- Głęboki oddech, dziewczyno, bo stracisz przytomność - prychnął Lucyfer. - Nie uśmiecha mi się ratowanie cię znowu, po to, byś mogła na mnie nakrzyczeć.
Amarissa spiorunowała go wzrokiem. Nie miała ochoty na żarty w takiej chwili. Napiętej atmosfery przed kolejną torturą nie rozluźniłby sam Bóg i szatanowi także nie szło za dobrze. Nastolatce wydawało się, że plecy zaczynały ją boleć, choć wiedziała, że to było niemożliwe, gdyż zużyła całą maść od Rafaela, aby jej skóra się wygoiła. Nie licząc paskudnych blizn przecinających tylną część ciała, czuła się dobrze, a przynajmniej do momentu, zanim Lucyfer nie zapukał do drzwi prowadzących do jej sypialni. Nie była to jednak niespodziewana wizyta, ponieważ parę godzin wcześniej na łóżku znalazła obszerną tunikę i elastyczne spodnie z karteczką informującą ją, że mogła założyć te ubrania, lecz nie musiała i nie potrzebowała do zakomunikowania mu tego palić ich w wannie.
Uwadze Davies nie umknęło to, że ubiór, który sprezentował dla niej Lucyfer został wykonany tak, by nie ranił pleców dziewczyny i była mu wdzięczna za pamięć, dlatego postanowiła założyć nowy strój, mimo, iż zarzekała się, że nie będzie się ubierać w ubrania diabła. Od czasu chłosty z trudem spoglądała na swoje stare odzienie, które nawet oczyszczone przez szatana, zbyt negatywnie się jej kojarzyło, więc z ulgą je zmieniła.
Zignorowała uniesione brwi mężczyzny na widok tego drobnego gestu, jaki uczyniła w jego kierunku. W końcu przestała się z nim kłócić i okazało się to łatwiejsze niż początkowo myślała. Uzmysłowiła sobie, że przydałby się jej sojusznik. Nie tylko z oczywistych względów, ale również dlatego, że przez kilka dni, kiedy regenerowała siły w samotności, nie czuła się najlepiej psychicznie. Brak towarzystwa, choć nie był największą udręką, która mogłaby ją spotkać, stawał się coraz bardziej uciążliwy i nawet krótka wymiana zdań z Lucyferem była lepsza niż nic.
- Oddychaj, Amarisso. Wyglądasz, jakbyś nie wypuściła powietrza z płuc od paru minut - powiedział dziwnie poruszony blondyn. Zupełnie tak, jakby go to obchodziło.
- Odetchnę jak wrócę do pokoju. I to na własnych nogach - uściśliła nastolatka, ale posłusznie wzięła głęboki wdech i wydech. - Może być?
- Ważne, żebyś się uspokoiła. Jedynie w ten sposób uda ci się wyjść stamtąd, jak to stwierdziłaś, na własnych nogach.
- Co to będzie tym razem? Okładanie pięściami? Palenie mnie jak na grillu? - pytała dziewczyna i czuła jak poziom adrenaliny w ciele gwałtownie wzrósł. Nienawidziła zgadywania i niepewności. Wolała być świadoma tego na czym stała, aczkolwiek była w stanie się założyć, że nie pocieszyłaby jej dokładna informacja na temat tego, co czekało na nią za tajemniczymi drzwiami wykutymi z żelaza.
- Przyznam, że sam nie wiem - odparł Lucyfer, a osiemnastolatka zamrugała szybko i popatrzyła na niego zdezorientowana. - To zależy od ciebie. Widzisz, ta tortura będzie specyficzna i w pewnym sensie to ty ją kreujesz. Gdybym ja wszedł do środka, ujrzałbym coś całkowicie innego.
- Spersonalizowana katorga, jak miło - parsknęła w odpowiedzi, ale bez cienia wesołości w głosie. Po chwili dotarło do niej drugie dno wypowiedzi Lucyfera. - Zaraz, to ty tam nie wchodzisz ze mną?
Mężczyzna pokręcił przecząco głową, rujnując jej nadzieję na to, że i tym razem ją uratuje.
- Nie mogę. Zakłóciłbym twoją torturę i według Boga, miałbym wtedy szansę ci podpowiadać - wyjaśnił z żalem. On naprawdę chciałby pójść tam i pomóc, pomyślała lekko zszokowana Amarissa.
- Podpowiadać? To będzie jakaś zagadka? - dopytywała coraz bardziej roztrzęsiona, ale Lucyfer był nieugięty.
- Wybacz, ale musisz zrozumieć wszystko sama.

CZYTASZ
Rozgrzeszenie
FantasyDruga część książki ,,Odkupienie". Znajomość pierwszej części jest konieczna. Amarissa przebywa w piekle, gdzie ma być poddana wielu próbom przez Lucyfera, który nie ukrywa, że wciąż jest nią zauroczony, tymczasem Anioły Dnia i Samiel próbują powst...