Lexi...
Powinnam mieć szansę na przygotowanie się na widok tego mężczyzny. Powinnam umieć się zachować, jak na profesjonalistkę przystało i bez mrugnięcia okiem stanąć z nim twarzą w twarz. Zauważyłam, jak nagle zmieniła się atmosfera w pomieszczeniu, gdy tylko stanął w drzwiach, a że spodziewałam się jego wtargnięcia, nie powinnam być zaskoczona. Przez chwilę stałam tyłem do niego obserwując jego odbicie w szybie. Czułam jego wzrok na swoim ciele, jakby dotykał mnie swoimi dużymi dłońmi. Włoski na karku uniosły się w górę, gdy szacował mnie, jak klacz na wystawie. Przeklęty facet!
Kilkanaście minut temu potraktował mnie, jak śmiecia, a teraz wlepiał we mnie swoje gały ukryte za ciemnymi szkłami okularów przeciwsłonecznych. Kto, do licha, nosi przez cały czas okulary? Przypomniałam sobie wszystkie zdjęcia, na jakie natknęłam się w sieci i faktycznie, na każdym z nich ukrywał się za lustrzanymi szkłami.
Z satysfakcją zauważyłam, jak zesztywniał patrząc na telefon. Nie byłam zadowolona, gdy przyjmując tę posadę musiałam podłączyć się do bezpośredniej poczty Szatana, z której o ile wiem, nie musiały korzystać moje poprzedniczki. Po jego długiej tyradzie w gabinecie zrozumiałam, że właśnie w ten sposób będzie się ze mną komunikował, a po tym pokazie chamstwa, jakie mi zaserwował, byłam więcej niż szczęśliwa, przystać na takie relacje z Szatanem.
Teraz dodatkowo byłam zadowolona, ba wręcz przeszczęśliwa, gdy z niedowierzaniem wpatrywał się w telefon. Pomachałam swoim, na wypadek, gdyby jego szare komórki doznały jakiegoś chwilowego zaćmienia.
- Kim pani jest? – powtórzył.
'Tymczasowa asystentka' odpisałam na zadane mi pytanie, podkreślając pierwsze słowo. Niech wie, że nie pałam miłością ani do niego, ani do tego stanowiska. Tylko wizja własnej firmy utrzymywała mnie w tym miejscu.
- To pani?
'Gdyby raczył pan porozmawiać ze mną rano, jak normalny człowiek, nie musiałby pan aż tak się dziwić', odpisałam.
- Może przestać się pani bawić, jak dziecko? Zadałem pani pytanie i oczekiwałbym w zamian werbalnej odpowiedzi – warknął patrząc na mnie, a przynajmniej wydawało mi się, że patrzy mi w twarz, a nie na moje biodra czy cycki.
Cycki, które niech licho porwie Granta i jego spaczony humor, nieujarzmione stanikiem wyraźnie odznaczały się od obcisłej bluzki. Zabiję gadzinę, jak tylko wrócę do domu, postanowiłam, z trudem powstrzymując się przed skrzyżowaniem ramion, gdy Szatan odrobinę obniżył głowę. Dam głowę, że w tej chwili na nie patrzył, a te dwie zdradliwe małpy właśnie teraz nabrały ochoty, żeby poświecić twardymi sutkami.
- Napatrzył się już pan? – tym razem to ja warknęłam, gdy zauważyłam na jego twarzy zarozumiały uśmieszek. – Jak wspomniałam, chusteczki są tam – machnęłam dłonią w stronę ekspresu do kawy. – Niech się pan wytrze, nie do twarzy panu ze śliną na brodzie.
Zwarliśmy się spojrzeniem. Miałam ochotę podejść i zerwać mu z twarzy te cholerne okulary. Do szału doprowadzało mnie to, że nie widzę jego oczu. Zamiast tego uniosłam dłoń do swojej twarzy pokazując mu, gdzie się zaślinił. Środkowym palcem.
Spiął się, jakby pal tkwiący w jego arystokratycznym tyłku przypomniał mu o swoim istnieniu i szarpnięciem otworzył drzwi.
- Do mojego gabinetu – wysyczał. – Natychmiast.
Powinnam go olać. Powinnam dużo różnych rzeczy, jak na przykład, rozwalić mu tę jego zakutą głowę o tą cholerną szybę, ale zamiast tego odepchnęłam się od blatu i najspokojniej w świecie dolałam sobie najpierw kawy, a dopiero potem wolnym krokiem wyszłam na korytarz.
CZYTASZ
INVICTUS. Boss, Cykl Trzy Gwiazdy#1 JUŻ W KSIĘGARNIACH
Roman d'amourSebastiano Riina, nowy boss amerykańskiej Cosa Nostry. Twardy, nieprzystępny mężczyzna, kierujący się w życiu własnymi zasadami. Ma wszystko: władzę, najsilniejszą organizację w Stanach i kobiety. Kiedy chce, które chce i jak chce. Oprócz tej jednej...