RANNA

33 1 1
                                    

Ork był tak jak każdy: odrażający i ogromny. Był może dwa razy taki jak ja.

Podnieśliśmy się szybko.

- Dlaczego orki są złe? Przecież jesteśmy jak każde inne stworzenie.

Patrzył się na nas swoimi wielkimi oczami. Stał za drzewem w cieniu.

- Powiem wam czemu... Bo to ludzie nas takich stworzyli! Każdy mówi, że jesteśmy źli i weź tu się nie denerwuj! - uderzył w drzewo. Zrobił średniej wielkości dziurę.

- Dlaczego nie zabijacie innych zwierząt, które polują na inne? Przecież my jesteśmy tacy sami... Jesteście, wy ludzie, naszym pożywieniem. Taki już wasz los. Jesteśmy dobrzy, ale musimy przecież coś jeść. Proponuję, żebyście od razu się poddali.

Nie ruszaliśmy się. Widziałam, że Mark chce wziąć miecz i zacząć z nim walczyć. Ja też. Nie mam zamiaru się poddać od razu!

- Chodźcie ptaszynki. Jestem taki głodny.

Ruszył wolnym krokiem w naszą stronę. Mark i ja w tym samym czasie wzięliśmy nasze miecze.

- Zamierzacie walczyć? Jak sobie chcecie...

Biegnie na nas.

Rzucił się w stronę Marka, chciał uderzyć go swoją dłonią, ale Mark ciął go po niej. Ork zawył z bólu. Zdenerwował się.

Biegnie teraz na mnie. Trzymał swoją skaleczoną rękę zgiętą. Ryczał zdenerwowany. Chciał uderzyć mnie zaciśniętą pięścią. Prawie trafił.

Pobiegłam za niego i skaleczyłam jego nogi.

Upadł na ziemię. Bił we wszystkie strony na siedząco.

Mark ciął go raz za razem we wszystkie części ciała. Postanowił pierwszo zająć się mną.

Omijałam jego ciosy.

Mark ugodził go prosto w żebra. Z bólu ork wywijał rękami i uderzył mnie.

Cios odrzucił mnie dalej. Wpadłam na drzewo i poczułam silny ból w nodze.

Osunęłam się na ziemię. Cimno. Czułam, że wszystko mnie boli. Więcej nic nie pamiętałam.

AnnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz