𝕮𝖍𝖆𝖕𝖙𝖊𝖗 𝖙𝖜𝖊𝖑𝖛𝖊 ✔

206 12 4
                                    

Wszystko stawało się teraz tak klarowne jak jeszcze nigdy nie było. To było dla niej... przerażające. Czemu dowiadywała się o tym w taki sposób?

Pov. 3 os.

Kolejnego dnia Phantomhive i Annandale w dalszym ciągu nie wymieli ani jednego słowa. Dziewczyna omijała chłopaka będąc złą na niego iż nie powiedział jej prawdy gdy ten przez cały czas próbował ją przeprosić i się wytłumaczyć. Cały dzień starał się nawiązać rozmowę ze współlokatorką jednakże ta go albo ignorowała, albo zbywała. Pierwszy raz od wielu lat Phantomhive czuł się tak bezradnie. Dla chłopaka to było wręcz nieznośne. Nie potrafił sam stwierdzić czemu ale cieszyło go to na jakiś sposób, że dziewczyna kiedy zdarzało jej się zapomnieć o tym iż powinna „się zachowywać" potrafiła być rozgadana niczym małe dziecko. Dawało mu to swojego rodzaju radość, a teraz jakby ktoś mu to źródło radości odebrał a to było jedyne co wywoływało nawet najmniejszy uśmiech na twarzy chłopaka;

Poraz kolejny już w dniu dzisiejszym białowłosa z wyraźnym smutkiem w oczach minęła hrabiego coś w nim pękło. Złapał dziewczynę za rękę i przyciągnął do siebie

-Dasz mi w końcu się wytłumaczyć? – spojrzał w zielone tęczówki nastolatki - Chciałaś znać prawdę, to proszę. Wiesz dlaczego Ci nic nie powiedziałem? Bo nawet mimo, że wydaje się oschły i zdystansowany to bałem Ci się przyznać do czynu jakim jest zawarcie paktu z demonem. W dodatku w okolicznościach w jakich to zaszło. I nie zatajałem tego, bo nie zdobyłaś mojego zaufania tylko dlatego, że za bardzo mi zależy na tym żebyś czuła się tu bezpiecznie – wypalił na praktycznie jednym oddechu nie za bardzo zdając sobie sprawę jak blisko jego twarzy była twarz współlokatorki. Postawił krok do tyłu by odsunąć się od jasnowłosej. Rozejrzał się nerwowo dookoła siebie zarumieniony po czym kątem oka spojrzał na nastolatkę, która spuściła wzrok cała czerwona na twarzy

-Chyba bardziej przerażają mnie zbiorowiska ludzi niż demony – stwierdziła arystokratka śmiejąc się nerwowo – ja też jestem winna Ci wyjaśnienie – zielonooka westchnęła i odsłoniła grzywkę zasłaniającą jej prawe oko, które po odsłonięciu okazało się niebieskie – zdaje mi się, że od tego powinnam zacząć. Cierpię na heterochromię, o której zawsze mi mówiono, że należy się jej wstydzić i zasłaniać – poprawiła swoje włosy tak jak miała je w zwyczaju układać i westchnęła głęboko – wiem, że moje miejsce jest najprędzej w cyrku niżeli pośród śmietanki arystokrackiej

-A ja myślę, że dzięki temu małemu defektowi jesteś jeszcze bardziej wyjątkowa – stwierdził Phantomhive cały przyodziany rumieńcem na twarzy

~~~

Minął tydzień od ostatnich wydarzeń. Mimo iż młody szlachcic pogodził się ze wspólniczką w dalszym ciągu wzajemnie się mijali by uniknąć kompromitacji przed tym drugim oraz uciążliwych rumieńców. Wymieniali się jedynie w miarę konieczności pocztą lub informacjami do raportu dla Królowej. Akurat tego środowego poranka granatowowłosy poprosił dwukolorowooką do siebie by pomogła mu złożyć dokument dla Jej Wysokości Victorii. Białowłosa zawitała w gabinecie młodego hrabiego i usiadła na fotelu stojącym naprzeciw biurka, za którym stał Phantomhive przeglądając dokumenty. Spojrzał na dziewczynę znad kartek, a w jego spojrzeniu można było dojrzeć zmartwienie na widok skołowanej nastolatki. Oczy miała zamglone, a wzrok jakby była nieobecna. Zapadnięte policzki Annandale wywołały u chłopaka jeszcze większy niepokój o zdrowie wspólniczki niż dotychczasowo. Otworzył usta by wygonić ją do łóżka na przymusowy odpoczynek, kiedy to posiadaczka dwukolorowych tęczówek weszła mu w planowaną wypowiedź

-Nigdzie – westchnęła ciężko – nie idę – odpowiedziała – jestem na siłach Ci pomóc, tak? Pokaż coś Ty tam wypisał w tym raporcie – wyciągnęła dłoń by wziąć od niego dokumenty

-Wiesz doskonale, że nie ustąpię. Wyglądasz jak siedem nieszczęść – niebieskooki odsunął plik kartek z zasięgu rąk współpracownicy – chociaż jedno muszę Ci przyznać, jak na kogoś u kogo nawet po oczach widać, że za chwilę padnie z nóg, masz bardzo dużo siły na to żeby jeszcze protestować – stwierdził chłopak

-Mhm, wszystko jest w porządku – białowłosa podniosła się z krzesła pośpiesznie, a świat zawirował jej przed oczami przez co zachybotała się na nogach aż musiała się podeprzeć o oparcie krzesła, na którym przed chwilą siedziała

-No widać, jak bardzo jest w porządku – westchnął niebieskooki – siadasz tutaj i na mnie czekasz. Idę zadzwonić do Madame Red

~~~

Godzinę po wykonanym przez siostrzeńca telefonie do kobiety, czerwonowłosa lekarka zawitała w rezydencji Phantomhive'a. Od razu po wejściu została pokierowana do pokoju dwukolorowookiej. Nastolatka siedziała na łóżku ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami

-Ciel niepotrzebnie Panią wezwał, mówiłam, że nic mi nie jest – młoda arystokratka w dalszym ciągu protestowała

-Ciel, mój kochany siostrzeńcu, zadbaj proszę o to żeby miała większe lustro w pokoju bo chyba ominęła je dzisiaj. Charlotte czy Ty się przeglądałaś dzisiaj w lustrze? Ty mdlejesz w oczach dziewczyno. I nie ma mowy o tym, że będziesz zbywać mnie, albo Ciela i udawać, że wszystko jest w porządku, zrozumiano? A teraz Ty – tym razem zwróciła się do chłopaka stojącego obok – zostawisz nas same a ja zbadam Charlotte, dobrze? Wspaniale 

♚♚♚♚♚
data: 22.02.2023
licznik słów: 788

Madame Phantomhive [Ciel Phantomhive x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz