Epilog

5.3K 379 228
                                    

Chuuya odetchnął ciężko zapachem perfum męża i przymknął lekko oczy wtulając się jeszcze bardziej. Trwali w tej pozycji już od kilku minut. Żaden z nich nie odważył się przerwać przyjemnej ciszy panującej w pomieszczeniu. Ich spokojne oddechy zlewały się w jedność i znikały niemożliwe do usłyszenia przez padający za oknem deszcz. Niższy całkowitcie już spokojny postanowił przeanalizować w myślach wszytko jeszcze raz. Od samego początku aż do teraz. Chciał dać partnerowi kolejną szansę, ale z drugiej strony bał się, że znów będzie cierpiał. Już raz został skrzywdzony i strasznie to przeżył. Nienawidził tego w sobie najbardziej. Wbrew pozorom był bardzo wrażliwy. Aż zbyt wrażliwy. Nie chciał cierpieć, nikt normalny nie chce cierpieć, ale niesty ból jest nieodłączną częścią naszego życia i rudzielec doskonale o tym wiedział. Nikt nie jest idealny i nawet jeżeli będą ze sobą całkowicie szczerzy prędzej czy później się pokłócą. Tak jest zawsze, w każdym związku, a u nich w szczególności. Za wielkimi namiętnościami idą zawsze też wielkie nienawiści i nie ma w tym nic złego. Młode związki to emocjonalny rollercoaster, albo byki tego świetnym przykładem. Westchnął cicho i uchylił powieki patrząc niepewnie na milczącego bruneta uśmiechającego się delikatnie. Wrócił pamięcią do ich wspólnych lat w mafii. Osamu był wtedy zupełnie inny. Może jednak się zmienił? Na pewno. W końcu minęło tyle czasu... Nie są już głupimi dzieciakami, którzy chcą tylko zaspokoich swoje żądze, choć wyższy często się tak zachowuje. W tamtych czasach Dazai w życiu by go nie przeprosił, nie przyszedł by do niego tylko po to żeby wyznać prawdę, nie starałby się go ochronić czy pocieszyć. Jego ukochany na przestrzeni lat pracy w agencji rzeczywiście całkowicie się zmienił mimo, że na pierwszy rzut oka nadal wydawał się być przebiegłym kłamcą był też czuły i widać było, że się martwi. Rudzielec nadal był wściekły, że został tak oszukany, ale z drugiej strony... Faktycznie gdyby nie to wszytko Osamu pewnie nawet nie miał by okazji się do niego zbliżyć w końcu zabarykadował się w swoim zamku nikogo nie wpuszczając do swojego serca, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nawet jeśli ślub był zaplanowanym ruchem to czy tak samo było gdy Dazai przychodził do niego pod byle jakim pretekstem? Czy ich seks też był zaplanowany? Nie. Czegoś takiego nie dało się zaplanować... Rudzielec mruknął coś pod nosem. Już podjął decyzję. Podjął ją gdy tylko usłyszał głos męża. Wiedział, że bez względu na wszytko inne będzie chciał podjąć to ryzyko. Ta relacja była tego warta. Nawet jeśli miałby znowu cierpieć, chce spróbować jeszcze raz. Ten jeden ostatni raz. Czuł, że ma o co walczyć i nie chciał pozwolić temu odejść. Zdecydował się zaryzykować i bez oporów oddać całe swoje serce wyższemu ufając, że tym razem nie zostanie ono złamane

- Kochasz mnie? - szepnął przerywając ciszę, a tym samym zwracając na siebie uwagę bruneta. Od tego pytania właściwie nie zależało już nic. Znał odpowiedź, a nawet jeśli nie otrzymał by jasnego potwierdzenia i tak chciałby spróbować

- Bardzo... Najbardziej na świecie - odparł cicho detektyw mocniej obejmując drobne ciało partnera. Oparł brodę na czubku głowy pokrytej rudymi lokami i cicho odetchnął czując jak spięte ramiona nieco się rozluźniają

- Ja ciebie też...- szepnął niepewnie szybko chowając twarz w białej koszuli męża. Dłonie wyższego spoczęły na jego plecach krążąc po nich w lekko uspokajającym geście

- Daj mi jeszcze szansę... - brunet szepnął cicho tuż przy uchu niższego wywołując tym lekki dreszcz ekscytacji. Rudzielec zarumienił się czując przyjemne ciepło rozchodzące się po jego ciele i uśmiechnął się szeroko

- Dobrze... Spróbujmy jeszcze raz - odparł odsuwając się od wyższego i zerkając w jego błyszczące brązowe oczy. Pod wpływem jakiegoś dziwnego impulsu, który po prostu kazał mu tu zrobić wspiął się na palce wsunął dłonie w miękkie włosy kochanka i złączył ich usta w namiętnym pełnym żarliwych uczuć pocałunku. Lekko zszokowany mężczyzna objął go w pasie i po chwili odwzajemnił delikatną pieszczotę przypieczętowując tym samym koniec tego co było i początek zupełnie nowego, szczerego i pełnego zaufania związku.

***

- Chuu... Zrobisz mi kawkę? - jęknął brunet ze złośliwym uśmiechem przyglądając się rudzielcowi zarzucającemu na ramiona odziane w biały t-shirt od kompletu, w którym mężczyzna zazwyczaj spał bluzę męża. W mieszkaniu pomimo śniegu za oknem nie było wcale zimno, a mimo to rudzielec nie mógł odpuścić sobie podkradania ubrań partnera

- No na pewno. Co ja jestem?- prychnął zbierając włosy w małego niedbałego kucyka z tyłu głowy i wstając z łóżka - Nie jestem twoim służącym - westchnął wsuwając bose stopy w puchate różowe kapcie do których zakupu został zmuszony przez partnera ponieważ tworzyły idealnie dopasowany komplet z tymi czarnymi należącymi do bruneta. Od kiedy postanowili ze sobą zamieszkać minęło już kilka tygodni, a Nakahara wbrew pozorom i swoim gorącym zapewnieniom wcale nie żałował tej decyzji. Gdyby ktoś się go zapytał czy popełnił błąd dając wyższemu drugą szansę odpowiedział by twierdząco jedynie po to aby wszytkich upewnić jak bardzo nie lubi swojego męża co było oczywistą nieprawdą

- Jesteś moim wspaniałym mężem, który bardzo mnie kocha i dlatego zrobi mi kawkę..?- mruknął bez przekonania podnosząc się do siadu i przeciągając z cichym ziewnięciem. Obrzucając pokój leniwym spojrzeniem przeczesał włosy palcami i westchnął ciężko widząc jeszcze kilka ostatnich nierozpakowanych pudeł pełnych jego rzeczy. Gdy jego wzrok spotkał się z tym niższego uśmiechnął się lekko próbując tym samym namówić męża do spełnienia jego prośby. Egzekutor starał się unikać kontaktu wzrokowego najlepiej jak potrafił, ale niestety nie udało mu się to. Westchnął ciężko czując jak znów tonie w tych błyszczących brązowych oczach

- Dobra - prychnął klękając na łóżku i po chwili podpierając się na dłoniach zbliżył się do ukochanego. Z uśmiechem szybko skradł delikatnego poranno-powitalnego całusa z wąskich ust po czym wstał z posłania spowrotem ruszając do drzwi - Tylko masz skończyć rozpakowywanie tych twoich śmieci bo te pudła działają mi na nerwy - mruknął otwierając drzwi i wychodząc z sypialni. Uśmiechnął się gdy przy odkrytej nagiej łydce poczuł coś ciepłego i bardzo miękkiego. Rozczulony spojrzał na ich wspólne maleństwo i wziął białą kotkę nie ręce - Dzień dobry księżniczko. Pewnie też jesteś głodna - zaśmiał się całując mruczące zwierzę w główkę i odstawiając je na podłogę tuż obok miski, którą po chwili napełnił karmą. Może i jego życia stało się teraz zdecydowanie nudniejsze i bardziej spokojne. Może i skończył jak jakiś bohater słabego romansidła, ale nie przeszkadzało mu to. Tak długo jak ma u swojego boku tego słodkiego kota jest szczęśliwy. No dobra... Może Osamu też ma jakiś minimalny udział w tworzeniu jego szczęścia.

Oto i koniec. Mam nadzieję że się podobało. Nie był sprawdzany. Niedługo może pojawi się tutaj jakiś świąteczny special

Pewnej nocy |DazaixChuuya| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz