Rozdział 9: Za dużo słów

345 29 93
                                    

Gdy Connor skończył opowiadać Amelii o części spraw, w których brał udział, zdążyli już przejść do pustego placu zabaw, niedaleko budynku, w którym mieszka Amelia ze swoją matką. Kobieta milczała przez chwilę, a Connor widząc jej minę, widział, że zastanawiała się ona nad tym, jak dobrać słowa po jego opowieściach.

Amelia: Huh, naprawdę mnie zaskoczyłeś, a byłam pewna, że to nie jest takie proste.

Connor: Trudno jest cię zaskoczyć?

Amelia: Żyjemy w świecie, gdy na ulicy nie wiadomo czy ten, kogo widzimy to człowiek, czy dawna maszyna, teraz inna rasa ludzka. W takim świecie i po pewnych przejściach prawdziwe zaskoczenie jest rzadkością. Miło to znowu czuć.

Connor: Dlaczego aż tak cię zaskoczyłem?

Amelia: Przez bardzo długi czas, odkąd tylko usłyszałam o androidach po raz pierwszy, byłam pewna, że androidy są posłuszne. W takim sensie, że to są tylko maszyny, takie które słuchają wszystkiego, co się im każe, że nie myślą samodzielnie. W takim razie, ironiczne jest to, że do niedawna wiele wykształconych osób traciło pracę na rzecz takich istot.

Connor: Nie jest mi obca wiadomość o tym, że niektórzy źle się czują w towarzystwie androidów przez negatywne skojarzenia.

Amelia: Twoja historia jednak mówi inaczej. Okazywałeś empatię wbrew temu, co ci kazano zrobić i uratowałeś życie ludzi, a tych androidy podobno nienawidziły, ale nie ty.

Connor: To nie do końca prawda, jeśli chodzi o nienawiść androidów do ludzi. Ja nigdy nie pałałem nienawiścią do ludzi, pomimo tego, że mnie nie każdy, kogo poznałem traktował dobrze.

Amelia: Nawet Hank?

Connor przytaknął.

Amelia: Teraz jesteście, jak rodzina, czyli jesteś wyjątkiem.

Connor: Nie powiedziałbym. Ty nigdy nie miałaś złych skojarzeń z androidami? Nigdy ci się to nie zdarzyło?

Amelia: Przez maszyny wielu ludzi straciło pracę i wylądowało na ulicy albo w melinach. Bałam się, że i mnie to czeka, więc na jakiś czas androidy kojarzyły mi się z obawą o przyszłość, ale nigdy nie odczuwałam wobec was nienawiści. Nigdy, przenigdy. Za co miałam? Nie poznałam waszej rasy bliżej, więc może nie było tak, że uwielbiałam androidy i je ceniłam, ale mimo to współczułam, wiedząc co z wami wyprawiano pół roku temu. Słyszałam o różnych sytuacjach, które były wręcz bestialskie.

Connor: Czyli już się nie obawiasz, tak?

Amelia zacisnęła usta, odwracając głowę w przeciwną stronę, ale nie oddalając się nadal od Connora.

Amelia: Powinieneś wiedzieć, że... wyjaśnię to tak. W życiu spotyka się już nie tylko różnych ludzi, ale też różne androidy. Może już wiesz, albo kiedyś się dowiesz, że są pewne rzeczy, których nie da się zapomnieć, nie ważne jak bardzo by się chciało, by było inaczej.

Connor: To samo powiedział mi kiedyś Hank. Wiem, że to nie moja sprawa, by wypytywać ciebie o twoje przeżycia. Nie będę tego robił, skoro tego nie chcesz.

Amelia: Wiem, że może gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie byłam... jakby to ująć, najmilszą osobą, jaką spotkałeś, ale wiesz już o mnie tyle, by być świadomym relacji, jakie mam z mamą. Kocham ją, to wiesz i zależy mi na niej, ale czasem to naturalne, że uczucia nie wystarczą. No i chyba po prostu się na niej wtedy w restauracji wyżyłam za niewyjaśnione sprawy, ale naprawdę zazwyczaj taka nie jestem, bo nie lubię taka być.

Detroit: Remain Human (Connor x OC) (Detroit: Become Human Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz