14

267 12 1
                                    

Z dedykacją dla xxsssxxx

-

Pojawiłam się na środku salonu. Przede mną, na sofie, siedział Olivier. Nie oglądał telewizji, nie czytał nic, po prostu siedział i patrzył na zegar. W tej chwili zebrało mi sie na płacz. Przez to co stało sie dziś rano, przez całą wściekłość, nie myślałam nawet o smutku. Już nawet nie myślałam o tym, czy dostanę karę za to, że zniknęłam bez śladu, tylko po prostu podeszlam do Oliviera, siadlam obok niego i mocno wtuliłam mu się w tors. Do niego po chwili jednak doszlo, że tu jestem. Zaskoczony przytulil mnie mocno.

-Wróciłaś... -wyszeptal.

Nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem.

-Ejże, księżniczko...-odsunął mnie od siebie.

Nie chciałam na niego spojrzeć, ponieważ cała byłam zalana łzami. On jednak wziął moją twarz w dłonie i zmusił żebym na niego popatrzyła.

-Co się dzieje?

Otarłam oczy i zobaczyłam, że na jego bladej i nieziemsko przystojnej twarzy, widnieją ślady po łzach.

-Płakałeś? -zapytałam po cichu.

On jakby trochę zawstydzony odpowiedział:

-Nie... Melanio. Musisz mi to wyjaśnić. I najważniejsze, co się teraz stało!? -podniósł głos.

Wystraszona jego gwałtowną zmianą i podniesionym głosem, szybko sie cofnęłam i  runęłam na podłogę. Bałam się, że jednak będzie tak jak wcześniej. Otarłam szybko oczy i popatrzylam na Oliviera. Widziałam na jego twarzy zaskoczenie, nie wiem czy swoją czy moją reakcją. Po chwili jednak podszedł do mnie i podniósł przytulając w powietrzu.

-Przepraszam Melanio... Nie powinienem sie tak unosić... -po chwili postawił mnie na podłodze i patrząc na mnie z góry powiedział -Możesz mi to wszystko wyjaśnić?

Popatrzył mi prosto w oczy. Po chwili siedzieliśmy na sofie, przykryci kocem. Ja mówiłam a on słuchał.

Opowiedzialam mu od początku do końca. Zaczęłam od tego jak od chyba 4 roku życia byłam bita i poniżana, jak 'ojciec' był alkoholikiem, jak Nikodem pomógł mi w 2 klasie podstawowej i od tamtej pory jesteśmy przyjaciółmi. Opowiedziałam mu o tym co się stało. Gdy ojciec sie zamachnął, straciłam przytomność i widziałam jakiegoś jegomościa. Gdy mówiłam o tym, jak Bóg dał mi moje 'moce', widziałam na jego twarzy niedowierzenie.

-Później Nikodem o 2 w nocy przyszedł po mnie do parku... -mówiłam dalej, mówiłam o jego matce, która mi pomogła gdy z pleców miałam jedną wielką masakrę...

CHOLERA. NIE. Nie powiedziałam tego. Cholera, nie... Zorientowalam się, że zamarłam tak samo jak Olivier. Na jego twarzy było wymalowane zdumienie i złość.

-Możesz to powtórzyć? -zapytał oszołomiony.

Boże, powiedz, że tego nie powiedziałam.
Powiedziałaś -odezwał się głos w mojej głowie. A po chwili dodał- Może w końcu czas....

Popatrzyłam na niego a oczy zaszły mi łzami. Nie powinnam płakać. Nie teraz. Im więcej płaczę, tym słabsza sie staje. Nie jestem jakimś cholernym naczyniem na łzy, które chcą popłynąć.

Olivier dotknął mojej ręki i popatrzył mi prosto w oczy. Chyba już czas. Zdjęłam dłoń Oliviera z mojej i otarłam rękawem łzy, znajdujące się w moich oczach. Olivier patrzył na mnie zaniepokojony. Przymknęłam oczy. Wdech i wydech. Odwróciłam się do niego, jednocześnie podnosząc skrawek bluzy Nikodema na plecach. A po chwili usłyszałam jak oddech Oliviera gwałtownie się zatrzymuje. Siedzimy w ciszy kilka sekund, lecz dla mnie one są jak wieczność. Chwilę później czuję, jak Olivier podnosi bluzę trochę wyżej. A później czuję dotyk jego dłoni na jednej z 55 blizn. Wzdrygam się. Ma chłodne dłonie. Delikatnie dotyka wszystkich by upewnić sie czy to prawda.

Czy to sen? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz