Patrzyłam przez szybę limuzyny, jak podjeżdżaliśmy ponownie tego dnia pod Złoty Pałac. Opierałam się o ramię Zimera, gdy siedzący po mojej lewej Shadow naprawiał wiązania gorsetu od długich, czarnych szat, które miałam na sobie. Krojem przypominały one kimono, ale ich niesymetryczność odsłaniała moją prawą nogę odzianą w koronkowe getry. Poczułam, jak twardy materiał delikatnie zaciskał się na mojej talii i jak ciepłe dłonie przewodniczącego poprawiały ułożenie moich piersi w miseczkach. Verlajne, Grejs i Oner zajmujący miejsca na kanapie naprzeciwko przyglądali się w zdumieniu naszej trójce.
– To niewiarygodne, że komukolwiek pozwalasz się tak dotykać – stwierdził patriarcha rodu Xiang, gdy wilk zapiął wyżej naszyjnik z głową wilka dumnie spoczywający w moim głębokim dekolcie.
– Za zamkniętymi drzwiami sypialni pozwala nam na o wiele więcej – zaśmiał się zwierzchnik Agentów, kończąc zabawę ze sznurkami.
Wszyscy uśmiechnęli się porozumiewawczo, choć Izar i Oner postarali się to ukryć. Dla obu chłopaków to był pierwszy raz na przyjęciu po Wielkiej Konferencji. Moi partnerzy nie chcieli w poprzednich latach zabierać ze sobą syna, ale skoro niedługo kończył szesnaście lat zgodzili się, aby pojechał. Verlajne za to z oczywistych powodów wziął podopiecznego, który nie wyglądał na niezadowolonego.
– Czyli jednak pozostaniemy przy tradycyjnym pierwszym tańcu – podsumował patriarcha.
– Tak – potwierdziłam, a partnerzy zajęli się poprawianiem swoich ubrań.
– Drugim tańcem się po prostu podzielimy – stwierdził Zimer, przygładzając białe futerko, którym obszyto krawędzie śnieżnego materiału. Szata odsłaniała dużą część górnej partii jego torsu, ale prawdę mówiąc, nikomu to nie przeszkadzało. – Ja zacznę i później Shadow przejmie WolfKnight.
Władca Cieni i Snów zgodził się skinięciem głowy, zapinając ostatni guzik czarnej szaty, która przypominała w kroju naprawdę długi frak. Prawie cała nasza siódemka miała buty na grubych obcasach, średnio wysokich w moim przypadku, niskich w przypadku moich narzeczonych, Izara i Onera, no i przechodzących w koturny w przypadku braci Xiang.
Zdążyłam jedynie przeczesać włosy palcami, gdy samochód zatrzymał się przed rozciągniętym czerwonym dywanem prowadzącym do wejścia do Złotego Pałacu. Mimo zimowego chłodu po obu jego stronach zgromadził się tłum reporterów i innych osób, które chciały nas zobaczyć, a nie brały udziału w przyjęciu.
– Izar, wyjdziesz po mnie – zwrócił się do młodego Grejs. – Musimy zostawić trójcę na sam koniec.
Szofer okrążył pojazd i otworzył drzwi, więc dotarły nas głośne dźwięki wydawane przez ludzi i aparaty oraz zbiór najprzeróżniejszych zapachów. Verlajne z podopiecznym pierwsi opuścili limuzynę i po krótkim czasie powtórzyli to po nich zastępca z synem moich partnerów. Minęło kilkanaście sekund i w końcu Zimer wysiadł z auta, podając mi po tym dłoń. Przyjęłam ją i stanęłam obiema stopami na czerwonym dywanie. Po chwili Shadow wziął mnie pod lewe ramię i powoli ruszyliśmy w kierunku budynku.
Błyskające flesze oślepiały naszą trójkę, która dumnie trwała w centrum zainteresowania. Na naszych wysoko uniesionych głowach tkwiły nieznaczne uśmiechy. Nasza srebrna, lub w przypadku przewodniczącego złota, biżuteria odbijała ciepłą poświatę lamp, sprawiając, że promienieliśmy nie tylko odczuwanym szczęściem. Puściłam na moment starszego narzeczonego i uniosłam prawą dłoń, aby delikatnie pomachać poddanym i zaprezentować zaręczynowy pierścionek.
Dominowanie nad publicznością sprawiało mi przyjemność, która tylko się wzmogła, kiedy nasza trójka wspięła się na podest w ogromnej sali, gdzie obecnie rzeczywiście stał tron. Zasiadłam na nim w prawdziwie królewskiej pozie, a partnerzy spoczęli na dwóch wolnych krzesłach po moich bokach. Reszta Rady również siedziała na swoich miejscach i obserwowała tłum zbierających się w pomieszczeniu arystokratów. SolvIzar i Oner umiejscowili się na razie przy jednej z bocznych ścian, pod którymi widniały długie stoły ze szwedzkim bufetem złożonym z tradycyjnych azirskich potraw.
CZYTASZ
WolfKnight | Krew bogów
FantasyKsięga II trylogii |WolfKnight| Minęło czterdzieści tysięcy lat, a tytuł Królowej przylgnął do mnie już tak mocno, że ludzie praktycznie zapomnieli, iż noszę jakieś imię. Kolejny rok mojego panowania zapowiadał się tak samo jak poprzednie i nikt nie...