*Mavis*
Wróciłam do domu, cały czas myśląc o tym, co wydarzyło się na placu przed Wieżą Eiffla. No właśnie powinnam rozważać decyzję Strażnika, a zamiast tego zaprzątam sobie głowę pocałunkiem z Biedronem... A raczej pocałunkiem, do którego nie doszło.
- May, dobrze, że już wróciłaś, bo zaczynałem się o ciebie martwić. - zaczął Adrien, wstając z mojego łóżka. O, nie spodziewałam się, że bliźniak będzie nadal tu siedział.
- Przecież nie było mnie tylko pół godziny, weź wyluzuj. - zauważyłam, po czym przeszłam przemianę zwrotną.
- No, no, no, co się tam wydarzyło? Miłość rośnie wokół nas. - Plagg ma szczęście, że jest nieśmiertelny, bo w przeciwnym razie chyba bym go ukatrupiła.
- Zamilcz, kocie.
- O co chodzi? - zainteresował się Adrien. Plagg chciał mu wszystko wyjaśnić, ale zatkałam temu gadule dziób jego ukochanym serem. Niech się cieszy, że akurat tym.
- O nic, to nieważne. - zapewniłam, mimo iż miałam się z prawdą. Ale raz, nie chciałam rozmawiać o swoim niedoszłym pocałunku z Biedronem. Dwa, wewnętrzna duma nie pozwoliła mi przyznać bratu racji. Pomyśleć, że jeszcze przed moim wyjściem na spotkanie z Mistrzem Fu, Adrien próbował mi wmówić, że mój partner ma do mnie słabość.
- Słuchaj, jest sprawa. Musimy pogadać. - szybko zmieniłam temat i wyjaśniłam Adiemu, że teraz jako Szczwany Lis ma chodzić ze mną na każdą akcję, bym mogła wyszkolić go na prawdziwego superbohatera. Oddałam mu też jego lisie miraculum.
- Serio chcesz wyszkolić mnie na superbohatera?
- To moja forma egzaminu na pełnoprawną Czarną Kocicę.
- Pocieszające. - stwierdził sarkastycznie. - Przecież jak nawalę, ty automatycznie też. - machnęłam ręką na jego obawy.
- Daj spokój, damy radę. Zauważ, że pomogłeś mi zmylić ojca, Biedronowi wyciągnąć mnie z wieży, a do tego byłeś Czarnym Kotem w świecie przedstawionym mi przez Butterflix.
- Czekaj, CO?! - a no tak, przez całą tę sytuację z ojcem w ogóle nie miałam głowy do tego, by przysiąść z Adim i poruszyć z nim temat Czarnego Kota.
- Pamiętasz pomnik, o którym ci wspominałam? Ten przedstawiający Biedronkę i Czarnego Kota?
- No tak, a co?
- Widzisz, okazuje się, że tamtym Czarnym Kotem byłeś właśnie ty.
- Co...? Skąd możesz to wiedzieć? - brat nie wyglądał na przekonanego.
- Rozpoznałam cię już, gdy wtedy na wieży pierwszy raz miałam okazję zobaczyć ciebie pod postacią Czarnego Kota. To właśnie dlatego tak bardzo zależało mi na tym, by wyciągnąć od Biedrona, kogo wybrał sobie na chwilowego pomocnika. - Adrien milczał przez dłuższą chwilę. Chyba potrzebował przeanalizować to, co przed chwilą ode mnie usłyszał.
- Skoro to ja byłem tamtym Czarnym Kotem... kim była moja Biedronka? - spytał, spoglądając mi w oczy. Nie uszło mojej uwadze, że bardzo zależało mu na uzyskaniu odpowiedzi.
- Nie wiem, ale Butterflix nie mówi o niej zbyt pochlebnie. Jak twierdzi, były wrogami.
- A zatem Butterflix była także i moim wrogiem. - mój brat wyciągnął błędny wniosek, z którego zamierzałam go jak najszybciej wyprowadzić:
- W twoim przypadku sprawa ta jest trochę bardziej skomplikowana. Butterflix usilnie twierdzi, że jesteście sobie bliscy.
- To rzeczywiście bardzo dziwne. - Adrien zmarszczył brwi. - Nie przychodzi mi do głowy nikt, z kim się przyjaźnię i jednocześnie, kto mógłby straszyć cię po nocach.
CZYTASZ
Miraculum : Życie pod Kotaklizmem
FanficOpowiadanie jest kontynuacją książki "Miraculum : Córeczka Tatusia." Jeśli nie czytaliście, nie przechodźcie nawet do opisu poniżej, żeby sobie nie spoilerować! Jeśli jednak zaległości nadrobione, zapraszam dalej... Wielu uważa, że wiedza jest potę...