Opowiem wam historie pewnego miasteczka, w którym zawsze świeciło słońce, a ulice przepełnione były bawiącymi się dziećmi. Wokół znajdowały się kolorowe domki z równie pięknymi ogrodami. Lecz od 13 sierpnia 1997 roku w miasteczku tym nigdy nie zaświeciło słońce, ulice przepełnione były pustkami, mieszkańcy mieli wrażenie, że domki stają się z dnia na dzień coraz bardziej wyblakłe. Jak mówią pogłoski, w pewnym momencie owego dnia wszystkie kwiaty zwiędły.
- Bash, chce już wrócić do domu - odrzekł zniecierpliwiony Olivier, który stał przed bramą do opuszczonego złomowiska, trzymał w jednej ręce kierownice swojego zielonego rowera, a drugą zaś poprawiał swoje okrągłe okulary, które w porównaniu do jego małej głowy wyglądały bardzo olbrzymie, przez co wielokrotkie dostawał wiele dogryzek od znajomych z klasy. Babcia chłopca pewnego razu powiedziała mu, że im większe okulary tym człowiek bardziej inteligentny i Olivier trzymał się tego zdania, będąc dodatkowo przekonanym, że jego wielkie okulary przyciągają dziewczyny.
- Bez patrzenia mogę Ci powiedzieć jakiej marki jest samochód stojący w każdym miejscu tego pustkowia! Ciemni się, moja babcia będzie się martwić, a wiem, że przyjdziemy tu jutro, pojutrze, popojutrze i popopo...
- Bash? - przerwał chłopiec, orientując się, że światło latarki swojego towarzysza nagle znikło, a wokół zapanowała ciemność. Zrzucił rower na ziemię i zbliżając się do bramy, rozejrzał się dookoła i spostrzegł, że jego przyjaciel znikł mu z pola widzenia. Nieco przestraszony zaczał szukać wyciętnego otworu, aby móc przedostać się na drugą stronę. Gdy już się tam znalazł, ruszył w poszukiwanie przyjaciela. Przepełniło go uczucie ulgi, gdy dostrzegł, że tamten siedzi pod różowym samochodem, który cały pokryty był napisami. Głowe skrywał w rękach, co bardzo zasmuciło Oliviera.
- Wiesz, że jutro będą jej 15 urodziny? - czarnowłosy chłopak odsłonił swoje jasnoniebieskie oczy i zaśmiał się do siebie, unoszać głowę do nieba. - Pewnie nie, zapomniałem, że jestem jedyną osobą, która pamięta jeszcze o jej istnieniu...
- Oczywiście, że pamiętam - odparł drugi siadając tuż obok. - Już rozpoczęliśmy z babcią pieczenie tort..
- Dlaczego nie możesz traktować niczego poważnie? - przerwał Sebastian, a w jego głosie usłyszeć można było poczucie gniewu. - W ogóle Cię nic nie interesuje, w nic się nie angażujesz, masz wszystko gdzieś. Przychodzę na to cholerne pustkowie od 3 lat. Szukam znaków. Nadzieję daje mi chociażby głupi liść, którego dzień wcześniej nie było. Kiedyś zazdrościłem Ci tej bestroski, ale teraz widzę, że tak naprawdę Kaia Cię w ogóle nie obchodziła, dlatego to wszystko tak łatwo znosisz.
Brunet odszedł posyłając ostatnie wściekłe spojrzenie. Olivier, z którego twarzy nigdy nie znikał uśmiech tym razem siedział z poważną miną, wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą.
- Ah, nie wiesz ile bym dał aby uwierzyć, że jesteś prawdziwa- wyszeptał cicho do siebie.
Sebastian wrócił do domu później niż zamierzał. Stracił rachubę czasu, zwiedzając puste ulice, na których niegdyś bawił się ze swoją dawną przyjaciółką. On sam nigdy jej tak nie nazwał, była dla niego kimś ważniejszym - była dla niego siostrą. Uśmiechnął się gdy pomyślał o tym, kiedy wpadł na nią pierwszego dnia. Było to słoneczne popołudnie,
16 maja 1993 roku. Rodzice chłopca wyjechali w podróż biznesową, a on sam został pod opieką swojej opiekunki pani Marry, za którą swoją drogą nie przepadał. Kobieta nie pozwałała mu jeść słodyczy, ani oglądać bajek w telewizji. Bezsilny chłopiec, wiedząc, że niczym nie przekona opiekunki, wziął swój rower i postanowił pojeździć
sobie wokół swojego podwórka. Zza bramy dostrzegł ciekawą postać, która zamiatała chodnik posesji sąsiadów. Była ta czarnowłosa dziewczynka, która bardzo go zaciekawiła, bo wiedział, że jego sąsiedzi nie mają dzieci. Znał ich doskonale. Był to Pan szeryf ze swoją żoną. Niemiłe państwo, ale za to darzone sympatią jego ojca. Ów sąsiad pewnego dnia został zaatakowany przez psa Sebastiana, kiedy nieproszony wszedł na ich posesje. A trzeba wspomnieć, że był to bardzo potulny pupil, który dawał się każdemu głaskać. Zaatakował kogoś tylko trzy razy. Raz, gdy na spacerze zaczął głośno szczekać na podejrzanego mężczyzne w kapeluszu, który siedział na ławce w parku. Następnego dnia można było zobaczyć w gazecie zdjęcie wcześniej wspomnianego pana z zarzutami o obrabowanie banku. Drugi raz, mądre psisko zaatakowało mężczyzne, który podejrzanie kręcił się koło staruszki. Jak się później okazało był to oszust, który próbował ją okraść, udając jej wnuczka. Chyba nie musze wspominać jaki smutek ogarnął całą rodzine, gdy szeryf zrobił wielką awanturę, nazywająć biednego pieska okropną bestią, która prawie zabrała mu życie. Tydzień później Sebastian opłakiwał swojego kudłatego przyjaciela nad grobem. Sąsiedzi jak zwykle odwiedzali ich w każdą sobotę. Chłopiec nie krył obrzydzenia patrząc na okropną twarz Szeryfa. Dziwiło go również, że małżeństwo nigdy nie wspominało o dziewczynce, która często sprząta koło ich domu.Tak mijały tygodnie, a chłopiec codziennie przypatrywał się z bezpiecznej kryjówki tajemniczej nieznajomej. Jednak tym razem nie widział jej na posesji sąsiadów, co bardzo go zasmuciło. Wybiegł ze swojego podwórka, próbując wsadzić głowe w szczebelki bramy sąsiadów. Szybko odskoczył do tyłu, gdy spostrzegł, że głowa dziewczyny znajduję się tuż przed nim.
- Nie nauczono pana, że nie wolno podglądać nieznajomych? - odpowiedziała, uśmiechając się do chłopca.
- Ale oczywiście, że nauczono - odpowiedział lekko zmieszany Sebastian. - Mama opowiadała, że sąsiadka zasadziła nowe kwiatki, chciałem zobaczyć je z bliska.
- Szkoda - odpowiedziała, odwracając się i usiłując odejść. - Myślałam, że chciałeś poznać nową sąsiadkę.
- Zostań, nie odchodź - szybko odparł zbliżając się do bramy. - Możesz jutro wyjść na ulice około 14, będziemy grali w piłke z kolegami.
- Pograć piłke... z kolegami? - odkrzyknęłą dziewczynka, która była tuż pod drzwiami do domu - To raczej niemożliwe, mam dużo obowiązków.
- Prosze przyj..- chłopiec trzymając głowe przyklejoną do bramy usiłował coś powiedzieć, ale dziewczynka odeszła. - Nawet nie wiem jak masz na imię.
Przez kolejne dni Sebastian nie widział tajemniczej sąsiadki. Codziennie spędzał kilka dni pod bramą usiłując dostrzec chociaż jej cień.
Minął tydzień od ich ostatniego spotkania, Sebastian siedział przy oknie od kuchni , które idealnie oddawało obraz na ogródek sąsiadów. Tajemnicze obswerwacje chłopca, nie ubyły się uwadze jego mamy.
- Synku, na co ty tak kochany wyglądasz cały dzień? - zapytała ciekawa, wycierając naczynia.- Mamo, czy nasi sąsiedzi mogliby przyprowadzić swoją córke na obiad u nas? - patrzył na mame. - Moglibyśmy się razem pobawić.
- Córkę? - zdziwiła się kobieta. - Znam państwo Jones od lat i nie przypominam sobie żeby mieli córke.
Sebstiana bardzo zdziwiły swoja matki. Z czym wiązała się jeszcze większa chęć poznania nieznajomej dziewczyny.
CZYTASZ
for my dearly loved ghost
Mystery / ThrillerTego samego dnia z małego nadmorskiego miasteczka Brixham znika dwanaście dzieci. Nikt poza Sebastianem, którego łączyła niesamowita więź z jedną z zaginianych dziewczyn, nie pamięta o istnieniu pozostałych. Zupełnie jakby ktoś usunął ich z historii.