~ Rozdział 23 ~

43 5 1
                                    

Wiatr sprawia, że moje długie blond włosy latały w każdą stronę. Jedziemy już parę minut, straciłam już orientację w terenie. Prawdą jest, że przy Luku jej nie potrzebuje. Ufam mu i nie sądzę, że byłby w stanie sprawić, że spadnie mi włos z głowy. Przytulam się mocniej do chłopaka, chcąc jakąś przestać, chociaż na moment myśleć o tym, co się aktualnie dzieje w moim życiu. Skupiłam się na podróży, na tym, jak budynki stają się jednym wielkim rozmytym tłem, przez szybkość, z jaką jedziemy. Powietrze jest zimne przez już jesienną pogodę. Zamykam oczy i zaczynam rozważać, czy dobrze robię, jadąc w obce mi miejsce zamiast do siostry. Nie zrezygnuję teraz z tego, za długą trasę już przemierzyliśmy, żebym się rozmyśliła, ale mam jakieś uczucie głęboko w sobie, że robię źle. Może i tak, ale teraz to nie ma najmniejszego znaczenia. Puszczam Luka i prostuje ręce, jakbym miała zaraz odlecieć. Jak ptaki, w ciepłe kraje. Uciekając przed zimnem, przed rzeczywistością, która prędzej czy później mnie dopadnie. Jest to nieuniknione. Czuje się wolna. Jedną ręką uwalniam się od kasku, trzymając go mocno w ręce, żeby mi nie wypadł. Moje włosy zaczynają szaleć pod wpływem wiatru jeszcze bardziej. Chce się śmiać z przypływu szczęścia. Co robię chwile później. Wiem, że do błahy powód do radości, ale mimo wszystko właśnie to mi ją teraz sprawia. Zaczynam głośno krzyczeć. ciesząc się jazdą motorem, z chłopakiem moich marzeń. Uciekając przed tym co mnie czeka jak wrócę.

Moja chwila szczęścia kończy się w momencie, kiedy Luke zaczyna powoli zwalniać, pokazując mi tym, że powinnam już się go złapać. Jestem mu wdzięczna, że nie zwraca mi uwagi przez mój chwilowy brak odpowiedzialności. Chyba wie, że potrzebowałam takiej chwili. Jedziemy jeszcze na oko z pięć minut. Chłopak zatrzymuję się przed budynkiem, który jest totalną ruiną. Budynek wygląda jakby miał rozpaść się na moich oczach. Widać, że dawno tutaj nikogo nie było. Okna są powybijane, farba na betonowej ścianie jest porysowana różnego rodzaju flamastrami, farbami w sprayu. Są na niej przeróżne grafity, numery, imiona i wiele innych. Na podjeździe widać ślady benzyny, które są spowodowane jej wyciekiem z rur. Cały budynek jest pokryty masą zielonego mchu, jak i pleśnią.

Idziemy podjazdem do środka, nie jest to łatwe, gdyż przeszkadzają nam w tym różnego typu rozbite butelki po różnych alkoholach, jak i całe zielsko, które tutaj urosło, przez czas nieużytku tego miejsca. Czuje jak pod moim ciężarem gniecie się szkło. Luke podchodzi do największej szyby, która pewnie wcześniej była wejściem do budynku i uderza w nią łokciem, chcąc ułatwić nam wejście do środka. Szyba i tak jest już rozbita, więc myślę, że zniszczenie jej do końca nie jest niczym złym. Po krótkiej chwili nasze przejście jest gotowe. Pierwszy wchodzi chłopak, zaraz za nim ja. Podaje mi rękę, żebym szybciej mogła wejść.

Pomieszczenie jest doszczętnie zdemolowane. Półki są opróżnione i niektóre z nich rozwalone na pół, jak i spalone. rzeczy, które się tutaj ostały są nieliczne. Jednak największą moją uwagę przykuwa zgrzewka coli do picia praktycznie nieruszona.

- Mogliście wejść tylnym wejściem. Byłoby prościej. - Naszą uwagę zwraca na siebie, piękna rudowłosa dziewczyna. Jej włosy są niesamowicie piękne. Naturalnie kręcone, rude jak ogień. Ma na sobie zwykłą czarną bluzę i jeansy, co powoduje, że cała uwaga skupia się tylko na tych włosach.

- Um przepraszamy, nie wiedzieliśmy, że ktoś tutaj jest - Mówię zgodnie z prawdą. Kto mógł się spodziewać, że będzie tutaj jakaś żywa dusza? Samo to miejsce odstrasza swoim wyglądem, a co dopiero być tutaj samemu?

- Nie przepraszaj, po co? Przepraszają tylko winni, a ty nie wydajesz się osobą, która zrobiła jakiekolwiek przestępstwo w swoim życiu. - Mówi obojętnie dziewczyna. Jest bardzo ciekawą postacią. Jakby zrezygnowaną życiem, a mimo wszystko cieszącą się nim.

- Kim jesteś i co tutaj robisz całkiem sama - W końcu udziela się mój towarzysz. Luke trzyma stanowczy dystans do rudowłosej dziewczyny. Zupełnie inaczej niż ja. Ja chce dowiedzieć się co sprawiło, że tak piękna dziewczyna jest w takim miejscu samotna, bez nikogo.

- Wiesz, nie wydaje mi się, żebym musiała się wam spowiadać z mojego życia. Jestem zwykłą dziewczyną z miasta obok. Chowam się przed życiem, a właściwie to przed nim uciekam. - Dziewczyna podchodzi i przechodzi obok mnie. Mój wzrok jest skupiony na niej. Jest wyższa ode mnie. Mogę to stwierdzić po tym, jak przeszła koło mnie. Schyla się i bierze trzy puszki coli w rękę. Jedną z nich daje mi, drugą rzuca Lukowi, a trzecią sama otwiera i upija dużego łyka - Jestem Clara, jeśli ciebie to uspokoi, ale czy uraduje cię, że poznałeś imię dziewczyny, o której zapomnisz w najbliższej przyszłości? - Pyta, patrząc prosto w oczy blondyna. Chłopak odwraca wzrok od jej brązowych oczu.

- Chyba muszę ci przyznać rację, nie ucieszyło mnie to, ale fajnie jest poznawać nowe osoby - Obdarza ją szczerym uśmiechem. Ona niestety go nie odwzajemnia. Wręcz przeciwnie przewraca oczami na myślę całą tą sytuację.

- Ty tak uważasz, znajdzie się miliony ludzi, którzy uważają inaczej. Mimo wszystko wy moje imię poznaliście ja waszych nadal nie. - Dziewczyna łapie się jedną ręką za biodro, a drugą pochyla do swoich różowych ust, biorąc kolejny łyk napoju.

- Jestem Lilith, a to jest mój chłopak Luke. Przyjechaliśmy tu, bo potrzebuje się wykrzyczeć? Wyżyć? Nie wiem jak to nazwać. - Mówię, nie potrafiąc sama zrozumieć celu po co to robię i czemu tutaj jestem.

- Więc Panno Lilith jesteś tu z tego samego powodu, co ja. Chcesz uciec przed życiem. Mnie się to uda, ale jedyne pytanie mam do ciebie. Przed czym ty tak naprawdę chcesz uciec? Nie wyglądasz mi na dziewczynę z prawdziwymi problemami - Podchodzi do mnie i bierze kosmyk moich blond włosów, delikatnie przykłada je sobie do twarzy i wącha je. - Twoje włosy są nieskazitelne, pachną truskawką. Więc jesteś zadbana. Masz dom, masz chłopaka, więc mogę stwierdzić, że twoje życie towarzyskie też nie jest złe. Masz na sobie ciuchy w dobrym stanie. Więc nie jesteś biedna. Więc tak naprawdę Lilith - Patrzy teraz w moje oczy - Przed czym ty chcesz uciec? - Właśnie? Przed czym chce uciec? Przed Kat? Przed Harrym? Przed chorobą mojej siostry? Patrząc na to wszystko w ten sposób, moich problemów tak naprawdę nie ma. Przecież to moja siostra walczy o życie, nie ja. Powinnam być w szpitalu i ją wspierać! Najśmieszniejsze w tej sytuacji jest to, że uświadomiła mi tę informację obca osoba.

- Ja nie wiem, chciałam się po prostu wykrzyczeć - Mówię zgodnie z prawdą. - Potrzebuje wykrzyczeć co czuje - Wszystko, co siedzi mi na sercu, potrzebuje opowiedzieć temu miejscu w formie krzyku. To, co mnie boli i to, co dopiero mam przeżyć. CHCE TO W KOŃCU WYKRZYCZEĆ!

- To krzycz. - Mówi spokojnie - WYDZIERAJ SIĘ ILE SIŁ W GARDLE! DAJ SIĘ PONIEŚĆ DZIEWCZYNO! - Zaczęła się wydzierać oraz kręcić wokół własnej osi. Popatrzałam szybko na Luka, żeby mieć pewność, że nie ma nic przeciwko. Chłopak jedynie pokiwał głową, dając mi wolną rękę do zrobienia tego, co mówi dziewczyna. Biorę głęboki oddech i zaczynam drzeć się wniebogłosy.

- KURWAAAA! - Pierwszy krzyk - JAPIERDOLE! - Drugi - AAAAAAAAAAAAAAAAAAA - Trzeci i najgłośniejszy. Przestaje na chwile, chcąc złapać oddech i wziąć łyka napoju od dziewczyny.

- Hahahahhaha, dobrze! Jeszcze raz dawaj! - Clara dodaje mi otuchy. Chciałabym spytać, co ją tutaj sprowadza, ale powątpiewam, że mi powie. Ta dziewczyna jest zbyt wolna i zbyt tajemnicza, żeby ot, tak zacząć opowiadać o sobie. Nie wydaje się taką osobą. Więc chcąc dalej się wyszumieć, zaczynam znów krzyczeć jak opętana. Tym razem dziewczyna zaczyna tańczyć do moich wrzasków. Zachowuje się jakby to była muzyka. Może dla niej nią jest. Może ona właśnie taką osobą jest? Na tyle wolną, żeby tańczyć przy tym jak ktoś krzyczy z bólu? - Głośniej! Żywiej! Rób to z uczuciem! Śpiewaj melodię swoich uczuć jak ulubioną piosenkę! - Dalej tańczy i skacze. Jest to dość zabawne, szczerze mówią. W mojej głowie pojawia się melodia i słowa do nowej piosenki. Myślę, że to najlepszy czas na wykrzyczenie jej. Właśnie tutaj, właśnie teraz

- Zabijam okna deskami, Zamykam serce. - Pierwsze słowa powodują, że dziewczyna odwraca się w moją stronę i patrzy ze zdziwieniem. Nie trwa to, co prawda długo, gdyż podchodzi do Luka i szybkim zwinnym ruchem łapie go za rękę i zaczyna z nim tańczyć do mojej piosenki. Mimo że tańczą do samych słów i tak jest to piękny widok - To jest tak, że za każdym razem, gdy dmie wiatr, wydaje się, że rozerwie nas na kawałki. Za każdym razem, gdy on się uśmiecha, ja pozwalam mu znowu wejść. Wszystko jest dobrze, kiedy stoisz w centrum huraganu. Tutaj pojawia się słońce, Tutaj przychodzi deszcz. Stoję w centrum huraganu. Tutaj pojawia się słońce, Tutaj przychodzi deszcz. Stoję w centrum huraganu. - Śmieje się, patrząc na to, ile uczucia daje dziewczyna, próbując tańczyć z blondynem walca, do tej piosenki. Niestety zdolności taneczne chłopaka są dość słabe, więc wygląda to komicznie, jak ona robi wszystko, a on jedynie robi dwa kroki podczas jej dziesięciu. Śpiewam cały czas ten sam tekst. Clara nagle się zatrzymuje, ze swojej torby, która wcześniej nie rzuciła mi się w oczy, wyciąga spray w kolorze krwistej czerwieni. Wstrząsa nim i zaczyna pisać po psutej ścianie, słowa mojej piosenki. Nie wszystkie tylko te kilka kluczowych. Po kilku sekundach na pustej ścianie, która już nie jest pusta, znajdują się słowa:
Standing in the eye of the hurricane.

Czuje, że te słowa mają dla niej jakieś znaczenie. Nie wiem do końca, jakie, ale mają. Dziewczyna wydaje się naprawdę szczęśliwa. Kończy pisać, po czym pod napisem z moim tekstem pisze:
Znajdziesz mnie tam, gdzie jedyny huragan, jaki zobaczyło miasto to ja.
Po czym odwróciła się do nas i rzuciła spray gdzieś daleko za nas. Przez pewną chwilę myślałam, że chce rzucić nim we mnie, lecz na szczęście tego nie zrobiła.

- Dobrze ludki, ja się z wami żegnam. Idę szukać nowej przygody, mam tylko nadzieję, że będzie taka jak ta tutaj. - Bierze swoją torbę, po czym podchodzi do mnie. Kładzie mi rękę na ramieniu - Mam nadzieje, że pozbyłaś się tego bólu, który w tobie był i teraz pomożesz tym, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Żegnajcie i bawcie się dobrze. - Rudowłosa biegnie w stronę zaplecza, gdzie jak mniemam, jest tylne wyjście. Patrzę jeszcze na jej włosy, które wciąż są moim zdaniem piękne, po czym dziewczyna znika z mojego pola widzenia.

- Dziwna z niej dziewczyna - Mówi szybko Luke, podchodząc do mnie i przytulając - Strasznie dziwna. - Całuje mnie w głowę, odwzajemniam jego uścisk, i wtulam się do blondyna.

- Prawdziwa, była sobą. - Ciekawe dokąd poprowadzi ją życie. Uśmiecham sama do siebie, stojąc bez ruchu w ramionach Luka i po prostu ciesząc się chwilą.

-------------------------------------------------------------

I mamy 23! To stanowczo mój ulubiony rozdział. Włożyłam w niego dużo pracy i wysiłku. Muszę też podziękować jednej dziewczynie, która mnie do tego w połowie zmusiła, a w połowie zabroniła mi się poddawać. Stanowczo jest dla mnie bardzo ważną postacią w opowiadaniu. Jak i jest moją Clarą.
Zaskoczę was być może, ale planuję napisać, oddzielne opowiadanie o naszej rudowłosej koleżance. Opowiadanie będzie miało tytuł ,,Where is Clara". Oczekujcie go. Jak na razie planuję dodać jeszcze jedno opowiadanie, lecz nie będzie ono o dziewczynie z włosami jak ogień.
Czekam na wasze zdanie na temat tego rozdziału!
Piosenka:
Bridgit Mendler - Hurricane

~ Jeśli przeczytałeś/aś zostaw coś po sobie, ucieszy to moje oczy i serduszko ❤️






Boys next doorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz