ROZDZIAŁ XI

1.9K 84 9
                                    

Zanim się obejrzałaś, już nastał wieczór. Słoneczne promienie osłabły, a ognista kula schowała się ze horyzontem. Dla was to był sygnał do akcji. Chłopcy wszystko ci wytłumaczyli, w trakcie drogi. Przebrana za jedną z pracownic, wentylacją musisz wkraść się do środka i wpuścić pozostałych członków tylnymi drzwiami, aby oni załatwili resztę. Masz kluczowe zadanie i nie możesz zawieść. Dojechaliście już, ale wysiadacie dopiero kilka przecznic dalej. W furgonie zostają Hyunjin, Changbin, Seungmin i Minho, którzy będą nadzorować wszystko od zewnątrz. Wchodzicie na dach pobliskiego bloku po schodach pożarowych. Musicie przeskoczyć na dach budynku który was interesuje. Na wasze szczęście między budynkami nie ma większej dziury jak tylko pół metra.

Podeszłaś do krawędzi i... nie, nie skoczyłaś. Spojrzałaś w dół, 15 metrów samego powietrza dzieli cię od ziemi. Chłopcy przeskoczyli bez problemu i czekali na ciebie. Niestety od dziecka miałaś lęk wysokości. Myślałaś, że już go przezwyciężyłaś jednak twoje serce stawało na widok przepaści. Przełknęłaś ślinę i mentalnie przygotowałaś się mentalnie, gdy dostrzegasz jak ktoś wyciąga rękę w twoją stronę, aby pomóc ci pokonać strach. Podałaś dłoń Felkowi i przeskoczyłaś, a on asekuracyjnie pociągną cię do siebie, dzięki czemu wszystko poszło sprawnie. Uśmiechnęłaś się pod nosem i dołączyliście do reszty.

- W razie problemów - Bang Chan wręczył ci walkie-talkie.- Wiesz co masz robić?

Skinęłaś głową na znak, że rozumiesz. Co wszystkich zdziwiło, szyb wentylacyjny był otwarty. Uznaliście to za szczęśliwy omen. Wzięłaś wdech i weszłaś do środka.

- Powodzenia- usłyszałaś za sobą.

-Zrobiło się ciemno...- bardzo spostrzegawczo stwierdziłaś, po czym przypomniałaś sobie o latarce w twojej kieszeni. Dumna, ze swojego geniuszu i pomysłowości zapaliłaś urządzenie.

Na czworaka, zbierając tony krzu przeciskałaś się przez szyb wentylacyjny. Przez walkie-talkie Skz mówili ci gdzie masz iść, chłopcy jakimś trafem znaleźli gdzieś plan budynku z zakreślonymi szybami wentylacyjnymi. Nos bardzo cię łaskotał i co chwile kichałaś, kurz nie jest najprzyjemniejszy do wdychania. W końcu instrukcje chłopców doprowadziły cię do wyjścia, które o dziwo również było otwarte.

- To za proste- stwierdziłaś z satysfakcją, że tak dobrze ci idzie.

W łazience dla pracowników zmieniłaś ubranie na trochę ładniejsze, w końcu musisz podszyć się pod personel, i ułożyłaś włosy. Przykucnęłaś za jakimś dużym ozdobnym kwiatem.

- Jestem gotowa. Odbiór

- Dobrze, teraz sprawa trochę się komplikuje. Nasz plan budynku jest z przed 6 lat, a kilka pięter było przebudowywanych. Według starych planów musisz iść w lewo przy schodach, ale wejście jest z drugiej strony. Musisz sobie poradzić sama... przepraszam.- usłyszałaś i cię zamurowało. 

Jak to masz sobie radzić sama?! Ty jesteś tu najmniej doświadczona, oni powinni się tobą zająć, a nie zrzucać na ciebie całą odpowiedzialność! Jednak mimo tego, wola wykonania zadania jest silniejsza. Zaciskasz zęby ze złości.

Dobra, pokarzesz im. Skoro oni są w stanie zostawić cię samej sobie to ty równie dobrze możesz poradzić sobie bez ich pomocy. Zmotywowana i zdenerwowana z zaciśniętymi pięściami ruszyłaś przed siebie. Postanowiłaś pójść jak kierowała stara mapa. Skręciłaś w lewo przy schodach.

-Widzicie ja wam pokarze! Pff... sama mogłabym zrobić wszystko!- z braku towarzystwa rozmawiasz sama ze sobą.

Korytarz po którym się poruszasz nie różni się niczym od korporacji, jakie zawsze widywałaś w dramach i filach. Jasne ściany, wykładzina na podłodze co kilka metrów jakaś roślina. Jedyną rzeczą jaka cie zdziwiła było to, że jeszcze nie spotkałaś żadnego pracownika. Nagle twoje walkie-talkie się odezwało:

- Nic nie odpowiedziałaś. Czy wszystko idzie w porzą-

Prychnęłaś tylko nie wysłuchując do końca. Jeszcze śmieją pytać jak ci idzie?! Z nową dawką gniewu rzuciłaś urządzenie na podłogę roztrzaskując je.

-Zostawiliście mnie samą, to dajcie mi w spokoju pracować!- wrzasnęłaś, po czym obróciłaś się na pięcie i odeszłaś.- Tsss... A już myślałam, że...- ktoś złapał cię od tyłu i zasłonił usta dłonią lekko cię podduszając.

Przed oczami robi ci się ciemno. Kto to jest? Co się dzieje? Brakuje ci tlenu, już praktycznie osuwasz się na ziemie. Nie masz pojęcia kto ci to robi, ale ostatkiem sił próbujesz go kopnąć. Napastnik napadł na ciebie od tyłu, więc próbujesz zebrać owoce swojego treningu. Starasz się kopnąć go, tam gdzie zaboli najbardziej. Niestety jesteś dość niska i twoje krótkie nogi po prostu nie sięgają. Jedyne co ci się udaje zrobić to lekko kopnąć go w łydkę, co mimo twojego wysiłku nie przynosi żadnego efektu. Nadal usta i nos masz zasłonięte, nie masz jak oddychać. Czujesz, że twoje gardło i krtań się zaciskają. Twoje kończyny robią się miękkie i osuwasz się na podłogę.

'Mówiłam, że nie o mnie chodzi' - |Stray Kids| Y/N imagine|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz