Wymarzone Święta

461 25 12
                                    

Chłodne powietrze wybudziło Dianę ze snu. Dziewczyna otworzyła oczy, a jej ciało przeleciał dreszcz. Za oknem widać było padający śnieg. Diana wstała i podeszła do zimnego, jak lód parapetu. Na jej twarzy zagościł drobny, ledwo zauważalny uśmiech. Był 22 grudnia. Zbliżały się święta i właśnie dlatego szkoła miała być zamknięta, aż do 15 stycznia.
Wspomnienia ze starych świątecznych poranków wróciły w mgnieniu oka. Diana tęskniła za swoimi rodzicami. Niestety nigdy więcej nie będzie jej dane spędzić z nimi świąt. Obecnie była zdana tylko na swą służbę i ciotkę wraz z kuzynkami. Pomimo złych doświadczeń, należało przyznać, że Daryl mocno się zmieniła od ostatniego incydentu związanego z ceremonią objęcia stanowiska głowy rodziny. Tą nagłą zmianę Diana zawdzięczała w dużej mierze Atsuko, która teraz prawdopodobnie spała, lub robiła coś niewyobrażalnie głupiego. W ostatnim czasie niezdarna dziewczyna stała się blondynce bliska. Można by wręcz powiedzieć, że bardzo bliska.
Nie chodziło tu o codzienne czynności. Akko i Diana pozostawały, przynajmniej według Akko, w nieustannej rywalizacji, jednak zniknęła bariera między nimi. Zamiast niej powstały dobre uczucia. Diana bardzo ją podziwiała i była z niej dumna. Atsuko byłaby gotowa porzucić wszystko, tylko aby ratować swoich przyjaciół. Oprócz Akko bardzo polegała również na Hannie i Barbarze. Mimo, że obydwie dziewczyny nie były szczególnie miłe i często zachowywały się w nieokrzesany sposób, zależało im na niej. Jej problemy zawsze były ich problemami. Teraz obydwie spały w najlepsze i zapewne śniły o niebieskich migdałach.
Dochodziła 8 rano. Cavendish w końcu wyrwała się z zadumy i uprzednio budząc swoje przyjaciółki, udała się pod prysznic. Letnie krople wody spływały po jej ciele, sprawiając, że dziewczyna czuła się jak nowonarodzona. Zgodnie z jej rodzinną tradycją, dziś powinna udać się na zakupy świąteczne. Odbywając poranną rutynę, Diana analizowała swój plan na dzisiejszy dzień, tak aby o niczym nie zapomnieć.
Nawet nie zauważyła, kiedy z powrotem znalazła się w pokoju. Ubrana w strój podróżny, spakowana i właściwie gotowa do drogi. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
Cavendish podniosła głowę nasłuchując.
— Kto to może być? — Zdziwiła się Hanna.
W końcu któraś otworzyła drzwi, a stamtąd dało się usłyszeć wysoki, dość piskliwy głosik.
— Czy Diana już wstała? — Odezwał się pogodnie.
Blondynka spokojnie wyszła zza regału z książkami i na widok Akko uśmiechnęła się łagodnie.
— Dzień dobry Akko i wesołych świat, oczywiście. — Powiedziała spokojnie, wpatrując się w swoją przyjaciółkę. — Jest jakiś powód, dla którego do nas przyszłaś?
— Właściwie to ja, Lotte i Susy całą wczorajszą noc spędziłyśmy na robieniu małych, czekoladowych prezentów dla znajomych i nauczycieli Luna Novei. Pomyślałyśmy też o was. Promienny uśmiech Akko sprawił, że serce Diany nieco się ociepliło.
— O nas? — Podniosła brew do góry Barbara.
— To znaczy, że nie tylko Dianie zrobiłyście prezent? — Ucieszyła się Hanna.
— Pewnie, że nie! Mamy coś dla wszystkich. — Azjatka pokazała małe, kolorowe woreczki z czekoladkami o różnych, świątecznych kształtach.
— Lepiej, żeby to nie był żart. — Powiedziała oschle Barb.
— Właśnie! — Zawtórowała jej Han.
Cała trójka wzięła po woreczku.
— Atsuko... — Odezwała się Diana.
Akko spojrzała na nią ze skupieniem, jakby następne wypowiedziane przez blondynkę słowa znaczyły dla niej więcej, niż cokolwiek na tym świecie.
— Kiedy zamierzasz opuścić szkołę? — Spytała jak zwykle opanowana i spokojna.
— Planowałam zabrać się na miotle z Lotte. Mój samolot wylatuje o 15. — Wyjaśniła. — Leci prosto do mojego kraju.
— Rozumiem. — Odpowiedziała krótko Diana.
— Cóż, będę się już zbierać. Mam jeszcze pare pokoi do obskoczenia! Wesołych świąt! — Krzyknęła entuzjastycznie i wyszła.
Cavendish westchnęła ciężko i wróciła do swoich poprzednich zajęć.
— Ta dziewczyna jest niebywale dziwna, ale miła. Trzeba jej to przyznać. — Zauważyła Hanna.
W końcu dziewczyny wyszły z pokoju.
Wpierw Diana planowała udać się do miasta, aby zakupić prezenty, a dopiero później polecieć do domu.
W końcu pożegnała się z Barbarą i Hanną, a następnie wsiadła na swoją miotłę i wyleciała.
Dotarłszy do miasta zaczęła rozglądać się za sensownymi podarunkami. Chodząc tak po sklepach natrafiła na coś znajomego. Jej uwagę przykuła porcelanowa figurka kotka z uniesiona łapką, czyli Maneki-Neko. Był to Japoński symbol szczęścia i dostatku.
Gdy jako dziecko przyjechała tam na pokaz Lśniącej Chariot, wszędzie było ich mnóstwo w sklepach pamiątkowych. Po chwili namysłu Diana postanowiła zakupić figurkę.
Finalnie udało jej się wrócić do szkoły przed 13. Cieszyła się z tego faktu, ponieważ miała tam coś jeszcze do załatwienia.
Po tym jak dopakowała prezenty do swojej walizki ruszyła na poszukiwania Akko.
Nie zajęło jej to zbyt długo. Dziewczyna siedziała wraz ze swoimi przyjaciółkami w stołówce, jednocześnie krzycząc na Sucy. Najwyraźniej ta znowu czymś ją zdenerwowała.
— Akko, mogłabym zająć ci chwilę? — Spytała uprzejmie Cavendish.
— Witaj, Diano! — Przywitała się Lotte.
— Diana? Mogłabym przysiąc, że widziałam jak odlatujesz! — Zdziwiła się brunetka.
— W rzeczy samej, leciałam na miotle do miasta, aby zakupić pare rzeczy na święta. — Sprostowała blondynka. — Wracając do mojego poprzedniego pytania... Zechciałabyś odejść ze mną na chwilę? Chciałabym ci coś dać.
Atsuko popatrzyła na nią zdziwiona.
— Jasne, to znaczy czemu nie. — Jąkała się zszokowana.
W końcu obydwie odeszły w mniej widoczne miejsce.
— Chcę ci podziękować za twój dzisiejszy prezent i dać ci coś od siebie. Bynajmniej tego nie planowałam, jednak chodząc między sklepami natknęłam się na to... Mam z tym symbolem piękne wspomnienie, chciałabym, abyś ty również wiązała z nim coś cennego. — Powiedziała Diana. Jej twarz była kamienna, jednak dało się wyczytać z niej lekkie zdenerwowanie.
— Ja... Nie wiem co powiedzieć. — Zaczęła Azjatka. — Dziękuję! To naprawdę wiele dla mnie znaczy!
Wtedy stało się coś czego Diana, ani trochę się nie spodziewała. Akko pocałowała ją w policzek, a następnie mocno przytuliła.
Cavendish stała jak wryta. Czuła jak w jej brzuchu wariują motyle, a twarz zachodzi rumieńcem. Minęła chwila, zanim się otrząsnęła. W końcu jednak westchnęła ciężko i oddała uścisk.
Zapowiadały się pamiętliwe święta.

One shoty - Diakko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz