Rozdział II

233 17 6
                                    


// obrazek znaleziony w internecie :)


      Pears prowadził dziewczynę przez korytarze opery pokazując najważniejsze miejsca. Wyjaśniał gdzie co się znajduje, uważnie omawiał drogę, którą przebyli, a także przestrzegał gdzie nie powinna zaglądać.
     - To drzwi do garderoby mademoiselle Carlotty - oznajmił wskazując na drzwi.- Pod żadnym pozorem nie wchodź tam bez wcześniejszego pozwolenia. Nasza Diva bywa...- zaciął się na chwilę szukając odpowiedniego określenia.-...nieco drażliwa.
      Madeleine pokiwała głową przyglądając się drzwiom. Będzie musiała je zapamiętać. Pears pokazał jej wszystko co powinna znać. Na chwilę także stanęli na scenie, która w tej chwili pozostawała spowita półmrokiem, gdyż większość lamp była wygaszona.
    - Proszę raczej unikać stawania na zapadni.- przestrzegł ją Pears.
    - A czemuż to?- zapytała spoglądając na odcinający się w podłodze kwadrat klapy.
    - Cóż...bywają nad wyraz kapryśne - odparł - W każdym razie chodźmy dalej.
    - Tutaj przeważnie będziesz stacjonować.- mężczyzna otworzył drzwi i wpuścił dziewczynę do pięknej, obszernej biblioteki.

     Każda z półek wypełniona była przeróżnymi księgami i manuskryptami. W gablocie po prawo od niewielkiego, dębowego biurka stała na złotych nóżkach przeszklona gablota chroniąca najznamienitsze dzieła artystów muzyki.

    - Piękna.- szepnęła przekraczając próg. Spojrzała w górę na biały sufit wybudowany na wzór sklepień wachlarzowych. Sam majestat architektury wręcz budził w człowieku respekt do tego miejsca.

    - To prawda - pokiwał głową - Pozycje znajdujące się tu są też niezwykle cenne. Dlatego trzeba na nie uważać. Tu będzie twoje miejsce pracy - wskazał na biurko - Będziesz zajmować się segregacją, dokumentacją spektakli, porządkiem no i wypożyczeniami.

    - Proszę wybaczyć, że ośmielę się zapytać, ale...pan Victor zapewniał mnie, że zostanę także zakwaterowana...

    - Ależ tak, oczywiście.- Pears pokiwał głową i poprowadził ją do wyjścia. Zamknął za nimi drzwi na klucz.- Niestety nie ma miejsc w przybudówce, gdzie mieszkają uczennice szkoły baletowej, lecz udało mi się załatwić dla panienki ciepły i cichy kąt.

    Poprowadził ją przez korytarze opery, aż w końcu dotarli do wąskich, kamiennych schodów. Pears złapał za niewielką lampę oliwną, odpalił knot i ruszyli w górę. Na końcu otworzył niewielkie, drzwi pozbawione zdobień.

    - To stara garderoba. Od dawna nie jest używana, więc nie było problemu, aby oddać je w ręce pracownicy.- odparł wpuszczając Madeleine do środka.

    - Czemu nie jest używana?- zapytała.

    - Cóż...Diva stwierdziła, że jest dla niej za mała, poza tym nie dawała rady wchodzić tu w tych wielkich sukniach. Była używana jako składzik, a potem o niej po prostu zapomniano.

    - Rozumiem - Madelein kiwnęła głową - kiedy zaczynam?- zapytała odwracając się w stronę Pearsa.

    - Od jutra - odpowiedział podając jej dwa klucze - Jeden jest od biblioteki, drugi od twojego pokoju. Pilnuj ich i postaraj się nie zgubić. Spróbuję znaleźć coś, na co będziesz mogła zawiesić oba klucze.

    - Dziękuję.- Madeleine uśmiechnęła się delikatnie.

    - Dzisiaj możesz się na spokojnie rozgościć i pozwiedzać operę, oraz zaznajomić się z biblioteką. Jeśli będziesz miała pytania zawsze służę pomocą.- uśmiechnął się w stronę dziewczyny.

    - Gdzie mam pana szukać jeśli będę mieć pytania?

    - Przeważnie stacjonuję w głównym holu bądź w okolicach sceny.- odpowiedział.

Upiór w operze - historia nieznanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz