Rozdział 29

120 9 18
                                    

Dzisiaj nadchodzi dzień w którym musimy opuścić ten wspaniały hotel, który należy do matki Oliviera. Gdybyśmy mogli to zostalibyśmy tu na dłużej, ale za kilka dni mamy  zakończenie roku,  nie jestem sobie w stanie wyobrazić mnie w collegu. Może się to wydawać takie absurdalne, ale ja nadal jestem dzieckiem, nadal podejmuję nieodpowiednie decyzje. To jest krok w dorosłość, nie jestem jeszcze na to wszystko gotowa.

- O czym myślisz? - podchodzi do mnie Olivier kiedy czekamy na nasz samolot.

- O collegu - odpowiadam. - Ja nie jestem chyba gotowa, gdzie się dostałeś?

- Zoey wiesz, że ci nie powiem, tradycją jest odczytanie listu przy ognisku - odrzeka.

Naszą szkolną tradycją u osób, które kończą szkołę jest odczytanie swoich wyników przy szkolnym ognisku po zakończeniu roku, przy tym wszystkim wspominamy najlepsze momenty naszego rocznika, jest to największe wydarzenie na które czekamy od początku szkoły, bo wtedy jesteśmy wszyscy i bawimy się w niezapomniane.

- Wiem - uśmiecham się lekko.

- Olivier możemy pogadać? - podchodzi do nas Nate, szarooki odchodzi z chłopakiem na bok.

Dobrze jest mi znana ich rozmowa, Nate ciągle prosi Oliviera o podjęcie decyzji, pomimo tego że nie przepadają za sobą to chłopak chce właśnie żeby pierworodny syn zajął miejsce Harrego, sama nie pytałam go na co się zdecyduje, chcę mu dać wolny wybór, nie chcę go w niczym ograniczać.

Po chwili widzę jak Olivier ściska rękę Nate'a, a ten go przytula ucieszony, teraz już wiem jaką decyzję podjął, zgodził się. Nie jestem zła, bo to jego życie, on o nim decyduje, jeśli uważa że będzie szczęśliwy robiąc to wszystko to ja też jestem. Nie będę go oceniać, bo nie na tym polega związek. Nagle Olivier podchodzi do mnie.

- Zgodziłem się, ale na czas collegu Nate przejmie  moje obowiązki, nie jesteś zła? - pyta.

- Rozmawialiśmy o tym, jeśli to cię uszczęśliwi to mnie też - przytulam go.

- Robię to dla  ojca Zoey, on tego chciał - mówi.

- Olivier, ale czego ty chcesz? Znowu patrzysz na innych tylko nie na siebie - zauważam, ale nie słyszę odpowiedzi.

Chłopak bierze bagaż podręczny i kieruje się do bramki, zostawiając mnie samą, nawet nie usłyszałam od niego odpowiedzi. Kiedy on w końcu zrozumie, że to on powinien podejmować decyzje o swoim życiu, a nie jego zmarły ojciec. Podążam za nim i siadam obok niego, a obok nas Landon.

- Cieszę się stary, że to ty będziesz szefem - zaczyna mój brat. - Nie wyobrażam sobie innego szefa.

Nie słucham ich dalszej rozmowy, to nie moja sprawa, zakładam słuchawki i patrzę na widok za oknem.


***

Kilka dni później.

- Rozmawiałaś z Olivierem od czasu przyjazdu? - pyta Rose u której nocowałyśmy razem z Rach.

Jutro jest zakończenie roku, a ja od kilku dni wymieniam się z Olivierem tylko smsami, nie mam za co go przepraszać. Chciałam, żeby jego decyzja była szczera z samym sobą, ale on postanowił inaczej, chciał spełnić wolę ojca. Obiecałam sobie, że żaden gang nie stanie nam na drodze, nie tym razem, pogodziłam się z faktem czym się zajmuje, ale nie mogę się pogodzić że on dalej chce uszczęśliwiać innych zamiast siebie.

- Nie, jedynie co nas łączy teraz to wiadomości - odpowiadam. - Nie wiem nawet co się wydarzyło wtedy, że przestał się odzywać.

- Zoey, widać że nie możesz się z tym pogodzić - stwierdza. - Nie chcesz żeby był szefem.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz