- Pył... Pył i plewy na wietrze...
- Słucham? - zdziwiony Teldryn zwrócił wzrok w kierunku Jeanele, która dotychczas wydawała się być konkretna i zrównoważona. Tymczasem to krótkie stwierdzenie rzucone mimochodem podczas śniadania, kazało się nad domniemaną konkretnością zastanowić.
- Boże igrzyska. Igraszki jeśli wolisz.
- Jakbym słyszał Lil. - wtrącił zniechęcony. Ona podobnie jak ty, wykazywała tendencje do zbytniego filozofowania i czasem pompatyczności. Tymczasem, to nie bogowie kształtowali jej rzeczywistość, a ona sama.
- Tak? - zapytała magiczka smarując masłem chleb - A kim i gdzie byśmy teraz byli bez jej błogosławieństwa Akatosha? Gdzie byłby Skyrim? Tamriel? - pytanie było retoryczne, bo kontynuowała - Siedzisz w dupie świata Teldryn, a twoja wiedza o obecnej polityce ogranicza się do tego co ci powie Neloth, o ile zechcesz słuchać.
Wzruszył ramionami.
- Nie muszę. Wreszcie nic nie muszę. Jestem tylko zgorzkniałym, szukającym spokoju dunmerem pamiętającym świętego Jiubę. A dzięki Lili mogę siedzieć w tym domu, rekraacyjnie trenować szermierkę i napić sujammy z Geldisem. Odpocząć wreszcie w tej dupie świata, jak to malowniczo ujęłaś i nie oddawać własnego miecza, magii i życia w najem za psie pieniądze.
Posilali się dobrą chwilę w milczeniu.
- Wiesz - podjął po chwili elf - że miała z Gildią Złodziei w Pękninie umowę na sprzedaż sujammy w Skyrim? Umowa wciąż przynosi mi i Geldisowi znaczny dochód. Karliach ma smykałkę do interesów. Po śmierci Brynjolfa regularnie posyła mi sumki większe, niż ten idiota kiedykolwiek.
- Wiem. Ten idiota przed śmiercią zadbał, by Karliach mogła rozwinąć handel Geldisowym samogonem nawet poza granicami Skyrim. Nie żeby na cały Tamriel - Jeanel uśmiechnęła się pod nosem - ale wystarczająco daleko. Ten trunek obrósł już legendą.
- Co takiego? - Teldryn pytająco zerknął na towarzyszkę.
- Nazywają go Oddechem Smoka i - urwała patrząc na zaśmiewającego się nagle i niemal do łez Teldryna.
- Ona nie znosiła Geldisowego wynalazku - zdołał wykrztusić dunmer między jedną a drugą falą chichotu, wspominając w myślach, jak przez pomyłkę wychyliła całą szklankę trunku, który nieopatrznie i w pośpiechu pomyliła z wodą.
- Nie musiała. Nie doceniłeś Brynjolfa i jego inwencji twórczej. Zrobił to dla niej i dla mnie. Poniekąd i dla ciebie.
- Niebywałe. Altruista, chociaż złodziej. - zakpił. Spoważniał nagle i popadł w znajomy, ponury nastrój świdrując dziewczynę krwistym spojrzeniem. Jeanele przyglądała mu się chwilę. Nie spuściła wzroku.
- Naprawdę nic o niej nie wiesz.
- To mi powiedz.
CZYTASZ
Powidoki.
FanficElder Scrolls Skyrim. Niewiele więcej dodam, bo o lekki suspens mi chodzi. Choćby i przez dwa rozdziały ;)