III

416 49 34
                                    

Otrząsnąłem się dość szybko. To nie może być prawda, nie po tym wszystkim co przeszliśmy! Spojrzalem na nadgarstek chłopaka, ale o dziwo, nie było tam tatuażu z liczbą godzin. Czyli jak umrę, to on zniknie? Nie... To nie jest możliwe... Czyli to nie on!

Podniosłem się powoli, wkurwiony jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Wysunąłem pazury, czego nauczyłem się dopiero niedawno. Nie wiedziałem, że smoki tak potrafią! Jednak nie to jest teraz najważniejsze. Opanowany żądzą mordu, bez chwili zwłoki rozchlastałem ciała jeźdźców. Zamiast zobaczyć krew, albo cokolwiek, z ich wnętrz wydostała się już znajoma mi, gryząca mgła. Naprawdę, nawet tutaj? W mojej głowie rozległ się dudniący, niski głos.

- Próba została ukończona - na dźwięk tych słów, zacisnąłem zęby

- Gdzie jest Katsuki!

- Jego próba nie dobiegła końca - dudniący głos odpowiedział po chwili, a ja już naprawdę nie wiedziałem co robić. Byłem potwornie wkurzony, lecz zanim zdążyłem to okazać, nieznana mi siła wypchnęła mnie z owej łąki. Znalazłem się znów obok posągu. Usiadłem pod nim, nie mając żadnej innej opcji. Pozostało mi czekać...

Nie zajęło to długo, a Katsuki znalazł się tuż obok mnie. Uśmiechnąłem się szeroko - Jesteś... Nic ci nie jest? - spytałem cicho, powoli się podnosząc.

- Pojebana była ta próba - Burknął w odpowiedzi, najwyraźniej niechętny do opowiedzenia szczegółów. Westchnąłem pod nosem.

- Dobra, to gdzie idziemy teraz? - oparłem dłonie o biodra. Nim chłopak zdążył powiedzieć cokolwiek, ziemia na której staliśmy, zaczęła się osuwać. Pod nami powstała dziura, przez którą wypadliśmy. Trafiliśmy do ciemnego pomieszczenia, chyba... Było tu potwornie duszno i wilgotno, przez co nawet oddychanie wydawało się niemożliwe.

- Następna próba rozpoczęta - dudniący głos tym razem nie był jakby w mojej głowie, tylko w całym tym pomieszczeniu. Rozejrzałem się.

- Mamy się stąd wydostać? To ta próba? - wytężyłem wzrok, ale nawet z jego pomocą widziałem tylko kontury ciała ukochanego. Ten wzruszył ramionami na moje pytania.

Po omacku zaczęliśmy iść przed siebie, dopóki nie wpadliśmy z impetem na ścianę. Blondyn zaklął, nieprzygotowany na taki obrót spraw.

- Czekaj, tu coś jest! - pod palcami wyczułem delikatne wgłębienie w idealnie prostej ścianie. To nie może być przypadek. Poruszałem palcem ostrożnie, powoli poznając następne fragmenty. - To zagadka... Ten, kto mnie tworzy, nie potrzebuje mnie, kiedy to robi. Ten, który mnie kupuje nie potrzebuje mnie dla siebie. Ten, kto mnie użyje, nie będzie o tym wiedział. Czym jestem? - przeczytałem na głos słowa, po czym zmarszczyłem brwi - Że co?

Katsuki usiadł pod ścianą, a ja obok niego - Jak to szło? - spytał po chwili ciszy.

- Ten, kto mnie tworzy, nie potrzebuje mnie, kiedy to robi. Ten, który mnie kupuje nie potrzebuje mnie dla siebie. Ten, kto mnie użyje, nie będzie o tym wiedział. Czym jestem? - powtórzyłem posłusznie, myśląc nad odpowiedzią. - Nie wiem, jak dla mnie to bez sensu. Nie ma żadnej podpowiedzi?

Jak na zawołanie, odezwał się dudniący głos - Znajdujecie się w odpowiedzi

- Że co do chuja?! - Blondyn chyba się wkurzył - Jaka do jest kurwa podpowiedź, skoro jest ciemno jak w dupie u murzyna?!  W dupsko se wsadź taką podpowiedź kurwa!

- Spokojnie, spokojnie... Coś wymyślimy - szepnąłem, chwytając chłopaka za dłoń - Będzie dobrze... Damy radę

- Nie damy rady, japierdole - wyrwał dłoń z mojego uścisku i uderzył w ścianę, która wydała pusty odgłos - Co do kurwy? To nie jest kamień?

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Ilość słów: 526

O kurde, ale mam dzisiaj wenę hah
No, uznam niezapowiedziany maratonik za zakończony ^^

Po drugiej stronie //kiribaku /bakushima//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz