-Zimno...-Wyszeptał chłopiec do łowcy kiedy ten rozmawiał z bratem, w statku było teraz bardzo zimno..
Chłopiec marzł, powoli nawet para leciała z jego ust.
Byli w pobliżu Kadapy, mroźnia planeta wokół której lata pełno zamarzniętych statków...
To miejsce to cmentarzysko ...
~Kadapa?
-Niestety...Na razie rozłączę się, jeżeli nie dolecę albo nie zadzwonię przez dwa miesiące to znaczy że nie żyje
-Żegnaj bracie...
-Zegnaj...Chodzi!-Adaal ustawił autopilota a sam chwycił dziecko w kocu, zdążył go przykryć a jego oczom ukazał się zamarznięty kseroform lecący jak bryłka lodu przed statkiem, musiał być na jeden z zamarzniętych statków który się rozpadł.
Silniki zostawił oczywiście włączone oraz do tego ogrzewanie w sypialni do której już dawno uciekł [pies.
Adaal nie marzł tak jak jego pies czy dzieciak, spokojnie może wytrzymać tą temperaturę jaka może utrzymać się podczas przelotu.
Zwinął dziecko w koce i posadził go na kolanach
-Cieplej?-Dziecko zaprzeczyło trzęsąc się z narastającego zimna, Adaal wolał chronić dziecko a nie siebie, to on był przyszłym pokoleniem które trzeba ochronić.
Młode trzeba chronić...
Powieki łowcy zamknęły się szybciej niż dziecka, Adaal miał swoje lata już niestety i nie był młody...
Niedługo zostanie Weteranem i zajmie się szkoleniem młodych, oczywiście jeżeli tego dożyje.
Dzieciak spojrzał na niego z pod przymkniętych oczu i przykryło jego kocem zatapiając się w jego klatce piersiowej, zaraz za nim podbiegł pies przytulając się w nogach.
Ciepło było coraz bardziej wyczuwalne z każdej strony, grzali się wspólnie...
Nathan położył rączki na policzkach drugiego i zaczął je ogrzewać swoimi rączkami co nie uszło uwadze zmęczonego łowcy który otworzył pomarańczowe ślepia.
-Co robisz?
-Panu zimniej...-Zarechotał w odpowiedzi i ścisnął dziecko mocniej
-Jak masz na imię?
-Nathaniel proszę pana
-A ja Adaal...
CZYTASZ
Boy and Hunter|YAOI|
Fiksi RemajaZawieszone Wszystko zaczęło się, gdy miał 6 lat, kiedy to zgubił się w lesie...