PROLOGUE

34 4 1
                                    

Jasna cholera! Wiedziałam! Głupia ja!  Wyczołgałam się spod wielkiego  umięśnionego ramienia Bruce'a. Szybko pozbierałam moją bieliznę z podłogi i zabrałam sukienkę z lampy pod ścianą. Na palcach wykradłam się z pokoju, żeby go nie zbudzić. W windzie szybko przetarłam policzki i oczy dłońmi, żeby nie wyglądać na zaspaną i dopiero co po seksie. Tradycyjnie pod tym hotelem nie czeka się długo na taksówkę. Weszłam do pierwszej lepszej. Uspokój się... Oddychaj. Słuchałam swojego wewnętrznego głosu i dostosowałam się do rad. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i wydech. Przed oczami zobaczyłam twarz Bruce i poczułam jego pocałunki.

- Jezu chryste! - krzyknęłam głośno w taksówce.

Kierowca spięty zwrócił na mnie uwagę. Wygięta w pozycję, która miała pomóc mi pogodzić się ze zażenowaniem spojrzałam na kierowcę.

- Zmiana planów. Proszę jechać na Perry Avenue 64.

Było wcześnie, ale to była ważna sprawa, która wymagała zbudzenia. Głośno uderzałam pięścią w białe drzwi i co chwila palcem napastowałam dzwonek do drzwi. Zaspana Felicia otworzyła mi drzwi zakrywając się szlafrokiem.

- Oszalałaś? Sąsiadów zbudzisz. Czego chcesz? - powitała mnie serdecznie.

- Przespałam się z Brucem Kallaher'em. 

Czarnoskóra przyjaciółka ustąpiła w drzwiach wpuszczając mnie do środka. Potrzebowałam się umyć. Zmyć ze mnie moją nieodpowiedzialność. Moją skończoną karierę. Felicia siedziała na zamkniętej toalecie popijając kawę. A ja jak szalona szorowałam moją skórę gąbką pod bieżącym gorącym prysznicem.

- Było aż tak źle? - zapytała w końcu.

- Nie! Nie... Było wspaniale. Było świetnie. Był czuły, delikatny i... Było taak dziko.

Ponownie zamknęłam oczy i wróciłam do poprzedniej nocy. Oboje siedzimy na kanapie w salonie. Skierowani do siebie ciałami. Bruce patrzy na mnie przenikającym spojrzeniem. Z niezręczności uśmiecham się zarumieniona, spuszczając wzrok. Moje palce same powędrowały na  wyciągniętą po oparciu kanapy rękę mężczyzny. Muskałam skórę na jego ręce i czułam się naprawdę dobrze i swobodnie robiąc to. On jednak chwycił moją dłoń i zaczął się nią "bawić" ostatecznie splótł dłonie palcami. Nasze spojrzenia i uśmiechy ponownie się spotkały. Chciałam tego co za moment i tak miało się wydarzyć. Wspięłam się po nim i zbliżyłam do jego gorących, pulsujących ust. Ale nie ja pocałowałam go pierwsza. Najdelikatniejszy pocałunek, które odczuły moje usta był Bruce'a. Rozmarzona zamknęłam oczy i oddałam się namiętnym pocałunkom. Nasze dłonie i usta stanowiły jedność. 

I wtedy nie było już hamulców. Bruce chwycił mnie za pośladki i podniósł. Nie przestając mnie całować. Delikatnie położył mnie na łóżku w sypialni. Przede mną zdjął koszulkę, którą odrzucił na bok pokoju. Przygryzałam wargę patrząc na jego wyrzeźbione męskie ciało ozdobione delikatnym owłosieniem na klacie. Sięgnęłam do jego spodni, żeby go do siebie przyciągnąć. Nachylił się całym swoim ciałem nade mną podtrzymując się tylko jedną rękę. Drugą po kolei rozpinał guziczki na przodzie mojej sukience. Co chwila muskając palcami moje ciało. Kiedy byliśmy całkowicie nadzy poznawaliśmy swoje ciało od podstaw. Moje ręce badały każdy centymetr jego ciała. Każdy. 

- Jak jego tyłek? - przerywa Felicia.

- O. Hu-h... Kule do kręgli - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. 

Nie było żadnej publiczności, ale Bruce zakrywał mnie swoimi ramionami jakby ten widok był zarezerwowany tylko dla niego. Jego usta pieściły moje piersi, a jego dłonie gładziły moje nagie plecy. Nasze ciała połączyły się. Poruszaliśmy się w tym samym rytmie. Sapiąc sobie do ucha. Nie mogłam powstrzymać moich jęków rozkoszy, a jego stęki były tak podniecające, że dochodziłam od samego słuchania ich. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze. NIGDY.

- Monette. To w czym masz problem? Że jest straszy od ciebie o ponad dwadzieścia lat?

- Tak i nie - wróciłam do rzeczywistości. - Jest w wieku mojego ojca, ale nim nie jest.

- No więc?

Wyszłam spod prysznica rzucając przyjaciółce spojrzenie. Opatuliłam się ręcznikiem. Podeszłam do lustra i przetarłam dłonią zaparowaną część. Patrzałam na siebie i próbowałam znaleźć przyczynę dla, której uciekłam.

- Nie chodzi o wiek. Nie chodzi o niego. Myślałam, że chodzi o niego. O to, że jest moim klientem. Że jest jakoby moim szefem... Ale chodzi o mnie. 

Problem jest we mnie. Boje się zrobić krok naprzód. Boje się podjąć ryzyka. 

- Chyba spieprzyłam sprawę....


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 17, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fucked upOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz