Epilog

514 15 8
                                    




Maj, przed końcowymi egzaminami...

Staliśmy wszyscy przed wyznaczoną salą, każdy się stresował. Jedni obgryzali paznokcie ze stresu, drudzy chodzili w kółko, a inni chodzili palić co 5 minut.

- Jezus jak ja się stresuję. Zjadłam już chyba siedemnaście batonów, a dalej nie mogę przestać się trząść.- zapchała sobie buzię już osiemnastym batonikiem.

- Ej bo zaraz ci się cofnie.- wyrwałam jej torebkę ze słodyczami z ręki.

- Co ty mówisz, ty mówisz do mnie, osoby której nigdy nie jest dość jedzenia. Mi nigdy nie jest niedobrze, ja mam żołądek ze stali kochana. A teraz oddaj mi moje skarby!- wrzasnęła i odebrała swoją własność.

Już nic nie powiedziałam, tylko czekałam na swoją kolej, gdy ta nadeszła wylosowałam numerek:

148

Przeleciałam wzrokiem po całej sali i znalazłam swoje miejsce. NO CHYBA ZE MNIE KURWA KPICIE! Koło mnie nie było ani jednej osoby z naszej paczki, oni wszyscy mieli niższe numerki i siedzieli koło siebie. WSZYSCY. A ja kurwa wokół tlenionych lal. Noż-ja-pier-dole. Usiadłam na krześle i analizowałam sobie w głowie wszystkie wzory matematyczne. Co prawda mieliśmy ich zbiór do dyspozycji, ale mi się nie będzie chciało szukać. Po około 20 minutach na salę wszedł egzaminator wraz z siedmioma osobami, jak mniemam to byli ci z komisji. Trzech usadowiło się za wszystkimi, na samym końcu sali, dwóch po prawej i lewej stronie rzędów, a ostatni siedział z przodu razem z egzaminatorem. Cudownie!

- Witajcie na tegorocznym egzaminie końcowym. Przedmiotem otwierającym egzamin jest matematyka. Zasady są proste, po pierwsze nie ściągacie, jeśli ktoś spróbuje zostanie wyproszony z sali i nie ma możliwości podejścia do egzaminu jeszcze raz. Po drugie nie macie możliwości wyjścia z sali do ukończenia testu. Po trzecie nie zadajecie pytań do testu. Zrozumiano? To się cieszę.- mężczyzna chodził od jednego końca sali do drugie z rękoma za plecami. Miał czarny garnitur i różową koszulę.- Tak więc, zaczynamy! A i jeszcze jedno, macie całe 180 minut na napisanie. Teraz już zaczynamy.

Wszyscy rzucili się na arkusze i chwycili długopisy, ja natomiast spokojnie sprawdziłam pierwsze strony testu. Wertowałam kartki i stwierdzam iż test ma 19 stron zadań zamkniętych i 10 stron otwartych. Spojrzałam ukradkiem na moich znajomych, Boruto był skupiony i liczył w brudnopisie zadania. Okej on sobie poradzi. Inojin strzelał w zamkniętych, zapewne nawet nie czytał poleceń. O niego się też nie martwię, bo głupi ma szczęście. Chou Chou siedziała z rękoma we włosach i praktycznie w ogóle nie odrywała wzroku od jednego zadania. Zobaczymy czy jej się uda. Matematyka nie była jej atutem. Sumire chyba zrobiła już siedem stron zadań zamkniętych, ona jest mistrzem matmy, jestem spokojna. Shikadai tak samo, na niego nawet nie musiałam patrzeć i wiem, że zda z jednym z najwyższych wyników.

No to teraz ja, pierwsze zadanie hmm....

Zaznacz poprawne rozwiązanie 2-..

To jest żart, ja nie wiem co to będzie. Okej wyszło mi -12,87, i.... Nie ma takiej odpowiedzi. Kurwa. Najbliższa jest 17,9(3), okej zaznaczę to. Lecimy dalej.

***

Po około 156 minutach skończyłam cały test, sprawdziłam dokładnie czy przeniosłam odpowiedzi na ,,kartę odpowiedzi". Huh. To jest takie... Upierdliwe, tak upierdliwe. Podniosłam wzrok z powrotem na salę, spojrzałam na Inojina, on był już całkiem znudzony. Nie wierzę w tego chłopaka. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dobra spójrzmy co robi ruda, chwila moment, czy ona... śpi?! Boże laska obudź się, jak oni ją zaraz wywalą. Co za idiotka. Sumire jeszcze pisała test, więc za długo jej nie obserwowałam. Shikadai siedział wyprostowany i wgapiony był w Chou. To bardziej niż pewne, że on coś do niej czuje, tak samo jak ona haha. Dobra, a Boruto... Patrzy na mnie. Posłałam mu zalotny wzrok i uśmiech, zagryzając wargę. Wiem, że on nie lubi kiedy tak robię. I tak jak myślałam. Cały się spiął i pokręcił głową. Ja się zaśmiałam chyba trochę za głośno, bo kilka osób się na mnie dziwnie spojrzało, a w tych kilku osobach było dwóch facetów z komisji. Spuściłam głowę, ale mogę się założyć, że blondyn nie mógł ze śmiechu.

A może powiesz ,,Tak"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz