Rozdział 71 - Teść

1.2K 88 106
                                    

Spędzenie czasu z Hawksem u Eri było dla Mayumi niczym detoks po całej tej aferze. Nie myślała wtedy nad problemami, a zwyczajnie cieszyła się chwilą. Było tak i również dla Eri oraz Keiga, którzy przy sobie znajdowali również i ukojenie. Hawks dziwnego rodzaju ulgę, gdy patrzył, że potrafi rozweselić tą dziewczynkę, a Eri gdy widziała kogoś, który nie boi się jej traum.

Przyjemne było to popołudnie i to w szpitalu, których cała trójka nienawidziła. To oni jednak byli zasługą tego, że w mroku bólu, cierpienia i śmierci w tych budynkach, byli w stanie wykrzesać tę iskrę światła, a potem ją rozpalić.

Musieli jednak w końcu i pożegnać Eri, które znacznie cięższe były niż przywitanie. Czas rozłąki, nawet jeśli krótkiej, to jednak i bolesnej, gdy jest to poprzedzone pięknymi chwilami. Są wszakże ludzie, których rozłąka nawet na choćby krótki moment, boli nas mocniej, aniżeli gdyby nigdy się w tym życiu nie pojawili.

Eri wzrok również mówił wiele. Nie chciała znów zostać sama wśród tych białych ścian i pustości. Obiecała Mayumi tak jak i każdego dnia jednak, że odwiedzi ją jutro. Jutro przyjdzie... może w końcu ją zabierze...

Była dzielna. Mimo że przeżyła tyle, to miała w sobie siłę, by i dalej wyczekiwać następnych zmian. Czuło się z niej dumę, ale i dodatkowy żal, że tę siłę musiała dalej w sobie mieć. Że nie może odpocząć ona od tego, by wyczekiwać lepszego życia.

Po drodze nie spotkali Aizawy, który wyszedł o wiele wcześniej przed nimi i znajdował się już w U.A. Nie było mu na rękę obecnie konfrontacja, gdy nie wszystko przemyślane miał. Szczególnie, że wtedy miałoby to miejsce w przestrzeni publicznej na oczach wielu niepotrzebnych gapiów.

Po takim popołudniu dla Mayumi powrót do szarej rzeczywistości, w której każdy w jej klasie myśli, że Hawks ją wykorzystuje, a poza nią, że to ona wykorzystuje go, była po prostu niczym kubeł zimnej wody. Wracała szczęśliwa, jednak z każdym zbliżającym się kilometrem do U.A jej humor robił się coraz bardziej podły. Uśmiech znikał, zastępowany gorzką goryczą i wstydem.

Wracała do miejsca, którego nie wiedziała jak już odbierać. Nie wiedziała już kto chciał dobrze, a kto chciał ją wykorzystać.

Hawks wylądował centralnie przed jej akademikiem i trzymał ją mocno w pasie tak, że ich ciała stykały się ze sobą.

- Chyba mnie polubiła. - powiedział szeroko uśmiechnięty. On najwidoczniej humoru nie stracił... no tak, go opinia publiczna nadal uwielbia i on nie musi tu spędzać większości dnia.

- I to bardzo. Szczerze to po raz pierwszy tak szybko komuś zaufała. I po raz pierwszy komuś, kto jej wtedy nie ratował.

- Mój urok osobisty jest wręcz niesamowity. - uśmiechnął się cwaniacko, a Mayumi przewróciła oczami. - I tak wiem, że to prawda. - dodał.

- Niech Ci będzie. - powiedziała z lekkim śmiechem.

Hawks nachylił się, a Mayumi chcąc tak bardzo uzyskać od niego czułości, przymknęła oczy, myśląc, że poczuje go na swoich ustach. Dostała zamiast tego czułość równie piękną, a powoli zapomnianą, im głębiej są w swojej relacji. Poczuła jak pocałował ją w czoło, a jego wargi były tak mocne, a jednocześnie ciepłe i przepełnione uczuciem, że zebrały jej się rumieńce na policzkach. Powoli się od niej odsunął, a widząc jej rozmarzonego rumieńca uśmiechnął się cwaniacko. Nadal lubił sprawiać zawstydzenie u Mayumi, a im dalej posuwają granice tym myślał, że będzie to cięższe. Okazało się właśnie, że im dalej są, tym powrót staje się urokliwszy.

- Jak ja Cię kocham to Ty nawet nie wiesz. - pokręcił Hawks głową, niedowierzając w to jak wielkie czuł przy niej ciepło i zapomnienie o bożym świecie. Wtedy przy niej myślał tylko o czasie z nią. Nic więcej. Dosłownie jakby ktoś go wyrwał z własnego ciała i sprawił, że zapomniał o kilku rzeczach ze swojego życia, by mógł się skupić tylko na tej porcelanowej laleczce przed sobą.

Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz