Cześć! Za wszelkie błędy przepraszam, jeśli się takowe pojawią powiadom mnie o tym w komentarzu, a ja postaram się poprawić je jak najszybciej!
Miłego czytania!
Jeśli chcesz mnie wesprzeć zostaw gwiazdkę i komentarz 🖤
Tony Stark od zawsze uważał, że życie jest okrutne. Sądził, że to nie cudowna bajka, a na każdego za rogiem czeka śmierć, która jest nieunikniona. Ale trzymając za dłoń bladego Petera zrozumiał, że to wcale nie życie i świat jest okrutny, ale ludzie, którzy go kreują. Nie mógł uwierzyć, że to właśnie ludzie potrafią posunąć się do takich czynów.
Mężczyzna przeniósł wzrok na Stephena, jego przyjaciela, który gestami dłońmi robił coś nad ciałem Petera. Magik próbował uleczyć jego rany i różne zadrapania, wyglądał na skupionego i zmartwionego. Po chwili brązowowłosy, skończył swoją pracę, lekko wzdychając. Przeniósł zmęczony wzrok na Iron Mana, próbując okazać mu współczucie i troskę. Było mu żal, że jego syn doznał tyle krzywdy i cierpienia. Zmartwionym wzrokiem, spoglądał na również zmęczoną twarz milionera, zastanawiając się jak w tej sytuacji, może mu pomóc.
-Co z nim? - zapytał po chwili filantrop, ściskając jeszcze bardziej, bladą dłoń szesnastolatka.
Stephen odwrócił wzrok od mężczyzny, nie chcąc patrzeć na jego oczy pełne bólu. Był przecież jego przyjacielem i normalne jest to, że cierpienie kogoś bliskiego również go dotykało. Naprawdę chciał mu za wszelką cenę pomóc, ale w tym wypadku niewiele mógł zdziałać.
-Wiele różnych siniaków, ran i zadrapań. Wyciągnąłem wbity nóż i zatamowałem krwawienie. Stracił również dużo krwi, gdyby nie jego moce prawdopodobnie już by nie żył... - mówił cicho-poparzone plecy, które nie wyglądają najlepiej. Jedynie mogłem zmniejszyć ból, ale wszystkie blizny pozostaną. A w dodatku... - zaciął się, jakby bojąc mówić.
-Co w dodatku? - wychrypiał milioner, zaciskając usta w cienką linię.
-Wyczuwam inną magię, jakby był pod kontrolą kogoś innego. To dziwne, jakby ktoś go kontrolował, był w jego umyśle. Wiesz o co mi chodzi? - spojrzał się na geniusza, który pokiwał wolno głową.
-Nie dam rady usunąć tej magii, to tak jakby... - zamyślił się, wpatrując się w białe ściany pomieszczenia szpitalnego w wieży.
-Jakby co? - zapytał Iron Man.
-Jakbyś wiedział, że umierasz, ale i tak nie wołasz o upragnioną pomoc. Wiem, że w ciele Petera jest magia, tego Tremendousa, ale nie jestem w stanie jej usunąć. Wiem o niej, ale nie mogę nic zrobić. Rozumiesz? - westchnął.
-Rozumiem... - odparł milioner, zerkając na bladego nastolatka. Jego przydługa już grzywka, opadała mu na oczy. Wyglądał tak niewinnie. Całkiem, jakby był małym dzieckiem, a nie nastolatkiem. Małym, niewinnym dzieckiem...
-Pójdę już, trzymaj się Tony-odparł mężczyzna, poklepując go po plecach. Stark nie zdążył, nawet odpowiedzieć, a Stephen już się teleportował.
Filantrop odchylił głowę do tyłu, powstrzymując słone łzy, które gromadziły się pod jego powiekami. Wciąż zastanawiał się, dlaczego to wszystko przytrafia się Peterowi. Dlaczego wciąż cierpi, dlaczego... ? Miał nadzieję, że gdy go zabierze z domu dziecka, jego problemy magicznie znikną, a mimo tego ich pojawiało się coraz więcej. A Tremendous? Co on mógł, chcieć od Petera? I dlaczego chłopak na to pozwolił? Mógł przecież zwrócić się do niego z pomocą... Tony miał tyle pytań, lecz na żadne nie znał dokładnej odpowiedzi. Nieustannie obwiniał się za to wszystko, gdyby tylko był lepszy... Może Peter bardziej by mu zaufał? Miał go chronić, obiecywał sobie to. A teraz? Teraz siedzi na krześle, trzymając nieprzytomnego nastolatka za dłoń, błagając, tylko o to aby się ubudził i żeby nic mu nie było.
CZYTASZ
List Do Mikołaja| Irondad
Fanfictionᴏᴘɪᴇʀᴋᴜɴᴋᴀ ᴢ ᴅᴏᴍᴜ ᴅᴢɪᴇᴄᴋᴀ ᴘʀᴏsɪ ᴘᴇᴛᴇʀᴀ ᴏ ɴᴀᴘɪsᴀɴɪᴇ ʟɪsᴛᴜ ᴅᴏ ᴍɪᴋᴏłᴀᴊᴀ. ᴘᴀʀᴋᴇʀ ᴜᴘɪᴇʀᴀ sɪę , żᴇ ᴛᴇɢᴏ ɴɪᴇ ᴢʀᴏʙɪ, ᴀʟᴇ ᴘᴏᴅ ɴᴀᴍᴏᴡą ᴋᴏʙɪᴇᴛʏ ɴᴀᴘɪsᴀł sᴢʏʙᴋɪ ɪ ɴɪᴇᴢɢʀᴀʙʏ ʟɪsᴛ. ᴛᴏɴʏ sᴛᴀʀᴋ ᴀᴋᴜʀᴀᴛ ᴡ ᴛᴇ śᴡɪęᴛᴀ ᴘᴏsᴛᴀɴᴏᴡɪł ᴘᴏᴍóᴄ ᴊᴇᴅɴᴇᴍᴜ ᴢ ɴᴀᴊʙɪᴇᴅɴɪᴇᴊsᴢʏᴄʜ ᴅᴏᴍóᴡ ᴅᴢɪᴇ...