WAKE UP, WAKE UP, WAKE UP, NOIR!

34 6 2
                                    

   Menendez dyskretnie wślizgnął się do mieszkania NoIr, zamykając drzwi najciszej jak się dało. Tak jak się spodziewał, czarnowłosa zakała całego obozu chrapała we własnym łóżku tak głośno, że aż drżały prowizoryczne szyby w oknach. Ignatius uśmiechnął się pod nosem. To będzie dziecinnie łatwe. Nie musiał się nawet wysilać, aby bezgłośnie stawiać kroki, które i tak zagłuszałoby chrapanie tej chodzącej katastrofy. 

   Gdy Menendez wreszcie zbliżył się do łóżka i kokonu, w który zawinął się NoIr, aby następnego poranka przeobrazić się w znośnego dla oka motyla, Francuz akurat przewrócił się na drugi bok, centralnie twarzą do sylwetki Andorczyka. Menendez tylko na to czekał. Bez żadnego wahania wyciągnął z kieszeni nóż i położył go przy posłaniu chłopaka. Następnie wsunął miraculum Nietoperza na palec największej niedojdy, jaką kiedykolwiek poznał w swoim życiu. Nie spodziewał się jednak, że w chwili, gdy biżuteria dotknie skóry NoIr, z sygnetu wyleci kwami. Blood momentalnie złapał się za głowę, jęknął i westchnął, najwidoczniej nadal męczony przez kaca.

- SZŁA DZIEWEEEEECZKA DO LASEEEEEECZKA! - wydarło się nagle kwami.

   Ignatius złapał stworzenie w dłonie i zamknął mu pyszczek. Cały plan nie mógł spalić na panewce tylko z powodu pijanego potworka, który wypił za dużo czerwonego wina, myląc je z nektarem. Menendez szybko wycofał się z domku i będąc już na dworze, rzucił Blooda w śnieżną zaspę.

- Głupie kwami - warknął, wycierając w ubranie ślinę istotki, która podczas kilkusekundowej ucieczki z zaimprowizowanego miejsca zbrodni, próbowała wbić mu kły w palec.

   Na szczęście, nic takiego się nie stało, a Blood nie zdążył go dziabnąć. Menendez słyszał już o przypadku ugryzienia kwami i zdawał sobie sprawę, jak nieprzyjemne byłyby konsekwencje. Wampiryzm Batey'a w porównaniu z cierpieniem, które niosło ze sobą ukąszenie tych magicznych stworzeń było niczym. 

- DO ZIEEEEELOOOONEGOOOOO! - zapiał w śnieg Blood. 

   Ignatius pokręcił zirytowany głową, po czym ruszył się z miejsca. Chmury na niebie wyraźnie świadczyły o zbliżających się opadach. I bardzo dobrze... Pogoda pomoże mu zatrzeć ślady, które za sobą pozostawił. 

NOIR*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

NOIR*

- WAKE UP! - krzyknął mój ojciec w stroju Luō Qí, wywijając na parkiecie szalone ruchy.

   Nigdy nie widziałem taty w takiej formie. Brykał niczym prawdziwy rumak, wywijał biodrami i puszczał do mnie zalotnie oczka, jakby chciał w ten sposób wyrazić, że pod skorupą gburowatości jednak troszeczkę mnie kochał, a porzucenie mnie i mojej matki było pomyłką, której żałował. 

   ShAy tańczył dalej, skakał i wymachiwał rękami, bujając się w rytm muzyki, której nie znałem.

- WAKE UP! - krzyknął znowu, aż wreszcie podskoczył do mnie i zaczął mną kręcić - WAKE UP, NOIR!

Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz