Pov. 3 os.
-Chyba oszalałaś – fuknęła na March Annandale – jest wiele powodów, dla których nie powinno dochodzić do takich uczuć. Po pierwsze kilka tygodni temu rozstał się ze swoją narzeczoną, a moją najlepszą przyjaciółką. Po drugie jestem samozwańczą nauczycielką tańca. A po trzecie i najważniejsze! Rozwiązuję z nim tę sprawę, znajdujemy podejrzanego i znikamy stąd raz na zawsze, pojawiając się okazjonalnie przez grzeczność na jakichś bankiet jeśli w ogóle będzie takowe organizował – podsumowała szybko zielonooka, zauważając zaniepokojenie na twarzy swojej pokojówki na wzmiankę o podejrzanym, aczkolwiek postanowiła to zignorować. Wydało jej się to normalne, że ktoś kto teoretycznie rzecz biorąc opiekował się nią od kiedy straciła rodziców się teraz martwi żeby była cała i zdrowa;
Rozmowa w pokoju właściciela rezydencji wcale się bardzo nie różniła od tej przeprowadzonej moment temu przez Charlotte i jej oddaną służkę. Jedyną innością tej rozmowy były naprędce układane przeprosiny przez młodego Phantomhive'a w towarzystwie jego perfekcyjnego kamerdynera.
-...„To był wypadek"? Nie! Zbyt żałosne, tandetne i nie oddaje powagi sytuacji – niebieskooki chodził od ściany do ściany pokoju zastanawiając się jak właściwie wyrazić swoje zażenowanie własnym czynem – „Wybacz mi moje zachowanie, było nietaktowne i przepraszam za sprawienie, iż poczułaś się niekomfortowo", idealnie. Co myślisz Sebastianie? – spojrzał na czarnowłosego stojącego przy łożu i poprawiającego pościel
-Ja uważam, że Panicz powinien wyznać Panience prawdę na temat swoich odczuć względem niej i być z nią szczerym. Ale cóż ja mogę wiedzieć, jestem przecież tylko kamerdynerem – skomentował miedzianooki i zerknął na młodego arystokratę z lekkim zażenowaniem
-Jakich odczuć? O czym Ty w ogóle mówisz Sebastianie? Jest tylko przyjaciółką i samozwańczą nauczycielką. Co ja miałbym niby do niej czuć? – zmieszał się odrobinę
-Czy gdyby była tylko przyjaciółką układał by Panicz tak wymyślne przeprosiny, w tak błahej sprawie. Nawet Panienki Elizabeth tak Panicz nie przepraszał. I to za znacznie większe, oczywiście tylko w mojej opinii, przewinienia. Aczkolwiek tak jak mówiłem to jest tylko moje zdanie i nawet nie musi się liczyć – westchnął Michaelis i spojrzał na ciemnowłosego opuszczającego pomieszczenie; Chłopak przemierzał korytarze rezydencji, zmierzając do pokoju współlokatorki. Kiedy podniósł rękę w celu zapukania do drzwi białowłosej, kiedy dziewczyna je otworzyła jakby przewidując jego wizytę i zajęta rozmową z szatynką nie zauważyła Phantomhive'a i wpadła na niego. Cała oblana szkarłatnym rumieńcem cofnęła się i wypaliła coś co brzmiało jak „właśnie miałam do Ciebie iść"
-Przyszedłem porozmawiać na temat tego zaproszenia na dzisiejszy wieczór i przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie, było nietaktowane i wybacz, że poczułaś się niekomfortowo – rzucił na wręcz jednym oddechu
-To... to nic takiego, zdarza się najlepszym – uśmiechnęła się delikatnie zielonooka – natomiast co do naszej sprawy zauważyłam jedną rzecz związaną z kopertą, w której przyszło zaproszenie – Annandale pociągnęła niebieskookiego za rękę do środka pokoju i wręczyła mu wcześniej wspomniany przedmiot, „składając" pieczęć – gdzieś już to widziałam, w dzisiejszej porannej poczcie też, oczywiście poza tą do mnie
-Wicehrabia Druitt – skomentował Ciel
-Lord Aleister Chamber? – popatrzyła na niego zdziwiona – ale co on ma z tym wspólnego?
-Tego nie wiem ale powinniśmy się tego jak najszybciej dowiedzieć – spojrzeli na siebie porozumiewawczo i opuszczając sypialnie dziewczyny skierowali się do biura granatowowłosego
~~~
Na przyjęciu było niemożliwie wiele osób, a fakt iż liczba dam była przeważająca nie zdziwiła nikogo. W końcu zapraszającym był blond włosy Lord Chamber, a jak powszechnie wiadomym wśród arystokracji było iż hrabia był wielbicielem kobiet i niejednokrotnie organizował przyjęcia głównie dla pań; Annandale rozdzieliła się z Phantomhive'em po dotarciu i przechadzając się wśród gości, rozglądała się po zaproszonych osobach. Rozpoznawała kilka osób z listy przygotowanej przez Sebastiana, jednakże jej uwagę przykuł chłopak, którego nazwisko nie widniało w spisie, aczkolwiek białowłosa znała go doskonale – Victor Cambridge
Kiedy go zobaczyła poczuła jak robi jej się słabo, tak bardzo nie chciała już mieć do czynienia z tym chłopakiem. Próbując się wmieszać w tłum i odnaleźć granatowowłosego poczuła uścisk na swoim nadgarstku. Odwróciła się i jej serce zaczęło szybciej bić. Jej jeszcze narzeczony stał przed nią ze spokojnym uśmiechem jakby jakiś czas temu zupełnie nic się nie stało
-Miło się znów zobaczyć, Charlotte - brunet ukłonił się delikatnie i ucałował dłoń dziewczyny wzbudzając tym obrzydzenie nastolatki
-Szkoda, że tylko Tobie miło – wyszeptała cicho pod nosem – co Ty tu w ogóle robisz? – spojrzała na Cambridge'a delikatnie poirytowana i gotowa mentalnie na kolejne kłamstwa brązowookiego
-Zostałem zaproszony osobiście przez samego właściciela rezydencji – posłał jej sztuczny uśmiech i zauważając lokaja hrabiego Drauitt'a niosącego tacę z napojami, puścił rękę zielonookiej i wziął dwa kieliszki z napojami – może się przejdziemy? Chciałbym z Tobą porozmawiać na osobności – Annandale zmieszała się nieco na wydźwięk tych słów z ust chłopaka jednak coś z tyłu głowy jej podpowiadało, że ta rozmowa może wnieść kilka przydatnych informacji do sprawy od Królowej, dlatego też zdecydowała się wyjść z Cambridge'em
Po opuszczeniu pomieszczenia białowłosa stanęła z udawanym niewzruszeniem przed brązowookim, wzięła kieliszek od arystokraty i oczekiwała na jakiekolwiek słowa z jego strony – No więc słucham, o czym chciałeś ze mną rozmawiać? – spytała młodego mężczyzny a głos jej przez chwilę zadrżał
-Chciałem prosić żebyś do mnie wróciła, żebyś zamieszkała ze mną zamiast z tym, jak mu tam było... – zaczął narzeczony hrabianki
-Nie, Victor nie. Nie dam się namówić. Nie chcę żeby cokolwiek nas dłużej łączyło, wybacz mi ale muszę zerwać tą relację – dziewczyna odstawiła kieliszek na stopień schodów i ściągnęła swoją granatową rękawiczkę w celu zdjęcia pierścionka zaręczynowego od, już byłego, kandydata na męża, a następnie oddała brunetowi przedmiot – znajdź kogoś kto będzie idealną parą dla Ciebie, ja nią nie jestem – odrzekła grzecznie, wciągnęła rękawiczkę z powrotem i skierowała swoje kroki do środka rezydencji przewracając przy tym kieliszek stojący obok jej sukni. Schyliła się by podnieść naczynie, a jej uwadze nie umknęło odbarwienie i wypalenie na krawędzi jej sukni. Co było w tym napoju? I kiedy Cambridge mógł czegoś tam dodać tak żeby nie zauważyła? Złapała pośpiesznie szkło i wpadła jak poparzona do wnętrza „małego pałacu" Chamber'a. Musiała jak najszybciej odnaleźć Phantomhive'a
♚♚♚♚♚
data: 18.01.2023
licznik słów: 957rozrzut mam za duży, I know, ale tak jakoś wyszło, że jakiś przypływ weny (przez ogromne "w") mam
CZYTASZ
Madame Phantomhive [Ciel Phantomhive x OC]
Fanfictionona - niezamierzająca dłużej uciekać przed byłym, toksycznym narzeczonym piękna młoda kobieta on - gotów dla zakochania, jej komfortu i bezpieczeństwa zrobić wszystko, nawet i założyć suknię ale żeby było jeszcze ciekawiej pozwolę sobie dodać najlep...