Rozdział 21

12.4K 307 5
                                    

Lucjan

Spędziłem w gabinecie z Danielem prawie trzy godziny. Co jakiś czas spoglądałem w stronę dużego zegara wiszącego na ścianie. Miałem ochotę wyrzucić wszystkie papiery, którymi się zajmowaliśmy, w cholerę i pójść do mojej kobiety. Wiem że ostatnio często ją zaniedbuje ale przez prace nie mam czasu na nic. Chciałem dzisiaj wrócić szybciej do domu i po omówieniu spraw z przyjacielem spędzić trochę czasu z Anną ale wszystko się przedłużyło. W papierach są niejasności i próbujemy dojść co w nich do cholery nie pasuje. W końcu daje za wygraną i wstaje z fotela.

-Przejrzyj to sam, jeśli do czegoś dojdziesz to daj znać. Muszę coś załatwić

-Spoko, idź do Anny, dam sobie radę. Muszę ci powiedzieć że ona nie wygląda najlepiej

-O czym mówisz?

-Ten smutek wymalowany na jej twarzy. Stary, weź coś z tym zrób. Przywróć jej sens życia. 

-Znalazł się wielki znawca kobiet

-A żebyś wiedział. 

Wychodzę z gabinetu i idę poszukać Anny. Rozglądam się po wszystkich pomieszczeniach ale nigdzie jej nie widzę. Tylko w jednym pokoju mogła się schować, w swojej sypialni. Dochodzę pod jej drzwi i bez pukania je otwieram. Widzę skuloną postać na łóżku odwróconą w stronę okna. Postanawiam bez zbędnych ceregieli położyć się obok niej i do siebie przytulić.

-Lucjan? -szepcze cicho 

-Ci maleńka, jestem tutaj. 

Wtula się we mnie ochoczo. 

-Tęskniłem za tobą. Jak tam maluszek? -dotykam dłonią jej brzucha i głaszczę czule. Boże, jak bardzo mi jej brakowało.

-Chyba dobrze. 

-A jak ty się czujesz? 

-Powiedzmy że dobrze. 

-Co jest? Wszystko możesz mi powiedzieć. 

-Czuję się tutaj jak w klatce. Nigdzie nie wychodzę, całymi dniami siedzę sama, ciebie wiecznie nie ma. 

-Możesz zawsze iść na zakupy. Nikt ci tego nie zabrania. 

-Ale z przyzwoitką? 

-Kochanie, zrozum, to dla twojego bezpieczeństwa. Albo mam lepszy pomysł. Zaproś tutaj swoją przyjaciółkę, żeby cię odwiedziła. 

-Mogę?

-Oczywiście, teraz to też twój dom. Możesz robić w nim co ci się podoba. 

-Dziękuję -odpowiada i odwraca się do mnie przodem. Wygina szyje i całuje mnie delikatnie w usta po czym się szybko odsuwa. O nie maleńka, nie pozwolę ci się wycofać. Pochylam się na nią i biorę w posiadanie jej usta. Smakują jak raj. Wdzieram się ustami do jej wnętrza i pochłaniam ją żarłocznie. Trafiłem właśnie do nieba. To jest moje miejsce, przy jej boku. Zaczynam chętnie się o nią ocierać i czuję jak mój fiut budzi się z wiecznego snu. Uciska mnie w spodnie i prosi o uwolnienie. Zaczynam błądzić rękami po jej ciele przypominając sobie jej ciało od nowa. Ochoczo wysuwa się na przód jakby też nie mogła się doczekać naszego zbliżenia. Zrywa moją koszule w pośpiechu aż kilka guzików rozsypuje się w około. Śmieje się z jej desperacji ale mi się to podoba. Jest taka chętna i uległa. Całuje jej piersi, które dumnie wyginają się w moją stronę. Jęczy głośno i szarpie mnie za włosy. Schodzę ustami niżej zaznaczając ścieżkę pocałunkami przez jej brzuch aż do paska jej spodni. W pośpiechu je odpinam i ściągam razem z majtkami. Jest taka mokra i czeka na mój dotyk. Rozkładam jej nogi po obydwu moim stronach i zaczynam ucztować. Liże ją zachłannie jakby to był mój dawno wyczekiwany posiłek. Dokładam palec i to starcza by przepadła w nicość. Krzyczy moje imię gdy rozpada się na kawałki. Podnoszę się do pozycji siedzącej i patrzę na jej twarz. Nieziemski widok. Mruga oczami i powoli dochodzi do siebie. Jej oczy są zasnutą mgłą ale na jej ustach czai się leniwy uśmiech. Podnosi się na kolana i mocno wpija się w moje usta. Postanawiam wypróbować inną pozycję i sadzam ją sobie na kolana. 

-Ujeżdżaj mnie maleńka -podnoszę ją i ukierunkowuje  na swojego fiuta. Jej cipka pochłania mnie całego i obydwoje jęczymy na ten niesamowity akt.  Zaczynia chętnie się podnosić i opadać w jednostajnym rytmie. W pokoju czuć zapach naszego podniecenia. Nie mogę sobie przypomnieć żeby coś było lepsze. Przyśpieszam jej ruchy wychodząc na przód. Całuje w między czasie jej usta i przyśpieszam nasze ruchy. Jęczymy oboje i czuję że długo nie wytrzymam. Jej cipka zaciska się niemiłosiernie na moim fiucie i parę szybkich ruchów i obydwoje dochodzimy w tym samym czasie. Nasze jęki pochłaniamy wzajemnie spijając je z ust. Jesteśmy spoceni ale i szczęśliwi. Uśmiechamy się do siebie. Postanawiam nie wracam dzisiaj już do pracy i zostać do wieczora z moją kobietą. 

-Trzeba cię umyć -wstaję z łóżka i biorę ją na ręce. Maszeruje do łazienki i wchodzę pod prysznic. Włączam strumień wody a Anna piszczy niespodziewanie jak woda dopada jej ciała. Biorę gąbkę i zaczynam obmywać jej ciało. Jest taka seksowana. Patrzę z dumą na jej brzuszek gdzie żyje moje dziecko. Jestem szczęśliwy, że w tej chwili mam ją blisko siebie. Odwzajemnia mi się tym samym biorąc myjkę z mojej ręki i przejeżdżając po moim ciele. Całuje ją delikatnie za ten gest. Jestem teraz w siódmym niebie.   

Będziesz mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz