Jungkook wszedł do sypialni i usiadł obok Jimina. Chłopak od tygodnia nie wstał z łóżka. Jedynie spał i płakał, nie mogąc nic zrobić. Jeon był zrozpaczony, że jego ukochany uciekał mu przez palce. Słabł z każdym dniem i nikł w oczach. Nie był w stanie jeść, podnieść ręki czy otworzyć na dłuższą chwilę oczu. Był wycieńczony i czuł, jakby umierał. Z jednej strony ta wizja wydawała się spełnieniem jego marzeń. Dołączyłby do niego i mógłby go znowu przytulić. Jednak nie mógł zostawić Jungkooka, nie wybaczyłby sobie tego.
- Jiminnie, musisz wstać – powiedział Kook i przytulił chłopaka. Sam był pozbawiony sił, ale napędzała go miłość do Parka, któremu musiał pomóc przejść przez to piekło. Przy okazji mógł pomóc sobie, ale Jimin był najważniejszy.
- Nie dam rady – wyszeptał niższy i wtulił głowę w poduszkę.
- Pomogę ci słońce. Pójdziemy się umyć, zjemy coś, okej? Potem możemy iść na plażę, bo jest naprawdę bardzo blisko. Spodoba ci się – zachęcał ukochanego Jungkook. Jimin czuł się beznadziejnie źle. Doceniał starania Kooka i z każdą sekundą kochał go jeszcze bardziej. Jednak jak mógł próbować żyć, gdy jego nie było?
- Kookie, naprawdę nie mam na to siły – mruknął Jimin. Jeon westchnął ze zrezygnowaniem i ucałował chłopaka w policzek. Bolało go serce i chciał dla ukochanego jak najlepiej, ale nic nie mogło zastąpić palącej pustki.
Kook wrócił do salonu i powrócił do uczenia się filipińskiego. Zajmowało to jego myśli i mogło mu się do czegoś przydać. Nie umiał określić emocji, jakie w nim były. Wypierał, że jego już nie ma. Jakby to się wszystko nie stało i miał się zaraz pojawić w drzwiach. Na pewno wziąłby ich Jimina na ręce i mocno wycałował. Przygotowałby z Kookiem obiad i pewnie robiłby mu przy tym zdjęcia. Codziennie zabierałby ich nad morze i fotografowałby całe dnie Jimina. Jungkook uśmiechnął się pod nosem, gdy rozmarzał o ich wspólnym życiu, które już na zawsze pozostanie tylko w sferze marzeń.
Podniósł głowę, gdy usłyszał ciche kroki. Park wyszedł z sypialni i podszedł do stołu. Nałożył na siebie koszulkę bez rękawków i ulubione krótkie spodenki. Usiadł na krześle i popatrzył słabo na Kooka.
- Ta plaża jest niedaleko, tak? – dopytał, a Jeon przez chwile nie wiedział co zrobić. Jednak szybko się ogarnął i pokiwał twierdząco głową. – To możemy się na nią przejść, jeśli dalej masz ochotę – powiedział bez entuzjazmu Jimin. Kook pierwszy raz od tamtej nocy poczuł szczęście. Była to ledwie zauważalna chwila, ale to się stało. Jego ukochany wreszcie wstał o własnych siłach, co go niezmiernie uradowało. Jimin to zrobił tylko i wyłącznie dla Jungkooka. Pragnął ukoić jego ból. Dostrzegł w jego oczach przebłysk radości, na co mimowolnie drgnęły mu wargi, jakby chciał się uśmiechnąć. Jeśli tylko Kook czuł się dobrze, to Jiminowi też było lepiej.
- Posmarujemy cię tylko kremem, żeby nie poparzyło ci skóry – powiedział Jeon i szybko poszedł do łazienki. Wrócił z kremem, który delikatnie wsmarowywał w skórę Jimina. Nałożył mu go na buzię, a potem pomógł posmarować nim ręce i nogi.
- Zjesz coś może? Zrobiłem ryż z kurczakiem, chyba nawet zjadliwy – Jungkook mówił ze zdenerwowaniem, na co Jimin go przytulił.
- Zjem, jak wrócimy. Chodź już, zanim się rozmyślę – powiedział Park i złapał ukochanego za rękę. Pozwolił mu się prowadzić przez mały lasek, który oddzielał ich od morza, a raczej oceanu. Młodszy brał niespokojne wdechy, bo szybko się męczył, przez jego osłabienie. Nie dał tego po sobie poznać, nie chcąc martwić Jungkooka.
Wyszli na dziką plażę, która wyglądała na mały raj. Jimin ściągnął buty chcąc poczuć gorący piasek, który wreszcie dał mu jakiś bodziec, jakiekolwiek czucie. Kook zaprowadził go w stronę oceanu i nie puścił go nawet na chwilę. Woda była również ciepła, czego Park się nie spodziewał. Dawało mu to błogi spokój, mógł się na chwilę opanować. Rozpacz go nie atakowała, jakby pozwolił tym myślą na chwilę od siebie odejść.
CZYTASZ
𝙶𝚄𝚁𝙾 𝙶𝙰𝙽𝙶𝚂 𝙰𝙵𝚃𝙴𝚁𝙻𝙸𝙵𝙴 || 𝚅𝙼𝙸𝙽𝙺𝙾𝙾𝙺
FanfictionUWAGA ZAWIERA SPOILERY DO GURO GANGS Jimin i Jungkook starają się żyć po tym, jak go stracili. Jednak to jest życie po życiu, puste i ciemne. Pełne bólu i wyrzutów sumienia.