Otoczył nas Wymiar Cieni. Miałam ochotę otworzyć oczy i zobaczyć tę dziwną, absurdalną rzeczywistość, ale z tego zrezygnowałam. Nadal doskonale pamiętałam, jak ona wyglądała i nie byłam przekonana, czy powinnam oglądać ją trzeci raz, chociaż ciągnęło mnie do tego. W zamian mocniej wtuliłam się w partnera, od którego biło przyjemne ciepło.
Po kilku chwilach nasza podróż się skończyła i pod nogami poczułam twardą ziemię. Nie udało mi się jednak stabilnie stanąć, bo praktycznie od razu coś pociągnęło mnie do przodu. Rozwarłam powieki, lądując na torsie mężczyzny, który upadł na łóżko w naszej sypialni. Domyśliłam się, że zrobił to specjalnie, bo cały czas był rozluźniony. Odetchnęłam i nie ruszyłam się z przybranej pozycji, bo czułam się w niej niezwykle dobrze.
– To był ostatni demon? – upewnił się cichym głosem Shadow, gładząc delikatnie moje włosy.
– Ostatni – potwierdziłam, z przyjemnością zaciągając się jego słodkimi perfumami.
– A dzisiaj zostaniesz w łóżku zgodnie z obietnicą?
– Zostanę – odparłam, opierając się na przedramionach i podnosząc się trochę z jego klatki piersiowej.
Nasze spojrzenia się spotkały i Władca Cieni i Snów uśmiechnął się zadowolony. Przez długą chwilę milczeliśmy, tylko na siebie patrząc. Oparłam swoje czoło o jego, przymykając powieki. Oboje byliśmy zmęczeni i nawet nie chciało nam się ruszyć łóżka, aby się rozebrać z zimowych okryć.
– Na pewno nie masz gorączki – mruknął w końcu Shadow.
– Zimne – zgadłam, mając na myśli swoje czoło.
– Mhm... Pójdziesz do Rience'a tak dla pewności?
– Już idę. – Zeszłam z partnera i stanęłam na podłodze, ściągając z siebie kurtkę. – A ty napełnij wannę i poinformuj Zimera, że już jest po sprawie.
***
Zapukałam w grube drewniane drzwi od gabinetu lekarza, które po kilku sekundach się otworzyły, ukazując mi męską sylwetkę odzianą jak zwykle w białe szaty i kitel. Brązowe włosy były w lekkim nieładzie i część z nich opadała na twarz, przysłaniając bliznę przecinającą prawe, żółte oko.
– Już się tobą zajmuję – powiedział lekko zmęczonym głosem Rience, odsuwając się na bok, abym mogła wejść.
Wkroczyłam do środka i usiadłam na miętowym fotelu, patrząc, jak lekarz zaczesywał grzywkę do tyłu i sięgał po lateksowe rękawiczki, wsuwając je na dłonie. Odwrócił się na moment w moją stronę, uważnie mi się przyglądając. Od razu zauważył brudną od krwi prawą dłoń, więc podsunął ruchomy stolik bliżej mojej osoby. Nasączył gazę jakimś płynem i delikatnie złapał moją rękę.
– Powiedz od razu, co ci się stało i jakie obrażenia podejrzewasz – poprosił, przemywając ślad po ukłuciu igłą i przyglądając się zranieniu.
– Nic oprócz tego – odparłam pełnym napięcia tonem – i jest to poważna sprawa, o której chciałabym z tobą porozmawiać.
– Zaaplikowano ci truciznę? – zgadywał, najwyraźniej rozpoznając dziurę po strzykawce.
– Nie do końca. – Spojrzałam na jego skupioną twarz. – Otrzymałam czwartą dawkę PRI.
Jego wzrok spoczął na mnie, gdy on sam zmarszczył brwi. Mężczyzna znieruchomiał, trawiąc otrzymaną informację. Po krótkiej chwili odłożył gazę na stolik i podszedł do metalowego blatu, otwierając jedną z szuflad.
CZYTASZ
WolfKnight | Krew bogów
FantasiKsięga II trylogii |WolfKnight| Minęło czterdzieści tysięcy lat, a tytuł Królowej przylgnął do mnie już tak mocno, że ludzie praktycznie zapomnieli, iż noszę jakieś imię. Kolejny rok mojego panowania zapowiadał się tak samo jak poprzednie i nikt nie...