Kolejnego dnia Jacob znowu pojawił się w domu Newta, by poćwiczyć więcej zaklęć. Wtedy też Jenna, która czuła się już lepiej, zdecydowała się odwiedzić swojego brata, by dać mu znać, że wróciła do kraju, że była cała i zdrowa.
- Jesteś pewna, że ja też mam iść...? - zapytał Newt nieśmiało, gdy sprzątał z nią po obiedzie, oczywiście za pomocą magii. Jennę wyraźnie przygnębiły te słowa, co sprawiło, że Jacob uderzył się w czoło.
- Znaczy, jeśli nie chcesz, to w porządku... - zaczęła, nie patrząc mu w oczy i powoli opuszczając różdżkę. - Po prostu myślałam, że...
- Nie, nie, ja chętnie - poprawił się Newt, mimo że w środku wyjątkowo bał się tego spotkania. - Nie ma, nie ma w ogóle problemu - wydusił, zdając sobie sprawę, że raczej takiej odpowiedzi oczekiwała.
Wtedy Jenna posłała mu wdzięczny uśmiech, który rozgrzał go od środka.
- Jacob, ty też chodź z nami - zaproponowała, chcąc od razu zmienić temat. - Zobaczysz prawdziwy, magiczny dom... I magiczne dziecko.
- Dziecko?
- Moją chrześnicę - odparła Jenna dumnie. - Czystokrwistą. Zobaczysz, jak nawet małe dzieci wykazują oznaki magicznych mocy. Diana ma nieco ponad pół roku, a już wykazuje ich mnóstwo... A jak dzieci muszą je powstrzymywać, jak choćby Credence, to właśnie tworzą się Obskurusy, co widziałeś na własne oczy...
- Tak, widziałem, aż za dobrze... - mruknął Jacob, wzdrygając się na wspomnienie pościgu za niebezpiecznym stworzeniem.
- Jacob, tylko przy mojej bratowej nie zdradzaj, że jesteś mugolem. Dostałaby chyba zawału. - Jenna poprawiła swój wysoki kucyk, skończywszy myć naczynia.
- Jest uprzedzona? - zapytał zdumiony Newt.
- Nie, no co ty, Carol? - powiedziała z niedowierzaniem. - Ona by chciała zbawić świat. Ale jest bardzo ostrożna i wolałaby się nie narażać, jak ją znam. Ona woli się trzymać zasad i w ogóle.
- Nie no, jasne... Znam już zresztą zaklęcia, nie? To całe protecto na przykład...
- Protego - poprawił go Newt ze śmiechem.
- Jak coś, to będziemy go kryć, że to jakieś amerykańskie metody - stwierdziła Jenna. - Chodźmy - dodała od razu, wyciągając swoją rękę do Newta stojącego obok. Scamander przełknął ślinę, bo w większości przypadków deportowali się wspólnie po prostu łapiąc się za ramię, a trzymanie się za dłonie było według niego o wiele bardziej... Intymne.
Nie był to pierwszy raz, ale Newt wyjątkowo się denerwował. Splótł swoje palce z jej powoli i drżąco, a Jacob podszedł do nich, by tylko położyć dłoń na ramieniu Scamandera. Wkrótce cała trójka deportowała się przed dom Wharflocków w innej części magicznego Londynu, a tam Newt zauważył, że Jenna natychmiast go puściła, by zapukać do drzwi.
- Ktoś powinien być w domu - stwierdziła i, w istocie, już kilka chwil później otworzyła im kobieta o ciemnoblond włosach z niemowlakiem na rękach.
- Jenna! - zawołała radośnie, po czym ze zdziwieniem przyjrzała się jej towarzyszom. - Och, i...?
- Cześć, Carol. Um... To jest Newt, pamiętasz go, prawda...? - Jenna wskazała na Scamandera, który sądził, że zapadnie się pod podłogę.
- A, tak, jasne... Cześć... - przywitała się nieco zdezorientowana Carol.
- Cześć, cześć... - mruknął Newt, patrząc na nią tylko przez krótką chwilę.
- A to jest Jacob Kowalski, nasz nowy przyjaciel ze Stanów.
- Miło mi poznać - powiedział Kowalski.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfic🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...