Gdy przeszłam przez bramki bezpieczeństwa wsiadłam do samolotu. Gdy znalazłam swoje miejsce i je zajęłam wyjęłam telefon i wybrałam numer Jane. Odebrała po drugim sygnale.
- Halo?
- Hej tu Bella. Chciałam Cię poinformować, że się do Was wybieram. Jestem aktualnie w samolocie i właśnie startuje. - Powiedziałam z radością lecz po drugiej stronie panowała cisza. - Jane jesteś tam? - Naprawdę się zaniepokoiłam.
- Tak jestem. Przepraszam zaskoczyłaś mnie. Ale bardzo się cieszę, że przyjeżdżasz. - Powiedziała lecz w jej glosie nie było słychać entuzjazmu.
- Coś się stało? Wydajesz się jakaś dziwna.
- Nie, wszystko dobrze. To o której będziesz? - Zapytała nieco zamyślona.
- We Włoszech będę gdzieś za dwie godziny.
- Okej to do zobaczenia. - Powiedziała i się rozłączyła.
Zachowywała się bardzo dziwnie.
Podróż minęła szybko. Gdy opuściłam lotnisko skombinowałam samochód i ruszyłam w kierunku zamku. Podróż trwała około 30 minut.
Gdy wysiadłam poszłam od razu pod wieże zegarową gdzie czekał na mnie Felix. Uśmiechnął się i podszedł do mnie by mnie przytulić. Przytulił mnie a ja odwzajemniłam uścisk.
- Witaj. Cieszę się, że Cię widzę. - Uśmiechnął się radośnie.
- Hej. Mi również jest mi Ciebie widzieć. - Powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi. Felix mnie uprzedził i otworzył je przede mną. Po tym uśmiechnęłam się wesoło i weszłam do środka. Trafiłam do sali tronowej bez pomocy Felixa. Pamiętałam doskonale gdzie się ona znajduje.
Gdy tam weszłam rzuciła się na mnie uradowana mama.
- Ohh skarbie jak miło mi Cię tutaj widzieć. Nie wiedziałam gdzie jesteś tak bym dawno Cię odwiedziła. - Powiedziała a ja odwzajemniłam uścisk.
Potem do sali przyszedł mój ojciec - Marek. Na mój widok bardzo się ucieszył. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Jaka miła niespodzianka. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj widzieć. - Powiedział gdy się ode mnie odkleił. Uśmiechnął się szeroko.
Moim oczom ukazała się niska blondynka o szkarłatnych oczach. To była Jane. Gdy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła i mnie mocno przytuliła. Odsunęła się i szeroko się uśmiechnęła.
- Tak bardzo się za Tobą stęskniłam. Chodź pokaże Ci Twój pokój. - Powiedziała i pociągnęła mnie w stronę schodów.
- Poczekaj Jane. - Krzyknęłam lecz była na moje prośby głucha. - Daj mi porozmawiać z rodzicami!
- Dobrze kochanie później pogadamy. - Powiedziała ciepło mama.
Zdążyłam się tylko uśmiechnąć nim straciłam ich z oczu.
Jane poprowadziła mnie na górę. Otworzyła przede mną wielkie drzwi. Przed moimi oczami ukazał się przepiękny pokój.
Wszyscy mieszkańcy Volterry wiedzieli, że wolę jasno zorganizowane wnętrza. Pokój bardzo mi się podobał był po prostu przecudowny. Postawiłam walizkę koło łóżka a sama na nim usiadłam. Spojrzałam na Jane, która dalej stała w drzwiach i poklepałam miejsce obok siebie. Uśmiechnęła się i dołączyła do mnie. Była jakaś nieswoja. Postanowiłam więc zapytać o co chodzi. Mogłam przeczytać jej myśli, ale nie chciałam na ruszać jej prywatności, więc spojrzałam na nią i powiedziałam:
- Coś się stało? Przez telefon brzmiałaś jakoś dziwnie. Teraz też dziwnie się zachowujesz. Mnie nie oszukasz znam Cię jak mało kto. Musi być coś na rzeczy. - Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem i udała, że się uśmiecha jednak wyszedł tylko z tego dziwny grymas. Zaczęłam się jeszcze bardziej martwić.
- Tak masz rację znasz mnie lepiej niż kto inny. I tak masz również rację, że coś jest na rzeczy... - Przerwała spojrzała na swoje stopy. - Martwię się, że może coś Ci grozić. - Powiedziała i spojrzała mi w oczy. Tym zbiła mnie totalnie z tropu. Tego się akurat nie spodziewałam. O co mogła jej chodzić mi nic nie grozi.
- Jak to martwisz się o mnie?! Nic mi nie grozi. - Powiedziałam nieco zirytowana.
- Nie zgodzę się. Pamiętasz jak do mnie zadzwoniłaś i mi powiedziałaś, że masz chłopaka? - Zapytała a ja tylko twierdząco kiwnęłam głową. A ona kontynuowała wypowiedź. - Za tydzień gdy polowałam w pobliskich lasach spotkałam wampirzycę. Siedziała na pobliskim drzewie a gdy mnie zobaczyła zeskoczyła z niego. Ustała kilka kroków przede mną i powiedziała:
„Znasz Bellę, prawda?" ja zdenerwowana powoli kiwnęłam głową. Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam. A ona kontynuowała:
„ Okej to jak ją spotkasz to poinformuj ją, że jeśli od niego się nie odczepi to długo nie pożyje." Zaraz o kim ty mówisz - zapytałam bardzo zdenerwowana jeszcze trochę i bym się na nią rzuciła jednak czułam się jakbym była sparaliżowana nie mogłam się ruszyć.
„Ona będzie wiedziała o kogo chodzi. Jeśli go zostawi nic ani jej ani Tobie się nie stanie."
Powiedziała i zniknęła za drzewami. Chciałam ją dogonić ale była za szybka. Naprawdę przepraszam, że to mówię ale musisz z nim zerwać. Dla własnego bezpieczeństwa. - Powiedziała i patrzyła na mnie z błaganiem.
Gdy przeanalizowałam wszystko zapytałam:
- Jak ona wyglądała? - Zapytałam spokojnym głosem, który nie pasował do sytuacji. - Opisz mi jak ona wyglądała.
- Nie była wysoka. Miała złote oczy i kręcone blond włosy. - Powiedziała a ja od razu wiedziałam o kogo chodziło. Tylko ona była do tego zdolna, tylko ona mogłaby chcieć mnie wyeliminować by zająć moje miejsce przy Edwardzie. To była ta dziewczyna, która jeszcze wczorajszego wieczoru mnie przepraszała i błagała o wybaczenie. Już wiem kto to był... i podjęłam decyzję muszę chronić moją miłość przed tą osobą.
- To była T...Tanya. Kuzynka Edwarda z Denali. - Powiedziałam o Jane spojrzała na mnie z troską.
"""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Tak się kończy rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Następny postaram się dodać jutro o ile mi lekcję pozwolą. Bardzo dziękuję za tyle wyświetleń. Cieszę się, że spodobał się Wam mój pomysł. Jak zwykle proszę o komentarze z pomysłami. Życzę miłego życia i do następnego XD
P.S.
Rozdział ma ponad 850 słów.
CZYTASZ
ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONE
UpířiTo jest moja pierwsza książka, więc z góry przepraszam za błędy. Okładkę robiłam sama. ---------------------------------------------------------------------------------------------- Jakby ktoś spojrzał na Bellę powiedziałby, że to zwykła i przeciętn...