*Mavis*
Nie znajdowaliśmy się w najciekawszej sytuacji i zarówno ja, jak i Biedron byliśmy tego świadomi. Chwila, a co z Adrienem i Marinette?!
- Trzeba zadzwonić do młodych i spytać, czy nic im nie jest! - zauważyłam nieco spanikowana, szybko doszukując się numeru Szczwanego Lisa.
- Do młodych? - Biedron zmarszczył brwi, jakby nazywanie naszych pomocników "młodymi" było czymś dziwnym.
- Wiesz, o co mi chodzi. - nie powiedziałam nic więcej, ponieważ Adrien odebrał połączenie. - Hej młody, nic wam nie jest?
- Nie, jesteśmy cali, ale mamy problem z wyjściem z tej przeklętej jaskini. - mimo naszego niezbyt ciekawego położenia, cieszyłam się, że bratu i klasowej koleżance nic nie jest.
- U nas podobnie. - oznajmiłam, ponownie rozglądając się po jaskini. - Postarajcie się znaleźć jakieś wyjście. Spotkamy się możliwie jak najszybciej.
- Okej. - Adrien się rozłączył, więc ukryłam swój koci kij na miejscu do niego przeznaczonym, czyli w okolicach mojej kości ogonowej.
- Nic im nie jest, ale nie są w stanie wyjść z jaskini. - streściłam Biedronowi swoją rozmowę z bratem bliźniakiem.
- To tak jak my. - chłopak z zaniepokojoną miną poświecił latarką na pobliski obszar.
- Zdaje się, że jedynym wyjściem z tej sytuacji będzie mój Kotaklizm. - stwierdziłam w pełni świadoma tego, co to oznacza.
- Przecież już zużyłaś swoją moc. Żeby użyć jej ponownie, musiałabyś przejść przemianę zwrotną, nakarmić kwami i przemienić się z powrotem. - mój partner nie wyglądał na przekonanego codo słuszności takiego wyjścia z sytuacji.
- Taki właśnie jest plan.
- Nie możesz się teraz przemienić, bo musiałabyś to zrobić na moich oczach.
- Jeśli się odwrócisz i nie będziesz podglądał, nic złego się nie stanie. - uśmiechnęłam do chłopaka, wzruszając delikatnie ramionami.
- Nie boisz się, że jednak podkusi mnie, żeby na ciebie spojrzeć?
- Ufam ci, Kropeczku. - zapewniłam, chwytając chłopaka za obie ręce. Biedron wpatrywał się we mnie z uśmiechem, jednak trwało to tylko chwilę. Superbohater znacznie pochmurniał, po czym odwrócił się do mnie tyłem. Było mi przykro z powodu jego zachowania i to bardzo... Z drugiej strony, co mogłam poradzić? W tej chwili kwestią priorytetową było wydostanie się z jaskini i uratowanie Paryża.
- Załatw to szybko. - polecił, a kolejne już pikanie mojego miraculum utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinnam posłuchać swojego partnera.
- Plagg chowaj pazury. - wypowiedziałam formułkę bez żadnego entuzjazmu.
- Co ty...? - zaczęło kwami, ale mu przerwałam:
- Nie czas na pytania. Wsuwaj szybko, bo musimy się stąd jak najszybciej wydostać. - poleciłam, dając kwami jego ukochany przysmak. Kiedy kotek jadł, ja ze smutkiem w oczach wpatrywałam się w Biedrona. Zrobiłam coś nie tak?
*Adrien*
Po rozłączeniu się z Mavis odwróciłem się w stronę Multimyszy, by zdać jej relację z naszej obecnej sytuacji.
- Biedron i Czarna Kocica utknęli, także chwilowo jesteśmy zdani na siebie.
- A zatem musimy szybko znaleźć wyjście stąd. Nasze miasto nas potrzebuje, a Biedron i Czarna Kocica liczą, że podołamy wyzwaniu, jakim jest mianowanie nas ich pomocnikami. - oznajmiła z determinacją, emanując także pewnością siebie.
CZYTASZ
Miraculum : Życie pod Kotaklizmem
FanficOpowiadanie jest kontynuacją książki "Miraculum : Córeczka Tatusia." Jeśli nie czytaliście, nie przechodźcie nawet do opisu poniżej, żeby sobie nie spoilerować! Jeśli jednak zaległości nadrobione, zapraszam dalej... Wielu uważa, że wiedza jest potę...