Prolog

186 17 6
                                    

Słońce przyjemnie grzało. Chmury były bielutkie niczym śnieg i wyglądały niewinnie, ale jak wszystko pogoda również potrafi figlować oraz być zdradliwa. Pośród nieba, które było idealnie niebieskie dało się zobaczyć pełno kolorowych ptaków co tworzyły pieśni ze swego ćwierkania natomiast letni wietrzyk opatulał i wprawiał w ruch każdą najmniejszą część łodygi rośliny, która kwitła na wielkiej i majestatycznej polanie.

 Rosło na niej pełno kwiatów tych bardziej znanych oraz tych mniej, ale nadal urodziwych. Każdy kwiat miał osobne znaczenie, osobne przeżycia, historię, uczucia, lecz jak wiadomo niektóre kwiaty były niebezpieczne lub toksyczne, mimo iż wyglądały tak ślicznie, że zachęcały do po wąchania albo zerwania oraz zostawienia dla siebie. Jednakże niektórzy się znają na roślinności i wiedzą, które są bezpieczne jednak niezainteresowani nie znali się, więc gdy rwali je bez cząstki umysłu kończyli marnie. Delikatnie wyżej nad polem kwiatów przelatywały hordy motyli o różnych wzorkach na swych poczciwych skrzydełkach a pod nimi z kwiatka na kwiatek latały pszczoły zbierające pyłek aby zadowolić swoją królową a im towarzyszyły maluteńkie biedroneczki, które niewinnie przechadzały się pomiędzy pszczelim żołnierzami.A pośród tego całego organizmu na polanie leżał mały chłopiec. 

 Jego głowę zdobił wianek ze stokrotek natomiast dla kontrastu jego włosy były w odcieniu gorzkiej czekolady a schodząc niżej dało się ujrzeć delikatną dziecięca twarz. Jego oczy były zamknięte, ale długie gęste rzęsy dodawały kobiecości natomiast pełne usta o kolorze wyblakłej wiśni wyglądały miękko i zwracały na siebie uwagę a policzki małego ciemnowłosego zostały umalowane w malutki oraz delikatny rumieniec. Dziecko pośród matki natury wyglądało jak wyciągnięte z obrazu wybitnego artysty, jak malutki książę. Niewinność od nieznanego biła na kilometr i nawet najokrutniejszy bandzior mógłby się zachwycić urodą małego chłopca oraz odpuścić wszystkie krzywdy.  

Można powiedzieć, że maluch spadł nagle z nieba a jego rodzice to sami aniołowie we własnej osobie. Chłopiec był przebrany w białe niedopasowane do niego szaty a nogi pozostały bose. Ubranie, które lekko prześwitywało dawało obraz drobnej postury chłopczyka. Jego klatka piersiowa miarowo podnosiła się a oddech był spokojny. Czyżby spał? Po chwili malutki motylek usiadł na jego nosie, by pochwalić się swoimi pięknymi skrzydełkami, które były koloru głębokiego błękitu z przebłyskami szlachetnego szmaragdu. Krótkie nóżki gilgotały chłopca przez co powoli zbierał do otwierania oczy. Błyszczące brązowe oczęta pełne grzeczności, pokory, niewinności zostały ukazane światu.

 Mały książę zaczął się leniwie podnosić zaciekawiony tym co znajduje się wokół niego przez co delikatne stworzonko odleciało z jego nosa do swoich przyjaciół. Chłopiec powoli wstał i zaczął się rozglądać po łące oraz oglądać jej piękno z błyskiem w oku. Uśmiechnął się szeroko na widok motylków przez co jego oczy ułożyły się w małe kreseczki. Dziecię zaczęło szczęśliwe oraz z uśmiechem na ustach ganiać latające stworzenia przy okazji co jakiś czas dało się usłyszeć jego melodyjny śmiech, który potrafił naprawdę urzec. Pośród tego wszystkiego wyglądał jak wesoły aniołek co hasa beztrosko po ludzkiej ziemi i ją zwiedza. Gdy maluch uśmiechał się to wydawało się, że cały świat razem z nim cieszył się a kolory stawały się żywsze dzięki niemu. Chłopczyk biegał do momentu aż nie potknął się o własne nogi. Białe spodnie, w miejscu gdzie znajdowało się kolano, zabarwiło się na zielonkawy kolor, a to wszystko przez felerny wypadek na trawę.

 Na początku się przestraszył, ale po chwili wstał dumnie i wtedy zauważył wioskę, która znajdowała się niedaleko dlatego też poleciał zaciekawiony w jej stronę. Podczas biegu jego włosy latały na różne strony przez co zostały poszarpane przez wiatr a policzki stały się bardziej różowawe poprzez wysiłek jakim był szybki bieg do celu. Kiedy ścigał się z chmurkami nad nim to nawet nie zauważył kiedy dotarł do najbliżej wysuniętej chatki. Oparł się bokiem o ścianę, by chwilę odetchnąć, a gdy to już się stało szedł powoli obserwując ludzi oraz jego rówieśników, którzy niczym on bawili się razem ze sobą.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 18, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Florist | NamjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz