...Chciałeś kogoś zabić?!...

185 13 2
                                    

    Obudziłam się zlana zimnym potem...

    Byłam przerażona, kogo mój brat chciał zabić? To była scena z mojego pobytu w szpitalu, to wydarzyło się naprawdę? Gula stanęła mi w gardle, byłam na granicy życia i śmierci, mogło mnie tu teraz nie być, ale jestem.

    Spojrzałam na zegarek, by zobaczyć która godzina, była piąta nad ranem. Wiedziałam, że nie zasnę, dlatego się ubrałam i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i tosty z Nutellą. Po skończonym posiłku, postanowiłam iść na spacer, żeby się przewietrzyć.

    Wzięłam plecak, do którego spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z domu. Poszłam na wieżę zobaczyć wschodzące słońce, które dopiero co wschodziło. Doszłam tam i wspięłam się na nią, by po chwili ujrzeć piękną wschodzącą kulę. Była piękna, nie dało się od niej oderwać wzroku.

    Kilka minut później, zeszłam z wieży, bo musiałam wrócić do domu, zanim mój brat się obudzi. Spacer mi dobrze zrobił, ale i tak wiedziałam że muszę powiedzieć o tym Byronowi. W końcu obiecałam mu, że jak znowu coś sobie przypomnę, to mu powiem, a poza tym, to mój brat.

    Doszłam do domu w kilkanaście minut. Podeszłam do drzwi i zaczęłam otwierać je, najciszej jak potrafiłam, ale nie udało mi się to, bo drzwi głośno skrzypnęły. Weszłam do środka z nadzieją że Byron jeszcze śpi. Niestety tak nie było, stał oparty o ścianę w kuchni z kubkiem kawy w ręce, i na mnie czekał.

 - Gdzie ty byłaś tak wcześnie? - zapytał , podejrzliwie się na mnie patrząc. Chyba nie pomyślał, że wymknęłam się do Xava.

 - Ja musiałam się przejść, miałam okropny sen - wyjaśniłam, ale on nie wyglądał, jakby mi uwierzył.

 - Na pewno? A nie byłaś przypadkiem u Xaviera? - chłopak zadał mi pytanie, patrząc się z mordem w oczach, w kierunku domu Xava, który znajdował się naprzeciwko naszego.

 - Na prawdę, miałam okropny sen...Kolejne wspomnienie, tym razem ze szpitala - wyznałam, mając nadzieję, że dzięki temu mi uwierzy.

 - Och, w takim razie opowiedz mi ten sen, proszę - powiedział, patrząc się na mnie z ufnością. W końcu mi uwierzył.

    Usiedliśmy razem na kanapie w salonie, bym mogła wszystko na spokojnie opowiedzieć.

 - No więc tak, obudziłam się na szpitalnym łóżku, mogłam ruszać tylko głową, a wokół mnie było mnóstwo szpitalnej aparatury. Usłyszałam jakiś krzyk, byłeś to ty, krzyknąłeś coś do kogoś, po czym wszedłeś do sali. Chwilę później wszedł do sali lekarz, który powiedział do ciebie, że mogę nie przeżyć, a nawet jeśli, to nie będę pamiętała nic sprzed wypadku, ani jego przebiegu. Po tym jeszcze rozmawiałeś z lekarzem, który po skończonej rozmowie wyszedł z sali. Po tym usiadłeś koło mojego łóżka i z zaciśniętymi pięściami powiedziałeś, cytuje : " Jeśli ona umrze, to ty też", a z oczu leciały ci łzy, płakałeś. Po tym się obudziłam - wszystko mu opowiedziałam. Blondyn słuchał tego z przejęciem i przerażeniem.

 - Dzięki że mi to powiedziałaś - powiedział tylko i chciał wstać, ale mu nie pozwoliłam.

 - Byron, czy to się wydarzyło na prawdę? Czy ty naprawdę chciałeś kogoś zabić? - zapytałam, mając nadzieję że to tylko głupi sen, ale miałam silne przeczucie, że to prawda.

 - Nati...Ja...Tak, to wydarzyło się naprawdę... - chłopak powiedział to, po chwili zawahania.

 - Czyli naprawdę...Chciałeś kogoś zabić?! - krzyknęłam, ledwo tłumiąc łzy. Tak bardzo chciało mi się płakać.

 - Tak...Ale zrozum, tak bardzo się bałem, że ciebie stracę - czerwono-oki potwierdził moje obawy, on naprawdę chciał kogoś zabić.

 - Ale czemu, kogo? - zadawałam pytanie po pytaniu, patrząc się mu głęboko w oczy.

 - No bo przez tą osobę mogłaś zginąć, mogłem cię stracić na zawsze, nigdy bym tego nie przeżył, nigdy - odpowiedział mi, zaciskając pięści, na tylko jedno z moich pytań.

 - Ale kogo? - zapytałam jeszcze raz, naciskając na te dwa słowa.

 - Tego nie mogę ci powiedzieć, ani teraz ani nigdy - Byron odpowiedział mi, i odszedł nic więcej nie mówiąc.

   Uznałam, że Xavier też ma prawo wiedzieć o moim śnie, w końcu to mój najlepszy przyjaciel. Wyszłam z domu, nic nie mówiąc bratu, i przeszłam na drugą stronę ulicy. Zapukałam do drzwi, które po chwili się otworzyły i stanął w nich Xav.

 - Nati, o co chodzi? Wiesz że jest dopiero siódma, a dziś jest sobota? - zadał mi dwa pytania, normalne i retoryczne, ziewając. Stał w drzwiach w samych szortach, z gołą klatką piersiową, przez co się zarumieniłam.

 - Tak, ale miałam okropny sen, kolejne wspomnienie, obudziłam się o piątej i już nie było mowy że zasnę. Chcę ci go opowiedzieć - wyjaśniłam, mając nadzieję że mnie wpuści.

 - Aha, wejdź proszę - chłopak powiedział,  zapraszając mnie gestem ręki do środka.

 - Dzięki - odpowiedziałam krótko i weszłam do środka. 

    Znalazłam się w przestronnym salonie, połączonym z kuchnią. Na ścianie wisiał duży telewizor, naprzeciwko którego, stała biała kanapa i dwa fotele, tego samego koloru. Ściany były pomalowane na biało, tak samo jak wszystkie meble, co sprawiało że salon był jasny i wydawał się luksusowy.

    Nagle zaczęły przypominać się wszystkie wspomnienia z ty miejscem, sprzed wypadku. Te także były z Byronem i Xavierem. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że przed wypadkiem, nasza trójka była nie rozłączna. Dlaczego więc, teraz mój brat nienawidzi Xava, czemu nasza paczka się rozpadła?

 - No więc, opowiadaj - powiedział do mnie czerwonowłosy, gdy siedzieliśmy na kanapie, a on sam ubrał koszulkę.

     Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami, tak, aby zrozumiał z mojego monologu jak najwięcej, i jak najlepiej to sobie wyobraził. 

 - Czyli śniło ci się wydarzenie ze szpitala, tak? - chłopak zadał pytanie retoryczne, głęboko nad czymś myśląc.

 - Tak, Byron mi powiedział, że to wydarzyło się naprawdę, ale nie wiem, do kogo krzyknął na korytarzu i komu groził śmiercią - powiedziałam, z nadzieją, że on wie coś więcej na temat tej sytuacji.

 - Aha, czyli wiesz już, że to wydarzyło się naprawdę - Xav powiedział to, tak, jakby od razu wiedział że to naprawdę miało miejsce.

(Pov. Xavier)

 - A ty o tym od razu wiedziałeś? Bo takie sprawiasz wrażenie - powiedziała do mnie, a ja zaniemówiłem. Co ja mam jej niby powiedzieć?

 - Tak...Byron mi kiedyś o tym powiedział - po chwili namysłu, palnąłem pierwsze lepsze kłamstwo które przyszło mi do głowy. Jak ona w to uwierzy, to będzie cud.

 - Aha, a mówił ci może do kogo krzyknął na korytarzu? - dziewczyna zapytała, patrząc się na mnie, z wielką nadzieją w oczach. Niestety, musiałem ją zepsuć.

 - Nie, te część opowieści zachował dla siebie - odpowiedziałem kolejnym kłamstwem. Było mi strasznie głupio, że ją okłamuje, ale nie miałem innego wyjścia.

 - Szkoda. Wiesz, lepiej już pójdę, bo Byron zaraz się dowie gdzie jestem - Nati się zaśmiała, i wstała, by wyjść z mojego domu.

    Odprowadziłem ją do drzwi, po czym poszedłem do swojego pokoju, pogrążyć się w swoich myślach.

    Mimo, że wyglądałem na spokojnego, w środku tak naprawdę, byłem przerażony, smutny, skruszony, a wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Nie tylko przez to że ją okłamałem, ale także z innego powodu. Wracają jej wspomnienia, co oznacza że nie długo, może jej się wszystko przypomnieć, a wtedy, prawda wyjdzie na jaw...

Ból powracającej przeszłości | Inazuma elevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz