Rozdział 4

60 10 2
                                    

 Weszłam do mojego tymczasowego pokoju, stając w drzwiach jak wryta.

Wow


— Jesteś pewien, że to mój pokój? - spytałam, pokazując palcem na wnętrze, nie odwracając się w stronę mojego brata.

— Tak, królowa tak przekazała, kiedy sobie gawędziłaś z Cameronem i Camilą - usłyszałam za mną głos Toma i nadal w osłupieniu skinęłam głową. — To ten, ogarnij się i za dwie godziny zejdź na dół.

— No nie wierzę. Jaki doinformowany - zaśmiałam się, odwracając swoją twarz w stronę blondyna, który stał z założonymi rękoma na klatce piersiowej, wykrzywiając swoje usta w sarkastyczny uśmiech.

— Ktoś tutaj musi być ogarnięty, skoro niektórzy plotkują po kątach, nie słuchając się co ktoś mówi - odparł, na co ja prychnęłam i wywróciłam oczami. Chłopak podszedł do mnie, a następnie objął mnie w pasie, przytulając. Wtuliłam się w mojego brata, przymykając oczy z przyjemnej bliskości kogoś kto się o mnie troszczy i jest moim przyjacielem, na dobre i na złe.

 Naprawdę, mimo tego, że co chwilę sobie dogryzamy i się kłócimy, to kocham mojego brata. On jedyny zawsze mnie rozumiał i wspierał. Oczywiście, jeśli chodzi o moich braci, bo Am się nie liczy. Powiedzmy szczerze - Amelia to Amelia.

— Po prostu na siebie uważaj, Lili - wyszeptał mi troskliwie do ucha. Uniosłam na jego twarz moje zielone tęczówki, nadal się, przytulając, z tym że teraz moja pozycja w stosunku do szyi, nie była zbyt komfortowa.

— Spokojnie, poradzę sobie. Jak coś się będzie działo to ci powiem - zapewniłam, posyłając uspakajający uśmiech, który Tom odwzajemnił.

— Dobra, to ja idę. Musisz się wyszykować do wspólnego obiadu, a dwie godziny może ci nie starczyć - rzekł, odsuwając się delikatnie ode mnie. Prychnęłam, słysząc jego uwagę.

— Bez przesady. To nie ja układam włosy przez godzinę i to nie ja potem idę spać, po tym, kiedy siedzę jakiś czas nad fryzurą - zironizowałam, a blondyn wywrócił oczami i mówiąc pod nosem coś o moim ociąganiu się, a następnie opuścił pomieszczenie. Zaśmiałam się i pisnęłam, rozglądając się oraz widząc jak urządzony jest ten pokój.

 Mimo że do mojego miejsca relaksu w domu nie mam co zarzucić, bo jest to mój pokój, jednak czegoś takiego nigdy nie widziałam. To miejsce jest jak spełnienie dziecięcych marzeń, każdej małej dziewczynki.

 Pokój wyglądał jak sypialnia księżniczki i to dosłownie. Dwie ściany pastelowo różowe, naprzeciw drzwi oraz łóżka. Co do wielkiego łoża, miało ono różowy zagłówek pikowany, a w miejscach dziurek, błyszczały małe diamenciki. Brudnoróżowe, okryte piękną kwiecistą narzutą i białymi, ozdobnymi poduszkami, łóżko, wyróżniało się na tle białej ściany. Jak już wspomniałam naprzeciw tej białej ściany, była pastelowo-różowa elewacja. Od razu w oczy rzucały się białe, eleganckie meble oraz tego samego koloru drzwi.

 Podeszłam do toaletki stojącej obok nieznanego mi wejścia. Niestety albo stety, miała ona lustro, w którym zobaczyłam swoją twarz.

— Ja nie mogę, co za szopa - mamrotałam pod nosem, dotykając moich włosów, jakby miało to jakkolwiek pomóc. — Aż dziw, że nie uciekli ode mnie z krzykiem.

 Westchnęłam ciężko i już, nie patrząc na resztę pokoju wypełnionego pięknymi mebelkami, ruszyłam w stronę drzwi, po mojej lewej. Chwyciłam za klamkę, ale moją uwagę przykuło coś innego, a raczej kolejne drzwi. W mojej głowie zaświtała myśl, że jedne są od łazienki, a drugie od garderoby.

 Nacisnęłam na klamkę, otwierając wrota do jeszcze niepoznanego przeze mnie pomieszczenia.

Tak jak myślałam. Łazienka.

O matko, biało jak w szpitalu.

 Tak szczerze, to łazienka jak łazienka. Marmurowa, z wielką wanną, prysznicem, muszlą klozetową i umywalką. Jedyną odmienną rzeczą było ogromne lustro nad zlewem, obramowane złotą ramą.

 Znowu przeżyłam szok, widząc swoje odbicie, jednak już mniejszy niż na samym początku. Najważniejsze, że lustro nie pękło, bo oznacza to, że mogło być zawsze gorzej.

 Zgasiłam światło, wychodząc z pomieszczenia i wchodząc ponownie do pokoju.
 
 Garderoba, którą potem obejrzałam, zrobiła na mnie duże wrażenie. Zwłaszcza że była już uzupełniona ubraniami i butami. Z niemałym szokiem podeszłam do pierwszej, lepszej rzeczy oraz ze zdziwieniem stwierdziłam, że jest ona w moim rozmiarze. Ze zmarszczonymi brwiami przeglądałam kolejne przedmioty, ale i one były na moją wielkość.

Jak do cholery?

 Nie zdziwiłabym się, gdyby ojciec z mamą coś powiedzieli. Jeśli w ogóle taki temat był poruszany.

 Po przechadzce i obejrzeniu pokoju usiadłam na fotelu przy biurku. Jednak i mój spokój nie potrwał długo, gdyż usłyszałam charakterystyczną melodyjkę, dochodzącą z kąta pokoju, w którym leżały moje bagaże.

 Westchnęłam ciężko, wiedząc, że to koniec mojej chwili dla siebie i podeszłam powolnym krokiem do małego plecaczka, w którym znajdował się dzwoniący telefon. Tak się guzdrałam, że na chwilę dźwięk ucichł, jednak kiedy już chciałam odstąpić od dalszego dążenia w tą stronę, ponownie dał się we znaki.

To na pewno Amelia, tylko ona tak wydzwania.

— No już spokojnie - mruknęłam zirytowana ciągłą melodyjką, szukając telefonu w głębi torby. Kiedy po chwili wyciągnęłam denerwujące urządzenie, na ekranie wyświetlił mi się kontakt i zdjęcie mojej szalonej przyjaciółki.

— He...

No nareszcie! Wydzwaniałam, a ty nie odbierasz. Jesteś już? Żyjesz? - mówiła nakręcona Am, nie dając mi dokończyć zdania, na co wywróciłam oczami.

Nie tej, nie żyję, właśnie zapisuję się na listę oczekujących zakładu pogrzebowego „Promyczek szczęścia sp.z o.o"


— Ta... - ponownie niedane było mi dokończyć.

A kiedy? O i jacy są ci książęta? Przystojni, nie? Umówiłaś się już z którymś? - zasypywała mnie pytaniami blondynka. Westchnęłam z bezsilności i pocierając palcami jednej ręki skronie, udałam się w stronę łóżka, by po chwili się na nie rzucić. Ułożyłam się wygodnie na brzuchu i chrząknęłam, chcąc kontynuować, a jednocześnie przerwać mojej przyjaciółce, która nadal nakręcona ćwierkała coś o chłopakach.

— Am, uspokój się, bo się zapowietrzysz - mruknęłam, a dziewczyna nagle ucichła, na co odetchnęłam z ulgą. Teraz już mogłam na spokojnie porozmawiać z przyjaciółką.

Life SecretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz