca i zdezorientowany podniósł dziecko w górę, krwawiło lekko na boku czoła.
Posadził go na stole i ruszył do malutkiej apteczki, rzadko używa apteczki bo nie uważa jej za aż tak potrzebną kiedy nie daje się zranić.
Zaczął przemywać ranę patrząc na łzawiące dziecko
-Boli...-Miał szczęście że założył mu uniwersalny tłumacz w postaci małej bransoletki której wcześniej dziecko nie zauważyło.
-Nie dotykaj czoła...
-Ucałuje mnie pana by nie bolało?-Łowca zamrugał i przechylił głowę, to jakiś rodzaj czarów? Przez dotyk ustami na ranie ma przestać cierpieć?
Ludzie i ich zwyczaje nie przestają go zaskakiwać.
Szybko jednak zaprzeczył pytaniu dziecka nie chcąc zdejmować na razie maski, nie zamierza jej w ogóle zdejmować przy dziecku, zamierza do wieczora odstawić go do jego klanu.
Pies wskoczył na stół za dzieckiem i zamerdał swoim dziwnym ogonem.
Był gotowy aby pokazać dziecku jak się poluje.
Zaczął warczeć i łapać dziecko za koszulkę, Predator chwile patrzył na zachowanie swojego druha, [patrzył jak podąża z dzieckiem do sali treningowej.
Uważał go za głupiego kundla co nawet nie umie dobrze zaatakować a tu takie coś...
CZYTASZ
Boy and Hunter|YAOI|
Teen FictionZawieszone Wszystko zaczęło się, gdy miał 6 lat, kiedy to zgubił się w lesie...