26. Uwięzieni we własnych uczuciach

378 32 22
                                    

*Mavis*

Nie znajdowaliśmy się w najciekawszej sytuacji i zarówno ja, jak i Biedron byliśmy tego świadomi. Chwila, a co z Adrienem i Marinette?! 

- Trzeba zadzwonić do młodych i spytać, czy nic im nie jest! - zauważyłam nieco spanikowana, szybko doszukując się numeru Szczwanego Lisa. 

- Do młodych? - Biedron zmarszczył brwi, jakby nazywanie naszych pomocników "młodymi" było czymś dziwnym. 

- Wiesz, o co mi chodzi. - nie powiedziałam nic więcej, ponieważ Adrien odebrał połączenie. - Hej młody, nic wam nie jest? 

- Nie, jesteśmy cali, ale mamy problem z wyjściem z tej przeklętej jaskini. - mimo naszego niezbyt ciekawego położenia, cieszyłam się, że bratu i klasowej koleżance nic nie jest. 

- U nas podobnie. - oznajmiłam, ponownie rozglądając się po jaskini. - Postarajcie się znaleźć jakieś wyjście. Spotkamy się możliwie jak najszybciej. 

- Okej. - Adrien się rozłączył, więc ukryłam swój koci kij na miejscu do niego przeznaczonym, czyli w okolicach mojej kości ogonowej. 

- Nic im nie jest, ale nie są w stanie wyjść z jaskini. - streściłam Biedronowi swoją rozmowę z bratem bliźniakiem. 

- To tak jak my. - chłopak z zaniepokojoną miną poświecił latarką na pobliski obszar. 

- Zdaje się, że jedynym wyjściem z tej sytuacji będzie mój Kotaklizm. - stwierdziłam w pełni świadoma tego, co to oznacza. 

- Przecież już zużyłaś swoją moc. Żeby użyć jej ponownie, musiałabyś przejść przemianę zwrotną, nakarmić kwami i przemienić się z powrotem. - mój partner nie wyglądał na przekonanego codo słuszności takiego wyjścia z sytuacji. 

- Taki właśnie jest plan. 

- Nie możesz się teraz przemienić, bo musiałabyś to zrobić na moich oczach. 

- Jeśli się odwrócisz i nie będziesz podglądał, nic złego się nie stanie. - uśmiechnęłam do chłopaka, wzruszając delikatnie ramionami. 

- Nie boisz się, że jednak podkusi mnie, żeby na ciebie spojrzeć? 

- Ufam ci, Kropeczku. - zapewniłam, chwytając chłopaka za obie ręce. Biedron wpatrywał się we mnie z uśmiechem, jednak trwało to tylko chwilę. Superbohater znacznie pochmurniał, po czym odwrócił się do mnie tyłem. Było mi przykro z powodu jego zachowania i to bardzo... Z drugiej strony, co mogłam poradzić? W tej chwili kwestią priorytetową było wydostanie się z jaskini i uratowanie Paryża.  

- Załatw to szybko. - polecił, a kolejne już pikanie mojego miraculum utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinnam posłuchać swojego partnera. 

- Plagg chowaj pazury. - wypowiedziałam formułkę bez żadnego entuzjazmu. 

- Co ty...? - zaczęło kwami, ale mu przerwałam: 

- Nie czas na pytania. Wsuwaj szybko, bo musimy się stąd jak najszybciej wydostać. - poleciłam, dając kwami jego ukochany przysmak. Kiedy kotek jadł, ja ze smutkiem w oczach wpatrywałam się w Biedrona. Zrobiłam coś nie tak? 

*Adrien*    

Po rozłączeniu się z Mavis odwróciłem się w stronę Multimyszy, by zdać jej relację z naszej obecnej sytuacji. 

- Biedron i Czarna Kocica utknęli, także chwilowo jesteśmy zdani na siebie. 

- A zatem musimy szybko znaleźć wyjście stąd. Nasze miasto nas potrzebuje, a Biedron i Czarna Kocica liczą, że podołamy wyzwaniu, jakim jest mianowanie nas ich pomocnikami. - oznajmiła z determinacją, emanując także pewnością siebie. 

Miraculum : Życie pod KotaklizmemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz